- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 maja 2012, 15:24
Zaczynam miec watpliwosci co do zachowania mojego faceta. Doradzcie czy to jest normalne? Bo chyba zaczynam juz wariowac...
Kilka miesiecy temu pisalam jak wdalam sie w romans z kolega z pracy. Historia sie wydala po jakims miesiacu, glownie dlatego ze nie bylam w stanie prowadzic "podwojnego zycia".
Mimo to moj facet zamiast kopnac mnie w dupe (czego szczerze sie spodziewalam) stwierdzil, ze nadal chce byc ze mna, nie chce mnie stracic. Problem w tym, ze tak naprawde to ja nie wiedzialam i nadal nie wiem czy tego naprawde chce...
W kazdym razie postanowilismy dac sobie szanse. Byc moze jest to tylko tymczasowy kryzys?
No i tu zaczyna sie problem. Moj facet zaczal sprawdzac mi telefon, Skype (bo tu najczesciej rozmawialam z kolega z pracy) dzwoni do mnie do pracy 10 razy aby sprawdzic czy moze przypadkiem nie jestem z F...
Moze to byloby jeszcze do zniesienia, gdyby nie to co zrobil w sobote.
Moj facet nie jest Polakiem, a z tego wynika - nie rozumie polskiego. Wyobrazcie sobie, ze w zeszlym tygodniu pisalam o calej sytuacji mojej polskiej przyjaciolce, o tym jak nam sie nie uklada, o moich watpliwosciach co do uczuc do N. i do F, o tym ze nie wiem jaka decyzje podjac itd... w drugim sms uzylam imienia F.
W sobote N. zaczal sie dziwnie zachowywac. Zaczal uzywac zwrotow typu "musisz podjac decyzje, to ty muszisz wiedziec czy chcesz byc ze mna i zebym sie nie martwila - ze nic sobie nie zrobi po naszym ewentualnym rozstaniu (o czym tez pisalam przyjaciolce w sms) nie rozumialam skad on moze wiedziec o moich watpliwosciach? Naprawde niewiele osob wie o tym co sie dzieje w mojej glowie i sercu...
Okazalo sie potem, ze N. skontrolowal moj telefon (po tym jak wielokrotnie zapewnial mnie, ze tego nie robi - bo ja oczywiscie wkurzalam sie na niego) zobaczyl sms do mojej przyjaciolki z imieniem F. Przeslal go sobie na swoj telefon a potem znowu do kogos (!!!) zobaczylam to przypadkiem....
Zapytalam sie do kogo wyslal moj prywatny/intymny sms skierowany do mojej przyjaciolki od serca. Odpowiedzial mi ze do jednej Polki, ktora pracuje niedaleko - aby mu przetlumaczyla. Mowil, ze byl tak zdesperowany jak zobaczyl imie F. w sms ze nie mogl sie powstrzymac MUSIAL sie dowiedziec co o nim napisalam...
Ale nie to jest najgorsze (choc juz ten fakt - ze obca osoba czyta moje prywatne sprawy sprawilo ze poczulam sie jakby "gola").
Najgorsze jest to, jak sie okazalo potem, ze on nie wyslal tego do "jakies" obcej dziewczyny, ale do Polki ktora znam!!! Znam, ale nie na tyle dobrze, aby sie jej zwierzac z moich rozterek..
Dziewczyny, mowie Wam poczulam sie podwojnie zdradzona. Bylam wsciekla na niego za to wszystko co zrobil i na nia ze sie wpieprza w nie swoje sprawy! To byla moja znajoma! Ja nigdy bym sie do czegos takiego nie posunela... Albo odmowilabym mieszania sie do cudzych spraw, albo powiadomilabym kolezanke o tym co wyprawia jej facet... (na jej miejscu)
Ale moze przesadzam, moze on ma prawo tak sie zachowywac?...
Dziewczyny mam wrazenie, ze trace kontrole i nie potrafie stwierdzic jak powinno sie postepowac a jak nie, co jest dobre a co zle. Ja wiem, ze go skrzywdzilam, bardzo, zdaje sobie z tego kompletnie sprawe, ale czy to mu daje prawo aby zachowywac sie w ten sposob? Aby obnazac moje uczucia w tak bezczelny sposob przed osobami trzecimi? Czy to nie jest troche "chore"? Sama juz nie wiem... Nie potrafie trzezwo ocenic sytuacji... Pomozcie bo naprawde "vado fuori di testa", ja przeciez nie moge tak zyc...
14 maja 2012, 15:29
14 maja 2012, 15:30
14 maja 2012, 15:31
Edytowany przez Mandaryneczka 14 maja 2012, 15:32
14 maja 2012, 15:31
Edytowany przez MirellaSara 14 maja 2012, 15:33
14 maja 2012, 15:38
No wlasnie, problem w tym ze ja tak naprawde nie wiem czego chce... Postanowilam dac szanse mojemu zwiazkowi bo jestemy razem i mieszkamy razem od czterech lat. N ma 39 lat i jest z Maroka, F ma 35 lat i jest Wlochem.
Ja wiem, ze bardzo upokorzylam N. i bylam gotowa poniesc wszelkie konsekwencje, on jednak nie pozwala mi odejsc. A ja (poza tym ze nie jestem do konca pewna decyzji) nie mam odwagi... Albo po prostu nie jestem do konca pewna...
Ja naprawde bylam zdeterminowana aby odbudowac nasz zwiazek, ale jakos to nie wychodzi... A po tych sytuacjach pytam sie jak mam tak zyc? Pod ciagla kontrola?
F. nie ma tu nic wspolnego...
14 maja 2012, 15:39
14 maja 2012, 15:41
14 maja 2012, 15:53
Zupełnie do siebie nie pasujecie ciągnięcie dalej tego związku to czysta farsa jesteś z nim z przyzwyczajenia a nie miłości.
14 maja 2012, 15:53