29 kwietnia 2012, 14:26
Dziewczyny, potrzebuję wskazówek, może Waszych doświadczeń?
Samo napisanie tego porządnie mi pomogło, ale może Wasz komentarz uświadomi coś innego/nowego?
Jestem z facetem ponad rok, ogólnie dobrze Nam ze sobą choć często się kłócimy. Konflikty są czasem o pierdoły, a czasem wynikają z dużych różnic między Nami. Inaczej postrzegamy miłość (dla Niego to bycie wszystkim dla drugiej osoby, absolutne poświęcenie, jakiekolwiek wydarzenia cieszą Go tylko spędzone wspólnie, ja poza związkiem widzę swój rozwój, innych znajomych, nie mam problemu by pójść sama na koncert czy do kina), kierujemy się innymi wartościami (jestem agnostykiem, on katolikiem), inaczej wyobrażamy sobie przyszłość (On chce szybko założyć rodzinę i wieść zwyczajne, stabilne, rutynowe i skromne życie, byle wystarczało, nie czuje potrzeby zmian, ważne żeby coś było pewne i oswojone. Ja chciałabym się ciągle kształcić, coś osiągnąć, mam świadomość, że niekoniecznie mi się uda, ale nie potrafię tak z góry spocząć na laurach i zadowolić szarym trwaniem bez celu). Gdy rozmawiamy o wspólnej przyszłości nie ma sprawy, przy której któreś nie musiałby iść na kompromis.
Powiedziałam Mu niedawno, że będę nieszczęśliwa wiodąc takie 'monotonne rutynowe życie, że oczekuję od świata czegoś więcej. Odparł, że on nie potrafi żyć tak jak ja bym chciała i nigdy mi takiego życia nie zapewni. Poprosił żebym przemyślała, czy na pewno chcę z Nim być (On nie musi się zastanawiać, chciałby być ze mną na zawsze). I tak się zastanawiam- teraz jest wspaniale, bo nie żyjemy jeszcze 'na poważnie' ale co będzie za 5 lat? Nie chcę Go teraz stracić, ale nie chcę też żyć, tak jak On sobie to wyobraża. Bardzo trudno podjąć mi decyzję o rozstaniu w czasie, kiedy jestem szczęśliwa i On jest ze mną szczęśliwy. Tylko czego słuchać- serca czy rozumu, który szepcze że to się nie uda?
- Dołączył: 2009-03-30
- Miasto: Meszna
- Liczba postów: 7074
29 kwietnia 2012, 14:37
Po prostu nie pasujecie do siebie pod wzgledem pogladow na zycie i moze na krotka mete to nie przeszkadza ale nie da sie zbudowac czegos trwalego wg mnie.
29 kwietnia 2012, 15:13
cancri -
u Nas też był temat emigracji (też Norwegia ;p) i niestety- nie ma szans. Więc fajnie, że u Ciebie są perspektywy zmian.
Co do sukcesu- nie przewiduje dla siebie jakiejś oszałamiającej kariery, ale nie rozumiem, jak można być pozbawionym nawet aspiracji, marzeń o barwnym, dostatnim życiu. Masz rację, że nie ma chyba nic gorszego niż świętować osiągnięcia 'do lustra', dlatego nie wiem co robić.
29 kwietnia 2012, 15:19
cancri napisał(a):
tiruriru, Studiuję ciężki kierunek, rozwijam się, chcę podróżować,nie znoszę mieszkać dłużej w jednym miejscu, i takie tam. ===nawet zgodził się wyjechać ze mną w przyszłości do Norwegi.
Cancrii:-DD!!!
A do Norwegii przyjedźcie mnie odwiedzic;))
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16221
29 kwietnia 2012, 22:59
słuchaj rozumu. któreś z was będzie nieszczęśliwe w tym związku: albo Ty zabijana monotonią, albo on bez ustabilizowanego zycia. czas najwyższy się rozstać i poszukać sobie kogoś, kto do was pasuje a nie kisić się w związku bez przyszłosci i marnować czas.
- Dołączył: 2010-05-20
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 2879
30 kwietnia 2012, 07:29
Zdaje mi się,że Ty go możesz unieszczęśliwić...bo on jest w ciebie zapatrzony.
30 kwietnia 2012, 20:17
może zamieszkajcie razem na próbę? ewidentnie do siebie nie pasujecie, co z tego że teraz jesteście szczęśliwi? on ci dał możliwość wyboru, a ty kierując się swoim hedonizmem skrzywdzisz go tylko. odejdź i daj mu się spełnić - tak samo i sobie. w tym czasie on, jak i ty, możecie trafić na odpowiednich dla siebie partnerów, a nie tak marnować czas
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2574
1 maja 2012, 13:44
"
Inaczej postrzegamy miłość (dla Niego to bycie wszystkim dla drugiej osoby, absolutne poświęcenie"...
Jeśli tak rzeczywiście jest, to powinien być gotów pójść na kompromis. Chyba że tylko Ty masz się poświęcać?