1 września 2011, 19:36
Niedawno rozstałam się z facetem. Może nie był to mój najdłuższy związek (pół roku) ale planowaliśmy wspólną przyszłość, ja wybierałam już nawet studia aby móc mieszkać z nim. Najgorsze jest to, że zaufałam mu jak jeszcze nikomu do tej pory, brnęłam w jego obietnice o naszych zaręczynach, przyszłym i cudownym życiu... Wydawało mi się że zasługuje na moje zaufanie, okazało się jednak że zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia z dnia na dzień. Nie kłóciliśmy się, ostatnimi czasy tylko miał więcej pracy więc nie widywaliśmy się zbyt często. Może pomyślicie że znowu ktoś pisze o szczeniackiej miłości, ale facet 21 lat, miał pracę, studiował i wiedział czego chce od życia.
Do tej pory nie potrafię sobie wybaczyć mojej naiwności, tego że oddawałam mu się całą sobą a on zostawił mnie przez smsa i do tej pory nie doczekałam się wyjaśnienia z jego strony (pomimo starań o jakikolwiek kontakt, rozmawiałam nawet z jego rodzicami).
Już jakiś czas minął od tego wydarzenia, ale nie potrafię przestać rozpamiętywać każdej chwili spędzonej z nim. Ciągle wydaje mi się że nie znajdę już szczęścia w miłości, że nikomu nie zaufam. Nigdy nie narzekałam na brak powodzenia wśród facetów, no i niestety zazwyczaj wszystko kończyłam ja. Moja mama śmieje się, że tym razem los mi "oddał". No faktycznie, teraz jak o tym myślę to jest w tym trochę prawdy.
Ale wracając do tematu. Jak poradzić sobie z porzuceniem? Czy ktoś był w podobnej sytuacji i potrafił na nowo zaufać facetowi? Bo wydaje mi się że na to już nie mam szans...
- Dołączył: 2011-08-31
- Miasto:
- Liczba postów: 505
1 września 2011, 19:38
Zapytaj swoich bylych ktorych porzucilas
1 września 2011, 19:40
> Zapytaj swoich bylych ktorych porzucilas
Tak, może faktycznie tego żałuję, teraz rozumiem jak się czuli. Ale nigdy nie dawałam im obietnic bez pokrycia i takich które mogłyby w przyszłości zaważyć na ich życiu...
- Dołączył: 2011-02-24
- Miasto: Tu
- Liczba postów: 530
1 września 2011, 19:42
jak cie zostawil przez sms-a to nie żalój go, nie wart nic. a to jego poświecanie sie pracy od jakiegos czasu to niestety INNA. życie.
Edytowany przez TEREZA1976 1 września 2011, 19:43
- Dołączył: 2009-04-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1726
1 września 2011, 19:48
> zostawił mnie bez słowa wyjaśnienia z dnia na
> dzień. Nie kłóciliśmy się, ostatnimi czasy tylko
> miał więcej pracy więc nie widywaliśmy się zbyt
> często.
wiesz jeśli facetowi zależy na dziewczynie to poruszy niebo i ziemię wiec zastanów się od jakiego czasu on wykorzystywał pracę jako wymówkę żeby nie spotykać się z tobą?
> Może pomyślicie że znowu ktoś pisze o
> szczeniackiej miłości, ale facet 21 lat, miał
> pracę, studiował i wiedział czego chce od
> życia.
w wieku 21 lat można wiedzieć co się chce na obiad a nie planować życie z dziewczyną którą zna się pół roku. Może chodzi właśnie o to, że zaangażowałaś się, na co on w rzeczywistości nie liczył i kiedy wybrałaś studia ze względu na niego to wystraszył się jak mały chłopiec.
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
1 września 2011, 19:48
Wiesz co?
Nie ma czego żałować.Tylko cieszyć się że nie zostałaś matką jego dziecka i żoną.
To dopiero byłby ból gdyby zerwał przez smsa.
Niedojrzały gówniarz i tyle!
Zero klasy :-)
1 września 2011, 19:50
nie jest wart Ciebie ani odrobinkę!!! rada: skoncentruj się na sobie, zainwestuj w siebie i dbaj bo facet nie pierwszy i nie ostatni a Ty jesteś tylko jedna jedyna w swoim rodzaju...
upokorzenie boli, zwłaszcza jeśli zostałaś porzucona pierwszy raz ale uwierz mi że to minie...
powodzenia!
1 września 2011, 19:52
miała podobnie... i wiele z tego związku wyniosłam a właściwie z tego co sie po tym działo. przede wszystkim dystansu i rozumu. bo rzeby sie drugiej osobie całkowicie oddać, zaufać, i pokochać trzeba poświęcić wiele. i nie chodzi tu o czułości ciepłe słówka itd. to też jest potrzebne, ale nie jest fundamentem.
nie masz co rozpaczać itd. wiem jest cięzko ja ze swoim nie jestem już od ponad pół roku i wiesz co doszłam do wniosku ze nawet lepiej ze się tak stało. bo gdyby się dalej tak ciągło to 13.sierp. miał być nasz ślub i pewnie po pół roku by wszystko w drobny pył by sie ropadło. jemu podziękowałam, przeprosiłam i zaczełam nowy etap w życiu. bo etab bycia z nim uważam za przygotowujący do czegoś wiekszego, wspanialszego, piękniejszego, i wymagającego (bo miłość, ta prawdziwa, jest wymagająca , trzeba w nią wile serca włożyć)
nabierz dystansu ! a to uchronić Cie przed nie potrzebnym cierpieniem, a także miej ograniczone zaufanie do ludzi, nie wszyscy jesteśmy święci, nie wszyscy są wszechwiedzący. także ja.
czas pokaż co bedzie, wiecej pokory i dystanu. pozdrawiam:)
p.s. mój tata zawsze powtarza "znajdzie swój swojego. teraz, czas aby się wyszaleć"
1 września 2011, 19:53
> Może chodzi
> właśnie o to, że zaangażowałaś się, na co on w
> rzeczywistości nie liczył i kiedy wybrałaś studia
> ze względu na niego to wystraszył się jak mały
> chłopiec.
Nie do końca... To właśnie on chciał żebym szła na studia do jego miasta, powiedział że zadba o mnie, o moją przyszłość. Jego siostra jest prawnikiem, ma wiele znajomości. Powiedział że wszystko się ułoży. Sam przekonywał mnie do tego jak bardzo mnie kocha, mówił że chce ze mną być już zawsze... Teraz się cieszę że dostałam nauczkę zanim byłoby za późno.
1 września 2011, 20:00
Przeczytałam wszystko ale jedyne co zapamiętałam to "żałój" i "rzeby" w wypowiedziach powyżej....