7 września 2011, 23:00
jedz,módl się i kochaj
W moich stosunkach z mężczyznami występują kwestie granic. Może to
jednak nie tak. Żeby mieć problem granic, trzeba najpierw mieć granice,
prawda? Ja natomiast zatracam się całkowicie w osobie, którą kocham.
Jestem jak błona przepuszczalna. Jeśli cię kocham, możesz mieć wszystko.
Mój czas, moje oddanie, mój tyłek, pieniądze, rodzinę, psa, pieniądze
mojego psa, czas psa... wszystko. Jeśli cię kocham, przecierpię za
ciebie każdy twój ból, przejmę na siebie wszystkie twoje długi (w każdym
znaczeniu tego słowa), ochronię cię przed twoją własną niepewnością,
przeniosę na ciebie wszelkie dobre cechy, których tak naprawdę nigdy w
sobie nie wykształciłeś, i kupię gwiazdkowe prezenty dla całej twojej
rodziny. Dam ci słońce i deszcz, a jeśli akurat okaże się to niemożliwe,
zagwarantuję ci je na przyszłość. Dam ci to i wiele więcej, aż będę tak
osłabiona i wyczerpana, że odzyskam energię, tylko jeśli zadurzę się w
kimś innym.
Nie przedstawiam tych faktów z dumą, ale tak to właśnie z mojej strony
zawsze wyglądało.”
Znalazlam ten wpis u jednej z nas mam nadzieje ze "tylkoty"sie nie obrazi.Nie wiem czy to slowa tej dziewczyny czy z filmu czy nie wiem nawet jakie mogly by miec pochodzenie ale moim zdaniem:
pieknie brzmi ale...wlasnie jest jakies ale ..jesli chce sie miec dobre
serce trzeba z miec twarda dupe.Niestety ale kazdy z nas mial jakies
nieudane zwiazki a calkowicie oddanie drugiej osobie niestety czesto
konczy sie wykorzystaniem..nie zycze nikomu tego..chcialabym umiec tak
kochac ..z tak niewinnoscia naiwnoscia..cala soba..ale przez to ze
dostalam juz nie raz po pupie niestety nie umiem...ufam..staram sie
ufac..nigdy jednak nie bede stawiala kogos ponad siebie..teraz
przynajmniej nie umiem
a wy co myslicie o takiek milosci?
Edytowany przez czarodziejkaZksiezyca 7 września 2011, 23:02
8 września 2011, 00:49
> To zależy jak definiujesz miłość. Bierzemy tylko
> to, co dla nas wygodne i dobre, a przecież w
> związku dzielimy tzw wyżej pieniądze psa drugiej
> osoby. Wszystko co dobre, ale to co złe w
> szczególności. Miłość wg mnie polega też na
> wzajemnym odczuwaniu tego co nam daje życie.
Wlasnie moim zdaniem ta 1 milosc jest niewinna ..taka w ktorej mamy 2 osobe ponad siebie..oddamy jej wszystko czesto nie wymagajac nic poza byciem..Ale w przyszlych wziazkach sie uczymy raz jest tak raz inaczej nie raz dostajemy po pupie i potem uwazamy..To tak jak male dziecko ktore na poczatku nie boi sie dotknac goracego garnka chodzic po wysokosci itp ale z czasem gdy upadnie i bedzie bolalo bedzie ostrozniejsze.. I mysle ze podobnie jest z miloscia..na poczatku dajemy wszystko..ale z czasem juz zaczynamy dawac coraz mniej...
A przeciez jesli ma nas spotkac ta wielka milosc to powinnismy sie otworzyc zatopic sie w niej
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
8 września 2011, 08:25
Mysle,ze taka postawa w milosci jest dobra o ile tak druga osoba tak samo mocno nas kocha, docenia nasza milosc i to co jej ofiarujemy...bo niestety czasem tez ten mechanizm dziala tak, ze jedna osoba jest wykorzystsywana gdy jest tak bezgranicznie oddana i zakochana...sa kobiety ktore kochaja za bardzo i wowoczas moze to byc przykre. Ja wczesniej zanim poznalam mojego obecnego chlopaka zawsze mialam zasoby tzw zdrowego egozimu, nie bylam tak calkowicie zakochana z moze jedynie zauroczona, dobrze mi tez bylo samej ze soba i swoimi zajeciaminie szukalam ciaglego kontaktu i musialam miec swoja przestrzen a gdy sie zakochalam naprawde to czesto moje ,ja" schodiz na drugi plan. Oczywiscie mam swoje zycie, zajecia ale jestem w stanie zrezygnowac z wielu rzeczy jezeli druga osoba tego potrzebuje...liczy sie jej dobro i szczescie, przestalam myslec jedynie o swoim zyciu a zaczelam o naszym.