- Dołączył: 2006-03-09
- Miasto: ----------
- Liczba postów: 3292
1 grudnia 2011, 19:06
Zastanawia mnie taka sprawa od pewnego czasu i nie moge znaleść wytłumaczenia.. Może pomożecie..
Jestem z moim tż ponad 5 lat, ja mam 22 a on 27 lat. On w tygodniu pracuje do poźna,a za to ma wiekszosc sobót i każda niedziele wolną. Ja za to pracuje w tyg do 16 ale w weekendy studiuje. Czyli w tyg sie nie widzimy bo on poźno wraca a spotykamy sie tylko w weekendy wieczorami jak wracam z uczelni. Kocham go i dlatego chciałabym sie z nim częściej widywać. Przychodzi weekend a on wpada do mnie kolo 18 w sobote i jedzie do domu około 21-22, a w niedziele przyjeżdza koło 16-17 i jedzie o 20. Dla mnie jest to zdecydowanie za mało!! Ale on sie wykręca ciągle głupotami ze musi jechac do domu. Próbuje go zatrzymac ale no na sile nie da sie. A w niedziele tak krótko zostaje bo mówi ze musi rano o 6 wstać do pracy. To bym jeszcze zrozumiała ale w soboty by mógł zostać dłuzej. Rozmawiałam z jego rodzicami i wiem ze oni sami sie dziwią czemu on tak szybko przychodzi do domu...
Mam wrażenie jakby mu na mnie nie zależało bo jak by zależało to chciałby wiecej czasu ze mna spędzać... :(
- Dołączył: 2010-01-01
- Miasto:
- Liczba postów: 6671
1 grudnia 2011, 23:02
Zamieszkajcie razem, starzy ludzie.
- Dołączył: 2010-11-06
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2257
1 grudnia 2011, 23:10
chyba pierwszy raz na tym forum się z Tobą zgodzę, wymówki i wykręty, jakby chciał to by dla swojej dziewczyny znalazł czas, a kogo stać teraz na kupno mieszkania? każdy się zaharowuje, jeśli chce mieć własne i nie ma żadnej pomocy ze strony rodziców - cóż takie życie, ale jest się we dwoje i można jakoś przetrwać! a jeśli mam być szczera to nie wyobrażam sobie po 5 latach związku nie mieszkać razem, zwłaszcza, że oboje pracujecie...
1 grudnia 2011, 23:21
nie wiem, jak Ci odpowiedzieć, bo szczerze mówiąc nigdy nie miałam tego problemu.
a gdybym miała, pewnie bym pogadała z Nim, a nie rzucała hasło na forum. w końcu każda z nas ma innego faceta, inne doświadczenia.
rozmowa, rozmowa. z NIM.
- Dołączył: 2006-03-09
- Miasto: ----------
- Liczba postów: 3292
2 grudnia 2011, 08:13
Porusze z nim ten temat jak tylko sie z nim spotkam, tylko znow sie bedzie wykręcał... aż sie w końcu pokłócimy...
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
2 grudnia 2011, 09:06
Jesli chcesz zeby cos sie zmienilo na lepsze to musisz dzialac, on sam z siebie tego nie zmieni, uwierz mi. Musisz zacisnac zeby i pryzkladowo nie spotkac sie z nim w jeden weekend a potem zobaczysz,powinien sie stesknic a jesli nie to znacze ze mu nie zalezy. Romzowa tez jest wskazana , powiedz wprost co Ci sie nie podoba, wszystko, laczenie z jego odzywkami...niech wie ze nie jestes na zawolanie, nie akceptujesz uszczypliwych odp, pomysl o sobie, chcesz takiego zwiazku? Wiesz ilu jest fajnych facetow, ktorzy latali by do Ciebie z checia i czesto.....?Zastanow sie nad tym.ie chodzi jedynie o czas ale o caloksztalt a ten nie wyglada najlepiej.
- Dołączył: 2011-07-25
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 349
2 grudnia 2011, 09:10
ostatnia chwila. 5 lat to masa czasu.
- Dołączył: 2009-02-08
- Miasto: Kk
- Liczba postów: 2475
2 grudnia 2011, 09:14
Kobieto, dobrnęłam do 2-giej strony z 6-ciu i dalej ani nie czytam, bo już wiem co to za przypadek. Wiem, bo dokładnie to samo miałam. Krótkie widzenie w weekend, najczęściej tylko na seks i nara bejbe. Dziś już od daaawna z nim nie jestem. Uważam że "ukradł" mi kupę cennego czasu, nerwów i za dużo łez na niego poszło. Facet ewidentnie Cię już nie chce, ale nie wie za bardzo jak to zakończyć - faceci to na ogół takie dupy, którzy nie chcą być "tymi złymi" i generalnie robią wszystko abyśmy to my z nimi zerwały. Mimo że to oni tego chcą, nie my. Wiesz, przeżyłam już to kilkukrotnie i wiem że to ciężkie, po tylu latach, ale serio, nic z tego już nie będzie. Ja też myślałam że jestem za bardzo dostępna, że jak zacznę żyć własnym życiem to na nowo w nim wzbudzę zainteresowanie, ale prawda była taka, że jemu było to bardzo na rękę. W końcu ja jechałam w swoją stronę, a on bez ogródek i wyrzutów sumienia ruszał na dyskotekę. Przegiął w momencie, gdy dosłownie - łaskawie - pojawił się na moich urodzinach o godz 19 wieczorem, wręczając bylejak zapakowany w papier z poczty (szary) prezent kiepskiej "wartości" (nie chodzi o cenę), aby po chwili wyjść na dyskotekę. 2 tygodnie później ze łzami w oczach zakończyłam ten związek. Mój błąd polegał jednak na tym, że zamiast się całkowicie odciąćpo tym rozstaniu, ja naiwnie latałam za nim i marzylam że jeszcze coś się zmieni, że będziemy razem. Zmarnowałam kolejny rok życia. Nigdy sobie tego nie wybaczę, ale nauczyłam się na błędach Dziś jestem szczęśliwą - prawie żoną :) Więc serio - szkoda życia na kogoś kto nie potrafi cię docenić, w kim już ogień zgasł. Lepiej teraz niż jak dzieci na świecie są..... Powodzenia i dużo siły...
- Dołączył: 2006-03-09
- Miasto: ----------
- Liczba postów: 3292
2 grudnia 2011, 19:34
Dziękuje wszystkim za odpowiedzi :) Napisze jak bede już po rozmowie.
- Dołączył: 2008-01-29
- Miasto: Torino
- Liczba postów: 2829
7 grudnia 2011, 14:36
yulaa napisał(a):
tak przy okazji? Skąd się wziął ten cały skrót TŻ i co
oznacza?
Dokladnie o to samo chcialam zapytac...