6 września 2011, 13:39
Jestem z dziewczyną dwa lata, mamy po 21 lat. Na początku było ok, była miła, kochająca, wyrozumiała, wspierała mnie. Od około roku się c oś popsuło. Ona zaczęła być bardzo niegrzeczna, marudna, wredna. Robi awantury o niemal wszystko. Staram jej się mówić, że ją kocham na każdym spotkaniu kilka razy, czasem nawet więcej, czasem raz, ale zawsze, na każdym, a ona uważa że inne mają wiecej, tylko ona ma tak mało. Pracuje ciężko fizycznie więc jestem bardzo zmęczony i mimo że mieszkamy blisko siebie spotykamy się raz, dwa na tydzień, bo zazwyczaj po pracy nie mam siły, teraz obecnie chęci tez nie mam, a ona się awanturuje że po pracy pierwsze co powiniem zrobic to byc u niej, pochodzę z biednej rodziny dlatego czesto nie mam pieniedzy i nie mam jak doladować komórki to ona wtedy rząda bym jej odpisywał i za nic n ie zadzwoni nawet dwa dni, a jeśli ja na prawde nie mam jak sie odezwać chciałbym żeby ona zadzwoniła ale dla niej to olewanie. Jak się spotykamy jak ją przytule to nigdy ją to nie cieszy bo powie że mogle zrobić to 20 min temu a ona sama nie chce mnie przytulać, uważa ze inne nie przytulają swoich chłopakow. czasem jej sie zdarzy ale bardzo rzadko i musze wtedy źle wyglądać. Od kilku miesiecy niemal codziennie krzyczy, kłoci się, w trakcie kłotni potrafi mi powiedzieć że jej byli byli lepsi mimo że się staram pracuje by móc jej coś kupić, by w przyszłości wyremontować dom, zadbać o przyszłość, zawsze jak do mnie przychodzi staram się jej robić coś co lubi do jedzenia, jak ją odprowadzam czasem na chwile ją na rekach niose bo ją nogi bolą od szpilek, zdarza mi się w trakcie kłotni jak ona mówi że idzie do domu kleknąć i powiedzieć:nie idź. Ale tego też nie docenia, ostatnio jechaliśmy na 2 dni na dużą imprezę przyszłem po nią do domu kupiłem jej mamie bombonierkę a tacie alkohol za to że mi zaufali i pozwolili z nią jechać tak daleko( to pierwszy nasz taki wypad daleki) a ona że mam dać i spadać, calą drogę sie kłociła, nawet pow że mnie nienawidzi więc zamaist zabawy były poważne rozmowy. Prośby by sie zmieniła nie pomogły, groźby że zerwę za takie zachowanie też nie bo nie wierzy że zerwe raz zerwałem ale na pól godz bo zaraz ona przyszła i pow że mam to odwołać to złagodniałem i odwołałem, czasem jest poprawa ale na kilka dni tylko,nieodzywanie się tez nie pomoglo bo zaczęła pisać ze płacze itp to po 2 dniach wybaczyłem mimo że nie powiedziała ,, przepraszam" Mysłałem nawet o zaręczynach ale w takiej sytuacji nie wiem już co robić, czy ciągnąć to dalej?? nadal ją jednak kcoham
- Dołączył: 2009-01-26
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 818
18 września 2011, 00:06
Jakbym miała w domu takiego "ciapka" to pewnie też bym była marudna i wredna.
- Dołączył: 2008-02-15
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 10726
19 września 2011, 14:34
- Dołączył: 2008-02-15
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 10726
19 września 2011, 15:50
ale wasze historie sa jakies zbiezne ;p
19 września 2011, 16:02
czytałem i wiek pasuje i studia też ale do dominiki boją sie odezwac inni mężczyzni :P jak ktoś do niej zarywa bądz dokucza ona sie śmieje i odpowiada tak że już nikt nic nie mówi, ma taki charakterek który sie niestety na mnie przenosi
- Dołączył: 2007-06-04
- Miasto: Gdynia
- Liczba postów: 567
19 września 2011, 23:45
Jeśli ona Cię tak traktuje a Ty nadal z nią jesteś i jeszcze myślisz o zaręczynach, to albo lubisz być gnojony (przepraszam za dosadność) albo boisz się / nie chcesz być sam. A chyba byłoby Ci lepiej samemu, przynajmniej samoocena by Ci nie leciała na każdej randce na pyszczydło...
Wiem, że to tak łatwo napisać "olej babę", ale zastanów się porządnie i wypisz sobie wszystkie za i przeciw. Zapewne po stronie "przeciw" będzie sporo punktów a po stronie "za" jeden koronny argument "kocham ją". Szkoda, że babka tego nie docenia...