- Dołączył: 2011-10-10
- Miasto:
- Liczba postów: 26
10 października 2011, 15:15
A więc pisze tu z konta nowego właśnie z tym problemem błagam tylko aby ten temat nie robił się w wyzwiska itd. Macie coś do powiedzenia okej ale bez czepiania się czy poniżania.
Mam 18 lat mój chłopak 19. Razem jesteśmy 1,7 roku i ostatnio rozmawialiśmy o zaręczynach może z 3,4 miesiące temu. Na początku oboje uważaliśmy, że to jednak za wcześnie ale potem gdy poważnie porozmawialiśmy on przestał się przejmować opinią innych czy rodzicami itd. Powiedział on wie czego chce , mu jest ze mną dobrze on bardzo tego pragnie. Ja byłam taka podekscytowana i też jestem młoda to wiadomo i powiedziałam,że nie mam nic przeciwko. Dosłownie tydzień temu zaręczyliśmy się. Było cudownie to piękne uczucie ten dzień taki wyjątkowy. Spytał czy chce zostać z nim do końca naszych dni, chce abyśmy się razem wspierali i troszczyli o siebie . Nie mogłam odmówić po prostu nie mogłam ,bo wiedziałam,że sama tego pragne ale i bardzo się boję (wiem,że nie ma nic z tym wspólnego ta sprawa ale nie uprawialiśmy seksu ja nie jestem gotowa on spokojnie czeka ;) ) To tak w nawiasie. No i jest super. Ja kończe szkołe w następnym roku, on pracuje tutaj póki co a planuje wyjazd za granice (chce kupić porządne auto i odłożyć dla nas na życie) Planujemy za 2-4 lata zamieszkać razem albo sami jeśli będziemy mieli wystarczająco pieniądze (możemy liczyć także na pomoc rodziców,rodzeństwa) albo zamieszkamy chwilowo z jego tatą lub u mnie (idealnie dogadujemy się z obojgiem rodziców ode mnie i od niego choć wiem,że to nie jest dobry pomysł ale te mieszkanie razem ma na celu zbliżenie nas poznanie jak żyje sie nam razem a także chcemy pracować zarobić na nasze mieszkanie kiedyś.) Ustaliliśmy,że jeśli będzie mieszkanie ułoży się wtedy pomyślimy o weselu ale póki co intensywnie chcemy starać się o prace i zarobienie na auto i mieszkanie. Niby wszystko ładnie będzie tak jak zawsze a jednak będziemy bliżsi sobie i planujemy wspólną przyszłość ale ja boje się. Wiem,że wiele ludzi uważa, to za głupi pomysł,że nam się znudzi ,że to głupota tak wcześnie,że związek to jednak jakiś obowiązek trzeba dbać o dorobek aby to życie było nam jak najlepsze aby żyło nam się dobrze. Póki co jesteśmy na prawdę szczęśliwi wiadomo nie ma idealnie są też kłótnie ale na szczęście potrafimy sobie wybaczać i akceptujemy siebie choć często nie potrafimy zrozumieć.
Jak myślicie źle zrobiłam godząc się? czy te plany które wam tu opisałam są jakieś realne mogą być? Czy łudze się nie potrzebnie ;(
Wiem,że to nie wam powinnam o tym mówić,że powinnam się sama nad tym poważnie zastanowić ale ja sama już nie wiem co mam o tym myśleć
- Dołączył: 2009-08-05
- Miasto: Mazury
- Liczba postów: 6738
10 października 2011, 15:34
Jeśli się kochacie to nie masz się co martwić. Ja się zaręczyłam jak miałam 20 lat. Wyszłam za mąż rok później. A teraz jestem już 5 lat po ślubie i niczego nie żałuje. Powodzenia :)
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16219
10 października 2011, 15:36
jak dla mnie to te zaręczyny są niepotrzebne. planujecie razem życie, no to super, oby wam się udało. ale po co się zaręczać jak w najbliższym czasie nie planuje się ślubu? no ale to moje zdanie, chociaż widzę, że teraz jest moda na 'bycie narzeczeństwem".
- Dołączył: 2011-10-10
- Miasto:
- Liczba postów: 26
10 października 2011, 15:46
Tzn o ślubie także rozmawialiśmy ale jest taka opcja jak by to wyglądało gdybysmy nie mieli gdzie mieszkać albo po ślubie musieli z rodzicami,bo się nie utrzymamy. Więc najpierw chcemy mieszkanie zaraz po tym jak tylko będziemy mieli mieszkanie i będzie praca ustalanie kwestii w sprawie ślubu , data ślubu itd.
10 października 2011, 15:50
zaręczyny to poważna decyzja a z tego co napisałaś wnioskuję, że mimo tych wszystkich Waszych planów traktujesz je trochę jak zabawę. Życzę Wam jak najlepiej ale jesteście jeszcze bardzo młodzi. Gdy sama miałam 18 lat tez wydawało mi się, że spędzę resztę życia z ówczesnym chłopakiem, jednak życie zweryfikowało te plany. Oczywiście-może Wam akurat jest pisane wspólne życie, ale jednak inaczej myśli się w wieku 18 lat, inaczej w wieku dwudziestu kilku..
- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 445
10 października 2011, 15:56
dla mnie zareczyny i slub w wieku lat 18stu to niemal patologia...
jednej parze na 20 z takiego zwiazku mzoe sie udaje przetrwac, moze..
za 10 lat bedziesz sie z tego smiala
- Dołączył: 2011-10-10
- Miasto:
- Liczba postów: 26
10 października 2011, 15:58
No widać faktycznie większości aż wierzyć się nie chce,że tak młodo to wszystko wychodzi w tych czasach ;p
My chcemy upoważnić,że tak powiem ten związek , na prawdę kochamy się i oboje tego chcemy po prostu chciałam znać wasze opinie czy faktycznie to tak wcześnie czy musi być tak,że to jednak zły wybór.
- Dołączył: 2011-03-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4247
10 października 2011, 16:00
chcecie związek upoważnić, a do czego on potem będzie upoważniony?:D
10 października 2011, 16:03
wiesz, uważam że troszkę za wcześnie... i nie dlatego że wiek macie taki a nie inny.
Nie mieszkasz z nim - wiele rzeczy o człowieku można się dowiedzieć po tygodniu mieszkania razem. Dopiero od zamieszkania zaczyna się tak na prawdę sprawdzanie tego, czy rzeczywiście pasujecie do siebie. Błahe sprawy: umiesz gotować? Wiesz co lubi i umiesz mu to zrobić - to są pewne przyzwyczajenia z okresu całego życia i się nie wyrasta. Sprzątanie,pranie - kto za niego i za Ciebie to robi - wiesz sama wszystko co i jak? nie będą CI przeszkadzać brudne skarpetki w salonie i ufajdany smarem ręcznik w łazience? Proza życia jest najbardziej męcząca i to prawdziwy test na być albo nie być.
A telewizor? mecze boks czy taniec z gwiazdami? komedia romantyczna czy film z seagalem?
Pomijam ciągle to, że łóżko póki co jest wielką niewiadomą.
nie zniechęcam Cię, ale .... nie widzę tego. DOpiero jak po zamieszkaniu nie spadną Ci z noska różowe okulary - warto planować krok dalej
a jego wyjazd bez Ciebie... czarno to widzę, może z własnego doświadczenia właśnie. Jak miałam 17 lat to dałabym sobie rękę uciąć, ze wiem z kim będę do końca życia. Wyjechał do londynu po 5 latach bycia razem - ja miałam 21. Miesiąc po wylocie stwierdził ze nigdy nie wróci do kraju a mnie nie chce tam ciągnąć bo ma "nowe możłiwości" hihi
przemyśl to.
Edytowany przez agataq 10 października 2011, 16:05
10 października 2011, 16:05
sama powinnaś czuć czy za wcześnie czy nie - na to nie ma reguły. Nie znamy Was przecież i nie możemy powiedzieć czy podjęliście dobrą decyzję-wszystko wyjdzie w praniu. Jeśli masz wątpliwości w rezultacie ktorych założyłaś ten wątek to może swiadczy to o tym, że tak naprawdę nie jesteś jeszcze gotowa i nie czujesz się pewnie.. W każdym razie wciaż trzymam się tego,że życzę Wam jak najlepiej :)
- Dołączył: 2011-10-10
- Miasto:
- Liczba postów: 26
10 października 2011, 16:06
No upoważniony to jednak złe określenie hihi ;)