Temat: Problem z chłopem, a jakże..

Oczywiście chodzi o faceta, bo o co innego.. Mieszkamy razem od listopada, przeprowadziłam się do niego z drugiego końca Polski. Czasem sobie chce wyjść do kolegów - i dobrze, bo nie mam nic przeciwko temu, a tą różnicą, że musi pamiętać, że teraz żyjemy razem. Otóż wczoraj sobie poszedł do kolegi napić się i zjarać.. :/ i nie wrócił na noc do domu, do teraz go nie ma. On dobrze wie, że nie odpowiadają mi takie eskapady na całą noc, bo jesteśmy już razem, żyjemy, mieszkamy. A poza tym.. pracuję w systemie 12godzin.. kończyłam pracę wczoraj o 21.. i nie raczył po mnie przyjechać, bo był z kolegą u niego w domu umówiony o godzinie 20. Nie złościłabym się o to, gdyby wrócił na noc do domu, ale skoro dobrze wiedziałam, że nie wróci to chciałam, żeby po mnie wyjechał, odwiózł do domu i jechał w cholerę. Jednak on stwierdził "No przecież dałem ci pieniądze na tramwaj".. No wiecie co.. wszystkie witki mi opadły.. Takie akcje, że on wychodzi sobie do kolegów na całą noc mają miejsce 1-2 na miesiąc. Aaaa i do jutra musi oddać pracę magisterską promotorce, a jest w czarnej dupie. Nie wiem już co mam robić, jak do niego dotrzeć? :( Była któraś z Was w podobnej sytuacji?

zrób prawo jazdy i kup sobie nawet za tysiąc złotych samochód na gaz, zebyś miała czym wracać z pracy. bo o 21 to niebezpiecznie jest, a jak widzisz na niego nie możesz liczyć. to po pierwsze. po drugie: jego studia, jego sprawa. to on zawali, nie Ty. nie matkuj mu i nie zmuszaj go do nauki czy do pisania pracy. po trzecie: rozumiem, ze się denerwowałaś, ale on też potrzebuje wyjść. jeśli faktycznie siedzi z kolegami to okej, aczkolwiek nie w porządku jest to, ze nie liczy się z Twoim zdaniem i zachowuje się, jakby nadal żył sam. a moze nie chce przed kolegami na pantoflarza wyjść?
A kto zaproponował,żebyście zamieszkali razem?
Nie mam przeciwko wyjść mojego Narzeczonego do knajpy na jakieś piwo czy wódkę, ale jeśli odbywa się to w rozsądnych ilościach. Palenia nigdy nie zaakceptuje oraz nie wracania do domu na noc. Co   to ma w ogóle być? Ciężko było dojechać do domu? Nie zgadzaj się na takie rzeczy, bo później będzie jeszcze gorzej. Praca magisterska to jego sprawa, nie bądź dla niego matką bo faceci tego nie znoszą.
Pasek wagi
ja nie byłam- ale mam znajomych którzy byli- takie związki tolerują dziewczyny którym "bardziej" zależy niż ich facetom- postaw ultimatum- nie pasuje Ci to i to i koniec- facet albo się dostosuje jeśli mu zależy albo się żegnamy- o ile jesteś w stanie coś takiego zrobić. Moja niektóre znajome nie były i faceci sobie takie życie wiedli rozrywkowe a one się z tym godziły choć szczęśliwe nie były. Jedna się postawiła i związek się sypnął- potem facet chciał wracać ale ona już nie chciała.

żaden, ale to ŻADEN samiec nie jest wart tego, żeby sobie szarpać sobie nerwy z jego powodu

w skócie=  kopa w dupę, i za drzwi !!

 

 

Nie chodzi o to, że ja mu zakazuję gdziekolwiek wychodzić, bo tak nie jest, ale jedno czego absolutnie nie jestem w stanie zaakceptować to niewracanie do domu i palenie zioła. On uważa, że jest ze mną w porządku, bo mówi mi o tym za każdym razem kiedy zapali. Tak się tłumaczy. Mógłby mnie oszukiwać, ale mówi mi całą prawdę. O wielkoduszny! 

Jest godzina 12 a jegno nadal nie ma, nie piszę do niego, nie dzwonię. Do wspólnego mieszkania doszliśmy wspólnie, zaczęło się od "ciekawe jakby to było, jakbyśmy razem mieszkali.." od takich pogawędek doszło do konkretnych czynów.. i jeszcze jedno mu mam do zarzucenia.. mam problem z nim i myciem naczyń.. no i ogólnie ze sprzątaniem. Pojechałam na 5 dni do rodziny na początku stycznia, wróciłam.. a w zlewie przywitał mnie jeszcze kubek, z którego piłam kawę przed wyjazdem.. nie wiem jak do niego dotrzeć, on powiedział, że nienawidzi zmywać naczyń i tego robić nie będzie. Moje zdanie najwyraźniej go nie interesuje

U mnie też by to nie przeszło, jeśli na początku jesteś tak traktowana, to już sobie wyobrażam ciebie z dwójką dzieci. będziesz miala taką pomoc, że hej....
Pasek wagi
a ja nie rozumiem...to przecież facet, jak wiesz, że nocuje u kolegi to w czym masz problem? rozumiem już jakbyście mieli dzieci, etc, ale on też jest młody i chce z tego korzystać....przecież po pijanemu nie będzie wracać prawda? ja bym czuła się lepiej, bo przynajmniej bym się nie martwiła że coś się stanie w drodze powrotnej....ale każdy jest inny, jak Tobie to nie pasuje to powiedz mu to, porozmawiaj z nim, bo złością nic nie zdziałasz....

a co do jego studiów, to jego sprawa...jak on zawali to on będzie pluł sobie w twarz nie Ty...
nie matkuj mu bo po pierwsze faceci tego nie lubią a po drugie jak się dadzą już matkować i się do tego przyzwyczają to będą zwykłymi cipami po jakimś czasie....
No naprawdę nieciekawa sytuacja. Skoro mu tłumaczyłaś jak krowie na rowie co ci się nie podoba w jego zachowaniu a on nadal swoje, to nie pozostaje nic innego, jak zrobić mu wielką awanturę i strzelić focha giganta. Ewentualnie jeżeli masz możliwość, to wyprowadź się na kilka dni do jakiejś koleżanki albo do rodziców. A na problemy ze zmywaniem naczyń znajoma mojego ojca znalazła sposób- któregoś razu zastała w zlewie górę brudnych garów. Na oczach swojego męża wrzuciła to wszystko do worka na śmieci i wywaliła do śmietnika. Fakt, że jest to dosyć kosztowna terapia szokowa, ale poskutkowało i teraz ładnie dzielą się z mężem obowiązkami takimi jak np. zmywanie.
Albo zmywaj tylko po sobie a on niech je na brudnym talerzu.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.