- Dołączył: 2008-12-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1384
11 stycznia 2012, 14:31
Witajcie.
Jak większość z nas - kobiet mam problem z teściową. Na każdym kroku.
Zwykle to ona stwarza jakieś "problemy" z moim udziałem ale to już inna
bajka.
Dziś chciałabym zapytać Was o radę bo to ja mam problem z nią.
Otóż mieszkamy jakiś niecały 1km od siebie - my i rodzice mojego męża ,w niewielkiej miejscowości.
Moja teściowa ma takie schizy,że albo nie odwiedza swojej wnuczki
miesiącami albo jak już zacznie przychodzić to w odwrotną stronę -
przyłazi codziennie nie uprzedzając mnie o tym i zamiast zapukać do
drzwi (jak to robią cywilizowani ludzie) to podchodzi pod okno ( wsadza
głowe w szybe i zagląda) i puka do okna ;/
Nie raz mnie wystraszyła ale teraz doprowadza mnie to do szewskiej
pasji ;/ Po jaką cholerę zagląda mi po oknach i mnie podgląda ?? Dodam
że mam parterowy dom i okna od podwórka są nisko ...
Kiedyś zwróciłam jej uwagę że wystarczy zapukać do drzwi bo jeszcze
się nie zdarzyło żebym nie usłyszała pukania ... A ona na to że pukała
5 razy ale ja nie słyszałam ;| Co jest nieprawdą ...
Drugi problem to taki ,że jak już przyjdzie łaskawie to włazi mi w
buciorach do kuchni ( mam przejściową kuchnię do pokoju gdzie jest
dziecko) albo nawet nie raz do pokoju samego na dywan ... W domu mam
same jasne dywany.
No ludzie ... Nie rozumiem tego! Wiadomo jaką mamy teraz
zimę-śnieg spadnie,poleży kilka godzin a potem błoto ... U nas przed
bramą jest breja jak nie wiem co . No i wejdzie mi w buciorach i nanosi
błota i ziemi.
Jakiekolwiek próby zwrócenia delikatnie uwagi odpadają - obraża się zaraz i płacze i robi ze mnie potwora ...
Ja jak idę do kogoś to szanuję czyjąś pracę i nie łażę w butach po domu.N awet jeśli ktoś prosi o niezdejmowanie butów...
Do nich jak idę - to samo - zdejmuję buty pomimo,że mają wiecznie
syf na podłogach. Oczekuję tego samego -szanowania mojego czasu i pracy
. Nie będę jechała na mopie i odkurzaczu wiecznie - mam małe dziecko i
masę innych obowiązków ...
Ufff. Lżej mi. Ktoś dotarł do końca ???
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
11 stycznia 2012, 14:36
o matko... to Ci się teściowa trafiła :| może jak nie chce słuchać Ciebie, "potwora", to niech mąż z nią porozmawia, w końcu to jego matka i chyba wie, jak jej przemówić do rozsądku, żeby nie obraziła się jak małe dziecko :)
- Dołączył: 2007-05-06
- Miasto: Londyn
- Liczba postów: 4266
11 stycznia 2012, 14:38
sytuacja prawie beznadziejna
z tym oknem , to raczej nic nie zdziałasz , no chyba ze bedziesz miała je zamkniete zeby ci do domu nie zaglądała
zwracaj jej uwagę na te buty i tyle i to parę razy podczas wizyty , w koncu to Twoj dom a nie jej
- Dołączył: 2008-12-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1384
11 stycznia 2012, 14:40
Problem w tym ,że mój mąż jest tego samego zdania co ja ( że nie można się z nią w żaden sposób dogadać). On jest całkowitym przeciwieństwem swojej matki. W zasadzie jak razem mieszkali to była jedna wielka kłótnia. Zawsze się kłócili.
- Dołączył: 2011-07-04
- Miasto: Kielce
- Liczba postów: 2686
11 stycznia 2012, 14:41
doczytalam. a w jakiej jestescie komitywie? moze ona to na zlosc robi! niech maz z nia pogada
- Dołączył: 2008-12-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1384
11 stycznia 2012, 14:42
Co do okna czekam do wiosny. Wtedy zrobię mega rabatę pod tym oknem tak żeby nie mogła podejść. Ale zostaje też okno kuchenne (trochę wyżej jak od pokoju ale za to jak puka to widać jej rękę - jak stanie na palcach to coś może zobaczyć ) do którego też zagląda jak się zorientuje że mnie nie ma w pokoju ...
- Dołączył: 2011-09-15
- Miasto: Za Miedzą
- Liczba postów: 2381
11 stycznia 2012, 14:43
kurczę, ciężko znaleźć taki złoty środek, ale ja mimo wszystko postawiłabym na rozmowę Waszej trójki (Ty, mąż i ona), a jakby to nie dało, to nie wiem, chyba bym jej zakazała przychodzić do mnie do czasu zmiany swojego zachowania :P
P.S. cieszę się, że mam normalnych teściów :)
Edytowany przez 2fast4u 11 stycznia 2012, 14:44
- Dołączył: 2010-10-04
- Miasto: Nieznano
- Liczba postów: 5421
11 stycznia 2012, 14:44
ja bym już nei delikatnie zwróciła jej uwagę tylko normalnie jak człowiekowi by dotarło....inaczej do niej nie dotrze...a niech se płacze... mężowi powiedziałabym jak wygląda sytuacja...
ja tez mam problem z teściową, akurat zupełnie inny...ale próby delikatnego dania coś do zrozumienia nie zdziałały to zaczęłąm do niej jak do człowieka, i nie ruszają mnie jakieś obrażania się czy coś, a mój narzeczony wie jaka jest sytuacja,a nawet wcześniej uprzedzałam go że mam dość że do niej nie dociera i że nie będę już jak z dzieckiem tylko normalnie bo mnei szlag trafia....więc nie ma mi za złe :)) oczywiście są granice...
- Dołączył: 2011-12-18
- Miasto: Parczew
- Liczba postów: 140
11 stycznia 2012, 14:44
Porozmawiaj z mężem szczerze on może z nią porozmawia syna może posłucha tylko gorzej jak właśnie z ciebie zrobi potwora a to się może zdarzyć sama miewam takie sytuacje;|
- Dołączył: 2010-10-04
- Miasto: Nieznano
- Liczba postów: 5421
11 stycznia 2012, 14:46
IwannaBeWithYou5 napisał(a):
Problem w tym ,że mój mąż jest tego samego zdania co ja
że nie można się z nią w żaden sposób dogadać). On jest
przeciwieństwem swojej matki. W zasadzie jak razem
to była jedna wielka kłótnia. Zawsze się kłócili.
tym bardziej zaczęła bym traktować ją jak człowieka a nie patrzyła że to Twoja teściowa.... tak się nie robi i już ;/ co ona sobie wyobraża?