Temat: Czy jest sens poznawania mojej mamy z rodzicami mojego chłopaka skoro reprezentujemy zupełnie inne klasy społeczne???

Dziewczyny proszę poradźcie mi co powinnam zrobić

2 lata temu poznałam Pawła mojego obecnego chłopaka, zaimponowałam mu swoim zafascynowaniem genetyką i ambitnym kierunkiem studiów, w Pawle pociągało mnie to,że jest starszy o 8 lat i to,że myśli zupełnie innymi kategoriami niż moi rówieśnicy. Pierwsze pół roku naszego związku to sielanka, przestałam bujać w obłokach kiedy po pół roku zabrał mnie do swojego rodzinnego domu abym poznała jego rodziców. Wiedziałam  już wcześniej, że jego rodzice to prawnicy ale nie zastanawiałam się nad tym głębiej, dopiero kiedy zobaczyłam ten dom, a właściwie willę, te bogactwo i serialową rodzinkę, zdałam sobie sprawę z faktu, że pochodzimy z zupełnie innych światów. Jego rodzice byli bardzo mili dla mnie, to inteligentni i obyci ludzie , myślę, że mnie polubili, zawsze każą Pawłowi mnie pozdrowić, dostałam od nich nawet prezent na gwiazdkę. Paweł nie zna mojej mamy, nigdy nie odważyłam się zaprosić go do rodzinnego domu, mieszkam w domu studenckim 100 km od rodzinnej miejscowości , więc nawet nigdy nie było ku temu specjalnej okazji. Ja nie pochodzę z inteligenckiej rodziny. Rodzice rozwiedli się kiedy miałam 6 lat, od tej pory widziałam ojca jeden raz, wychowuje mnie tylko mama, mam jeszcze 2 braci, moja mama nie ma nawet matury, jest po zawodówce. Żyjemy od kredytu do kredytu po to aby ja mogła studiować. Jestem mamie bardzo wdzięczna, że tak się poświęca dla mnie. Ja nie chcę  poznawać mojej mamy z rodzicami Pawła, wiem ,że będzie jej bardzo przykro, będzie czuła się gorsza od tych ludzi, nie wiem o czym będą rozmawiali, moja matka to prosta kobieta a przy tym bardzo honorowa i nie lubi litości. Wielokrotnie mi powtarzała, że ludzie powinni dobierać się na podobnym poziomie materialnym i wspólnie się dorabiać, dlatego do tej pory nie opowiadałam jej zbyt wiele o Pawle, wie, że kogoś mam i tyle. Zastanawiam się czy nie powinnam zakończyć tego związku, bo to się zwyczajnie nie uda, problem w tym, że ja go bardzo kocham i nie chcę bez niego żyć. Rozpatrywałam nawet jakieś zupełnie chore opcje m. in. cieszyć się wspólnym życiem i szczęściem jeszcze przez 2-3 lata a później zniknąć bez słowa wyjaśnienia. Wiem, że kiedyś nadejdzie moment, że Paweł i jego rodzina zaczną naciskać na spotkanie z moją rodziną, oni nie do końca zdają sobie sprawę jak u mnie jest, nie chcę aby pomyśleli o nas jak o " niższej klasie społecznej". Zupełnie nie wiem co powinnam zrobić, czy któraś z was jest albo była w podobnej sytuacji? proszę pomóżcie mi!

Kochana! To nie są czasy "Trędowatej". Wszyscy co tu piszą mają rację. Za bardzo się przejmujesz. Rozumiem ,że nie chcesz skrzywdzić matki, ale kochać tego chłopaka i chcesz z nim być...Dlatego powinnaś przygotować matkę, opowiedzieć jej, najpierw o nim, jaki jest, jaka jesteś z nim szczęśliwa...a potem, że jemu i jego rodzicom się powodzi....nie używaj przy tym zwrotów "wyższa klasa społeczna, inteligencja itp", bo teraz już tak nie jest....A Ty mówisz o tym jakbyście popełniali MEZALIANS. Spokojnie porozmawiaj z matką oraz z chłopakiem. Jego poproś, żeby wytłumaczył swoim rodzicom jaka jest sytuacja i daj im trochę czasu,żeby to przetrawić. Potem umówcie się gdzieś na mieście...lepiej, żeby pierwsze spotkanie nie odbywało się u Ciebie w domu lub u jego rodziców. Na neutralnym gruncie...Ale nie koniecznie w restauracji...Umówcie się na spacer, wycieczkę do Zoo, czy coś w tym stylu :) Będzie dobrze :) Nie martw się tak. A zrywanie z chłopakiem tylko dlatego ,że któreś z rodziców może tego nie zaakceptować to zły pomysł. Jeśli planujesz za niego wyjść za mąż to on powinien być dla Ciebie najważniejszą osobą w życiu...matka jest wtedy druga. Tak powinno być. Dla dobra związku. Upewnij tylko matkę, że zależy Ci na niej bardzo i chcesz, żęby uczestniczyła w Twoim życiu.
studiuję biotechnologię, w nawiązaniu do historii z adwokatem, Pawła tata powiedział kiedyś przy mnie do Pawła aby nie pozwolił na to abym ja robiła sobie zakupy do akademika w jakiś biedronkach bo to nie jest jedzenie tylko zwykła chemia a ja się uczę i muszę się zdrowo odżywiać, on nie zdaje sobie sprawy z tego, że w takich biedronkach kupuje  60% polskiego społeczeństwa bo zwyczajnie jest tanio. 
to Twoje zycie, Twoja przyszlosc, nie patrz na matke a na swoj tylek.. jak sama o siebie nie zadbasz to nikt tego nie zrobi, a pozniej bedziesz zalowac.. siedz  z nim jak dobry, a jak jest z majetnej rodziny to powinnas sie cieszyc, ze taki Ci sie trafil..
czoklet w moim przypadku jest chyba troszeczkę gorzej dlatego, że to jest rodzina która posiada wielki majątek od pokoleń, Paweł mówił o swoim ojcu, że na studiach "wyrywał wszystkie laski, bo miał ciuchy z peweksu", więc nie ma pojęcia o wartości pieniądza, jego babcia była wielką bizneswoman, dziadek inż budownictwa, ciocia wykłada na uczelni, a ich sąsiedzi to ludzie, których na codzień widzę w telewizji (nie żartuję!) 
IsabellaEva takimi kategoriami myślałam kiedy miałam 8 lat i oglądałam brazylijski badziew Zbuntowanego Anioła itp :), wówczas marzyłam o bogatym chłopaku, za którego wyjdę i będę mogła sobie wszystko kupić, na szczęście od tamtego czasu zdążyłam zmądrzeć.
I właśnie dlatego nie powinnaś mieć oporów przed powiedzeniem (grzecznym), że nie stać Cię na lepsze jedzenie, bo zaciskasz pasa.
Oni pewnych rzeczy nie rozumieją, zwłaszcza jak mają pieniądze od pokoleń.
I na pewno celowo nie robią Ci przykrości.

A co do mamy - ja bym mimo wszystko "izolowała" ją.
Ona nigdy nie będzie czuła się db w towarzystwie rodziców P., ale na szczęście nie ma przymusu regularnych rodzinnych spotkań.

I nie jest to akt wstydu za rodzicielkę, tylko nienarażanie Jej na zbędne stresy, dopóki nie jest to konieczne.
A jeśli już spotkanie stanie się niezbędne, to powiedz P., że mama jest prostą osobą i nie wypowie się na poważne tematy polityczne, gospodarcze.
On powinien przekazać to rodzicom.
Są kulturalnymi ludźmi i chyba to zrozumieją.

Chodziłam z chłopakiem, który miał wspaniałych rodziców i miałam sytuację, że chcieli się koniecznie spotkać z moimi.
I nie przeszkadzało im to, że moi rodzice byli dużo klas niżej.
Ale i tak starałam się dawkować im spotkania z ojcem, bo on jest dość prostacki w obejściu.
I każdy te spotkania przeżył
Tragedii nie było.
A my rozstaliśmy się, bo miałam dość chłopaka.
Gdyby nie to, to "różnice klasowe" kompletnie by mi nie przeszkadzały.
W końcu masz żyć z chłopakiem, a nie Waszymi rodzicami.
nie ma sie czego wstydzić.. nie kazdy ma miliony na koncie...glupio by bylo jakby oni sie odsuneli od was jakby sie dowiedzieli bo to wtedy tylko świadczyloby o nich  zle...
Pasek wagi
 w moim przypadku jest chyba troszeczkę
> gorzej dlatego, że to jest rodzina która posiada
> wielki majątek od pokoleń, Paweł mówił o swoim
> ojcu, że na studiach "wyrywał wszystkie laski, bo
> miał ciuchy z peweksu", więc nie ma pojęcia o
> wartości pieniądza, jego babcia była wielką
> bizneswoman, dziadek inż budownictwa, ciocia
> wykłada na uczelni, a ich sąsiedzi to ludzie,
> których na codzień widzę w telewizji (nie
> żartuję!)

No i co z tego? Wartość pieniądza ludzie bogaci znają. wierz mi. ciężko na to pracują, kilkanaście godzin dziennie. I to, że ich rodzice mieli pieniądze nie znaczy że oni odziedziczyli. Moi rodzice np. zostali oboje wydziedziczeni przez dziadków.
U mnie na każdym piętrze mieszka ktoś znany z telewizji/gazet/polityki. i co z tego? są takie miejsca gdzie mieszkają znani ludzie i bogaci. ale czy to znaczy że ja jestem lepsza? czy że nie znam wartości pieniądza?Wierz mi że znam. bo sama na to pracuję.
mój tata miał też rzeczy z peweksu. jak ludzie mieli przerwę na studiach i się bawili on pracował w Szwecji w hucie. Jak inni imprezowali on pracował. I zna wartość pieniądza. Oceniasz ludzi wykształconych i bogatych jako jakieś zło. Jakby ktoś im za darmo. Jego rodzice są prawnikami więc muszą być dobrymi skoro mają pieniądze. Wierz mi, że muszą być dobrzy i ciężko pracować by mieść dobre zlecenia. To jest małe środowisko i wiadomo za kogo warto dużo zapłacić.
I co z tego  że pytają jaki sport uprawiałaś w dzieciństwie? przecież biegi, gra w kosza/siatkę na podwórku jest za darmo, tak samo różne sekcje w szkołach( sksy). Przecież nie pytają się gdzie jeździsz na narty do Włoch. Ja chodziłam na masę darmowych zajęć w państwowych szkołach( koszykówka, skoki w dal, bieg przez płotki).
Nie mówią nie kupuj w biedronce tylko w delikatesach, tylko nakazują swojemu synowi by dbał o Ciebie, o swoją dziewczynę.
Tak się zafiksowałaś że cokolwiek zrobią Ci ludzie i tak się czepniesz i karzesz swojego chłopaka i jego rodziców za kompleksy swoje i mamy. To, że nie macie pieniędzy w żaden sposób nie znaczy że jesteś gorsza. O wartości człowieka świadczą trochę inne cechy niż zasobność portfela. Ale ty chyba tego nie rozumiesz.

Samosa to Ty chyba czegoś tutaj nie rozumiesz, napisałam na początku że Pawła rodzice to bardzo mili ludzie i lubię ich, więc o jakim złu mowa???

Twoi rodzice nie są rodzicami Pawła. Nie porównuj swojego taty, który ciężko pracował do taty Pawła, który nie pracował ale to nie jest nic złego. I nie napisałam tego aby go oczerniać za to, tylko po to aby wskazać, że tak został wychowany i dlatego ma prawo nie zdawać sobie sprawy jak wygląda życie ludzi takich jak ja. 

Jeśli chodzi o moją mamę o mnie i nasze "kompleksy", bardziej od pieniędzy martwi mnie jak by przebiegła rozmowa z Pawła rodzicami, jak moja mama by się czuła. 

To i ja sie wypowiem, z tym ze chyba jednak inaczej niz pozostali. Twoje obawy nie sa calkowicie bezpodstawne. Prawda jest taka, ze mamy zdeklasowane spoleczenstwo, co jednak nie znaczy, ze ci zdegradowani( zdeklasowani) maja sie zle. Maja sie dobrze dzieki swoim koneksjom i musisz o tym pamietac. Dla wyzszych sfer taka dziewczyna z plebsu moze (choc nie musi) byc tylko chwilowa przyjemnostka dla ich syna. Takie zachowania i sytuacje widoczne sa np we Francji czy Anglii, gdzie nie panowal socjalizm i wyzsze klasy zabawiaja sie nizszymi, choc i nie brakuje prawdziwych love story. Co do Ciebie autorko: ja proponowalabym Ci porozmawiac z mama o calej sytuacji, w szczegolnosci jesli bedziesz czula ze ten zwiazek prowadzi do czegos. Jesli nie to daj sobie spokoj i nie zawracaj jej glowy. Natomiast odradzam rozmowe z Pawlem, a wiesz dlaczego? Dlatego bys w zaden sposob nie pokazala mu, ze ten kompleks u Ciebie istnieje (a uwazam ze juz sam fakt ze dostrzegasz dosc racjonalnie obawy mamy swiadczy ze rozpoznajesz problem) i szla przez zycie z podniesiona glowa. Proponuje natomiast kierowac wasz zwiazek w taki sposob by Pawel sie w jakis sposob zdeklarowal wzgledem Ciebie, tak bys wiedziala czy sie tylko chwilowo bawi czy ma wzgledem Ciebie powazne zamiary. I glowa do gory! Mniej optymistyczna wersja jest tylko mozliwoscia a nie koniecznoscia. Pozdrawiam

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.