Temat: Czy ja przesadzam?

Hejka dziewczyny, potrzebuje Waszej opinie, bo juz nie wiem, czy warto sobie szarpac nerwy. Otoz dzis bylam na komuni bratanicy mojego chlopaka, powiem szczerze, ze bardzo sie na nia cieszylam, bo lubie takie okazje, no ale coz... Komunia byla na 10 rano, w innym miescie, wiec musielismy dojechac, wiec chlopak zaproponowal, ze mozemy pojechac samochodem, bo jego brat po nas przyjedzie (wtedy ja musialabym jechac na drugi koniec miasta, zeby mnie zabrali i to ok. 7 rano, wiec musialabym wstac po 5, zeby sie wyszykowac itd), albo moglismy jechac pociagiem, gdzie bylo o wiele szybciej dla mnie i wygodniej, bo nie musialabym sie tluc przez cale miasto do nich. Wiec wybralam, ze wole jechac pociagiem, umowilismy sie, ze widzimy sie po 8 rano na dworcu, bo o 8.20 mielismy miec pociag. Wstalam rano, wyszykowalam sie, poszlam na autobus, pojechalam na dworzec. Bylo pare minut przed 8, zadzwonilam do chlopaka, zeby spytac gdzie jest, a on mi powiedzial, ze sie dopiero obudzil, bo zaspal ;/ i zebym szybko lapala autobus i przyjezdzala do niego, to nas jego brat samochodem zabierze, powiedzialam, ze chyba sobie kpi i ze wracam w takim razie do domu, bo nie bede sie tluc z tobolami (prezenty dla malej i takie tam biletoty), ale suma sumarum pojechalam do niego i pojechalismy tym samochodem. Jak do niego jechalam, to smial do mnie dzwonic i sie pytac gdzie jestem, bo oni na mnie czekaja, po pierwszej rozmowie po prostu sie rozlaczylam i nie odbieralam telefonow. Spotkalismy sie, pojechalismy, pol dnia sie do niego nie odzywalam, ale doszlam do wniosku, ze nie bede robic szopki przy rodzinie i sobie daruje, ale jak juz wrocilismy to zaczelam o tym gadke, bylam nawet spokojna, ale jak uslyszalam tekst 'przeciez i tak sie nic nie stalo i wyszlo w sumie na lepsze, bo pojechalismy samochodem' to szlag mnie trafil, dla niego prawda, lepiej, bo wyszedl z domu i walnal tylek w aucie, a to ja sie tluklam po calym miescie z siatami. :/ Zrobilam mu awanture, ze jak to sie nic nie stalo, ze dla mnie to niepowazne, ze ja odczuwam to jako brak szacunku do mnie, ze ja nie bede na kazde jego zawolanie, ale to nic nie dalo, on dalej uwazal, ze nic sie nie stalo, niby przeprosil, ale na odczepnego. Nie czepialabym sie, gdyby to byl pierwszy raz, ale to juz z 4-5 raz kiedy sie umawiamy, a on nawala, a potem to JA musze sie martwic :/ powiedzcie mi, czy ja przesadzam? Do niego nic nie dociera, bo w koncu to nie jego wina, on nic nie zrobil i wszystko jest ok. :/ 

no dzíewczyny troche przesadzacie :) Autorko jak ty pojedziez do swojego faceta przez pol miasta to tez Ci korona z glowy nie spadnie. Rozumiem, ze wkurza Cie, ze Cie wystawil, ale jednak ty tego samo oczekujesz od niego, bo wymagasz od niego zeby jechal specjalnie na dworzec jak ma mozliwosc pojechania z bratem.

Nastepnym razem mozesz moze u niego nocowac to bedziesz od razu na miejscu, pojechac sama pociagiem lub dojsc z nim do jakiegos porozumienia. Moze facet boi sie nawet poweidziec, ze nie chce mu sie jechac tym pociagiem i mowi Cí ze zaspal i z jednej strony sie nie dzwie jakby mi caly czas moj Luby narzekal ze musi jechac przez cale miasto to tez bym miala poniekad tego dosyc.

 

 

masakra, współczuję mu dziewczyny, jeśli o takie duperele się awanturujesz
to, że nie poszło po twojej myśli, to od razu brak szacunku hehe..
no ale z drugiej strony nie rozumiem dlaczego ona miała sie tłuc przez miasto do niego autobusem, żeby później wsiąść w samochód??!?!  dla mnie logiczne byłoby, że skoro już tym samochodem mają jechać to podjeżdżają po nią nie sądzicie?? to tak jakby mnie ktoś zaprosił "na przejażdżkę nocną porą" ale najpierw kazał przyjechać taksówką w umówione miejsce... no bez jaj...
taaa...moje maleństwo tak nawalało chyba z półtora roku, do dziś ( jesteśmy prawie 3 lata razem) ma z tym problem:D ale to nic w porównaniu z tym co było wcześniej. teraz się czepiam na zapas

sayonara napisał(a):

no trochę przesadzasz :) myślę, ze to nie jest kwestia braku szacunku, tylko tego że chłopak jest gamoń... chociaż zaspać może każdy, to nieumiejętność wybrnięcia z sytuacji jest porażającato, że cię nie przytulił jak dojechałaś i nie przyznał jaką jesteś bohaterką, że się przeciskałaś przez całe miasto (przyznaj to by załatwiło sytuację) zawaliło całą sprawęw sumie nic takiego się nie stało - wg mnie albo chłopak jest skrajnym gamoniem, albo nie umie się przyznać do wtopynie złość się :) to tylko facet - oni pochodzą od małpy

Tak, cały czas niech mu służy, niech nie ma swojej godności dziewczyna i będzie wykorzystywana przez innych. Nie można siać wszędzie spokoju i wmawiać, że nic się nie stało jak się stało.
Twój chłopak jest nieodpowiedzialny i rzeczywiście Cię nie szanuje. Na drugi raz po prostu zrezygnuj ze spotkania i tyle. Nie mówię, że masz robić takie szopki jako on bo nie warto - zresztą strasznie dziecinny pomysł. Mój chłopak byłby nawet w stanie dopłacić bratu za paliwo/gaz żeby pod dom mi przyjechał skoro on nawalił. A jeżeli odległość od nas byłaby powiedzmy do ok. 15km to i bez zaspania by po mnie przyjechał. Nie mówię o jeżdżeniu 60km w jedną stronę do kogoś ale mniejsze dystanse to przecież nie problem dla faceta jak kocha i się stara.

sayonara napisał(a):

no trochę przesadzasz :) myślę, ze to nie jest kwestia braku szacunku, tylko tego że chłopak jest gamoń... chociaż zaspać może każdy, to nieumiejętność wybrnięcia z sytuacji jest porażającato, że cię nie przytulił jak dojechałaś i nie przyznał jaką jesteś bohaterką, że się przeciskałaś przez całe miasto (przyznaj to by załatwiło sytuację) zawaliło całą sprawęw sumie nic takiego się nie stało - wg mnie albo chłopak jest skrajnym gamoniem, albo nie umie się przyznać do wtopynie złość się :) to tylko facet - oni pochodzą od małpy


Noe sorry, skoro mieli samochód, powinni po Autorkę pojechać autem na dworzec, a nie jej z tobołami kazać się telepać komunikacją miejską pół miasta. Dla mnie to żenada!
Sorki, ze tak piszę, ale dla mnie to byłoby ewidentnym dowodem braku szacunku.
OK można zaspać. Ale mogła dziewczyna usiąść na kawce na dworcu i poczekać az się chłopaki samochodem zjawią
Pasek wagi
ja też byłabym wściekła... a ile kilometrów właściwie masz do swojego chłopaka, że nie mogli po Ciebie podjechać? nie wiem co zrobiłabym na Twoim miejscu... wgl ja jak pierwsza wstanę to dzwonię i budzę mojego, żeby przypadkiem nie  zaspał a nie dzwonię dopiero jak czekam np. pod domem.. Boję się, że zaśpi bo ciężko pracuje i czasami jest naprawdę zmęczony :/ nie raz mi to już dupę uratowało bo z niego jest śpioch..:) nawet po południu potrafi zaspać;) więc też dzwoń rano i mu przypominaj, ktoś w związku zawsze musi być bardziej zorganizowany i mądrzejszy ;p
A ja nie rozumiem jednej rzeczy... Skoro jechali samochodem to czemu zwyczajnie po Ciebie nie mogli przyjechać? :P To mi się wydaje najbardziej naturalne :P mój tak robił :P (teraz mieszkamy razem)
Żeby nieco rozluźnić napiętą dyskusje wspomnę na szybko moją najbardziej nieudaną randkę.
Zarywał do mnie taki zupełnie nieszczególny koleś, właściwie to nawet mi się nie podobał...
Ale namawiali mnie, że każdemu można dać chociaż szansę.
Więc postanowiłam na ten jeden raz odpuścić.
Umawianie odbyło się drogą sms'ową:
On: Nie poszlibyśmy na jakiś spacer? (była 10 w nocy)
Ja: No możemy się przejść, pogadamy i w ogóle...
On: Ok, to przyjdź po mnie...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.