- Dołączył: 2012-03-01
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 14
27 marca 2012, 10:07
Hej dziewczyny!
Proszę o pomoc dziewczyny w długich związkach, lub które rozstały się z facetem po długim czasie.
Nie wiem co robić strasznie sie gubię w tym wszytskim. Jesteśmy razem 5 lat, od jakiegoś roku przechodziliśmy kryzys- częstsze kłótnie, mniej seksu itd. Niedawno mielismy powazna rozmowe co dalej z nami. Zgodziłam się z nim że będziemy sie starać na 100% znowu. Tyle że nie wiem czy dalej chce się starać. Niby wszystko jest ok, dogadujemy się, mamy podobne plany na przyszłośc, oboje znamy swoje rodziny, po tej rozmowie jest jakby lepiej tzn juz nie klocimy sie o glupoty. Jednak ja czuje sie taka pusta w srodku, nie czuje juz do niego tego co kiedys, jak to ladnie ujeli w jakims filmie "kocham go, ale nie jestem w nim zakochana". On jednak jest chyba dalej zakochany, bo widze ze sie cieszy i stara po tej naszej rozmowie.
Powody dla ktorych mam te watpliwosci są prozaiczne, takie jak u wiekszosci ludzi chyba:
on sie nie staral nie zabiegal o mnie
nie wychodzilismy nigdzie, no oprocz do kina raz na miesiac
klocilismy sie o straszne pierdoly
on nie chcial sie oswiadczyc, na co ja jakis czas temu strasznie liczylam
Teraz jestem w takiej fazie ze wyobrazam sobie co bym zrobila po rozstaniu, tzn ze chcialabym sama zamieszkac i chodzic znowu na randki, znowu poczuc motyle w brzuchu. Raz mysle ze dobrze mi z nim i bezpiecznie a jak go nie widze jakis czas to juz znowu mysle jakby to bylo bez niego. Wiem to straszne, z jednej strony chcialabym zobaczyc jak to jest z innym, a z drugiej boje sie ze nie spotkam juz takiego faceta :((
Nie wiem czy ze mna jest cos nie tak i wydziwiam? Dlaczego Wy rozstalyscie sie ze swoimi facetami po dlugich zwiazkach? I jak w ogole to zrobilyscie?
27 marca 2012, 12:24
FammeFatale22 napisał(a):
marta.g napisał(a):
agunieek1988 napisał(a):
skoro z gory zalozymy ze po 5 latach zwiazku powinnismy sie rozstawac bo przyszedl problem to z kim bedziemy brac slub? albo wezmiemy slub w 3 rok zwiazku i zaraz rozwod po 2 latach bo magiczne 5 lat minie
Nikt nie mówi, że po tych czterech latach trzeba się rozstawać. Po prostu mój profesor przestawił nam taką teorię, oparta licznymi badaniami, że po 4 latach miłość gaśnie i przyszłość związku zależy od dbałości o związek, przywiązania, wspólnych pasji, marzeń planów, rozumienia się... a w wielu związkach tego brakuje i wtedy niestety zaczynają się kłótnie, niedomówienia i wątpliwości bo przestajemy czuć to coś.
Po 4 latach gaśnie miłość?Dziwne teorie.Moja nie zgasła, a potrafię odróżnić miłość od zwykłego przyzwyczajenia/
Wydaje mi się, że koleżanka się źle wyraziła i wszyscy się czepiają. Ja to zrozumiałam nie w sposób, że miłość gaśnie a takie zauroczenie bardziej, pewien stres, podinecenie - cóż, nawet z naukowego punktu widzenia, jak pobudzać ciągle komórkę to wejdzie w fazę gdzie przestanie być pobuidliwa czy jakoś;p we wszystkim to widać, nawet orgaznizm przyzwyczaja się do pewnego wysiłku i żeby dalej chudnąć (np,) trzeba coś zmienić. A miłość właśnie pozwala walczyć i coś zmienić. Poza tym, to teoria którą usłyszała i jak każda ma wyjątki. Nikt nigdzie nie napisał, że każdy związek kończy się po 4 latach - wszyscy byśmy byli dziecmi samotnych/nieszczęśliwych rodziców.
- Dołączył: 2012-01-01
- Miasto: Rokitki
- Liczba postów: 5624
27 marca 2012, 12:25
Hmm moim zdaniem powinniście od siebie na jakiś czas odpocząć...
- Dołączył: 2010-03-11
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 15045
27 marca 2012, 12:32
Moja mama : " I dziadek zajmował się tym domem, a przy drzwiach stała coca-cola" :P
27 marca 2012, 12:35
ja zawsze sobie zadaje pytanie co bym zrobila gdyby jego nie bylo. my mamy 1,5 roczny zwiazek i z mojej strony motylki spadly ale jest szacunek troska tj milosc.
ale nic dziwnego ze nie ma chemi z mojej strony skoro spedzam czas w szpitalu, zmagam sie z choroba przy ktorej bede musiala usunac jelito grube i zoladek jest "zaatakowany" i teraz leze z tego powodu od piatku mialam polipektomie (usuniecie polipow, podobno mam ich kilkadziesiat z ktorych moze rak powstac) mam miec kolejna gastroskopie w znieczulenie
partner nie przyjedzie bo zaplaci przynajmniej z 50 zl za pkp (2 strony), nie wychodzimy bo kosztuje wszystko, ja mam 700 zl, moj partner 500 zl na biezacym koncie i tyle samo na oszczednosciowym + zalegla wyplata 1200 za ost miesiac bo gosciu obiecuje a nie placi (bedzie w inspekcji dochodzil sie, przynajmniej sprobuje rozmowa z ex szefem. ktos szefa zglosil juz) i mamy 1000 zl zaleglosci w rachunkach (3 czynsze, pol roku internet i 2 rachunki za prad ktore chyba w tym tyg ureguluje)
takze kapota
27 marca 2012, 12:45
ludzie i po 20 latach się rozstają...
27 marca 2012, 12:53
Moim zdaniem niepotrzebnie nastawiasz się na "nie". Z jednej strony ciekawi Cię, co by było gdyby, ale znowu widzisz , że Twój ukochany się stara. Pamiętaj, że kończąc ten związek skończysz coś pięknego co trwało wiele lat. Zwłaszcza, że się stara, widać, że Cię kocha i widać, że Ty kochasz jego.
Ja jestem z chłopakiem ponad 4 lata, też akurat mamy etap gdzie się kłócimy. Czasami przychodzi mi taka myśl, jakby to było "gdyby". Mimo wszystko pomyślę o nim i mam uśmiech na twarzy. Miłość nie polega na tym, że ciągle będzie cudownie. Przestań się doszukiwać powodów do rozstania, a może zacznij szukać tych "małych rzeczy", dla których z nim się związałaś i jesteś. Spójrz na niego w świetle innym niż nastawienie się na niekochanie bo coś tam
- Dołączył: 2010-05-11
- Miasto: Chojnice
- Liczba postów: 914
27 marca 2012, 12:56
Czułam coś podobnego. Rozstałam się z moim, nawet na kilka miesięcy... nie pamiętam juz dokładnie, ale jak znowu do siebie wróciliśmy, to już nie myślałam nigdy żeby się z nim rozstać. Chyba pękłoby mi serce ze smutku.
27 marca 2012, 12:56
MusicDi napisał(a):
Moim zdaniem niepotrzebnie nastawiasz się na "nie". Z jednej strony ciekawi Cię, co by było gdyby, ale znowu widzisz , że Twój ukochany się stara. Pamiętaj, że kończąc ten związek skończysz coś pięknego co trwało wiele lat. Zwłaszcza, że się stara, widać, że Cię kocha i widać, że Ty kochasz jego. Ja jestem z chłopakiem ponad 4 lata, też akurat mamy etap gdzie się kłócimy. Czasami przychodzi mi taka myśl, jakby to było "gdyby". Mimo wszystko pomyślę o nim i mam uśmiech na twarzy. Miłość nie polega na tym, że ciągle będzie cudownie. Przestań się doszukiwać powodów do rozstania, a może zacznij szukać tych "małych rzeczy", dla których z nim się związałaś i jesteś. Spójrz na niego w świetle innym niż nastawienie się na niekochanie bo coś tam
Dokładnie tak jest MusicDi i w pełni Cię popieram
Życie w związku ma różne odcienie, czasem jest lepiej, czasem trochę gorzej, ale nikt nie mwił, że będzie łatwo. Tam, gdzie jest dwoje ludzi nigdy nie jest łatwo, a związek to nieustanna praca tak nad "sobą", jak i nad "nami".
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
27 marca 2012, 13:04
agunieek1988 napisał(a):
ja zawsze sobie zadaje pytanie co bym zrobila gdyby jego nie bylo. my mamy 1,5 roczny zwiazek i z mojej strony motylki spadly ale jest szacunek troska tj milosc. ale nic dziwnego ze nie ma chemi z mojej strony skoro spedzam czas w szpitalu, zmagam sie z choroba przy ktorej bede musiala usunac jelito grube i zoladek jest "zaatakowany" i teraz leze z tego powodu od piatku mialam polipektomie (usuniecie polipow, podobno mam ich kilkadziesiat z ktorych moze rak powstac) mam miec kolejna gastroskopie w znieczulenie partner nie przyjedzie bo zaplaci przynajmniej z 50 zl za pkp (2 strony), nie wychodzimy bo kosztuje wszystko, ja mam 700 zl, moj partner 500 zl na biezacym koncie i tyle samo na oszczednosciowym + zalegla wyplata 1200 za ost miesiac bo gosciu obiecuje a nie placi (bedzie w inspekcji dochodzil sie, przynajmniej sprobuje rozmowa z ex szefem. ktos szefa zglosil juz) i mamy 1000 zl zaleglosci w rachunkach (3 czynsze, pol roku internet i 2 rachunki za prad ktore chyba w tym tyg ureguluje) takze kapota
To Adam już nie pracuje? Znowu?
Czyli praca po znajomości też jest do dupy.
27 marca 2012, 13:23
z tego co piszesz wnioskuję, że jesteś z Nim z przyzwyczajenia...