- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
27 sierpnia 2011, 19:41
29 sierpnia 2011, 11:13
> no wlasnie, to jest ten blad kobiet ze przy
> dziecku siedza, i sa uzaleznione od meza. uczucie
> sie wypali i kobita z reka w nocniku.
>
>
>
> trzeba sie postawic na nogi i znalezc prace.
> chcialo sie dziecka to niestety trzeba mu zapewnic
> warunki.. jak widze ojciec spelnial, bo mial
> dochod a autorka nie
Noo u nich to uczucie juz sie sypalo przy przygotowaniach do slubu........ Jak by nam sie sypalo w takim momencie, napewno bym odlozyla slub i poczekala co z tego wyjdzie...
Po tej sytuacjji tez jestem zdania,ze slub z powodu brzucha to najwieksza na swiecie glupota......
29 sierpnia 2011, 11:21
> Przeczytałam oba wątki.Jego zachowanie najlepsze
> nie było i dużo zawinił.Przypuszczam, że w dużym
> stopniu jest to spowodowane tym, że Cię nie kocha
> (na to mi wygląda) i po prostu drażnisz
> Go.Mogłabyś stanąć na głowie i zaklaskać rzęsami,
> a On pewnie i tak by znalazł coś, co Mu nie
> pasuje.Ale wydaje mi się, że w dużym stopniu wina
> za rozpad małżeństwa leży po Twojej
> stronie.Wpadliście, założyliście rodzinę.Ale TY
> się nie zachowujesz jak dorosła osoba.On sam Was
> utrzymuje, bo Ty postanowiłaś studiować, nie
> pracować i nie chcesz oddać dziecka do żłobka. Ja
> widzę to tak, że On jest ordynarnym bucem, ale
> ożenił się z Tobą, pracuje na etacie i dorabia
> nocami.Ty studiujesz, nie chcesz pracować, ani
> oddać dziecka do żłobka.Pojęcie "nie nauczyłam się
> gotować" też jest względne.Może nie potrafisz
> gotować super, ale starasz się?A może jest tak, że
> obiad jest u Was rzadko i w dodatku średnio
> jadalny.Wtedy nie dziwię się, że jest zły.Co do
> wyprowadzki - nigdy byście się nie wyprowadzili,
> jeśli dalej czekałabyś, że On na wszystko
> zarobi.To nie te czasy - dziś we 2 ciężko utrzymać
> rodzinę.Podsumowując - Twoje życie po ślubie
> drastycznie się nie zmieniło, Jego
> bardzo.Podejrzewam, że wielu mężczyzn też by nie
> wytrzymało, gdyby tylko oni utrzymywali rodzinę,
> bo kobieta nie ma chęci do pracowania.A do tego
> prowadzenie domu byłoby takie sobie.Co do rozwodu
> - w sądzie wszystko trzeba udowodnić.Nie
> wystarczy powiedzieć, że On Cię maltretował -
> trzeba mieć dowody, zeznania świadków itp.Skoro po
> dobroci chce płacić 500 zł, to trzeba wziąć.Sądy w
> Pl naprawdę śmieszne kwoty zasądzają.
Dokladnie.
Ja tez nie potrafilam gotowac - ani troszke! - Ale zaczelam sie wlasnie starac! I w ciagu roku mojemu narzeczonemu moje potrafy smakuja bardziej niz jego ukochane obiadki mamusi ;-)
Jezeli czepia sie o czystosc w domu, to jednak cos musi byc nie tak...... Mam dziecko niewiele starsze od waszego. I w moim mieszkaniu zawsze jest czysto! Jesli mala nabrudzi to ja odrazu to sprzatam, bo nienawidze syfu na chacie, kojarzy mi sie z jakas patologia.......
Pisalas chyba tez o tym,ze maz czepial sie ,ze poswiecasz sie glownie dziecku.....
A jak Ty bys sie czula? gdyby Twoj maz mial od narodzin dziecka Ciebie w 4 literach? Jak sie ma meza i dziecko to milosc trzeba dzielic po rowno.... Ja tak robie i wszyscy jestesmy szczesliwi.... I kazdy kazdemu daje duzo milosci i uwagi.
Mi sie wydaje,ze porostu zaniedbalas zwiazek co sie odbilo na Twoim mezu........ Zabiliscie ta milosc i wlasnie draznisz go okrutnie i ma Ciebie po dziurki w nosie. Przestal kochac i chce sie uwolnic..... :(
Niestety czas na poprawianie relacji z zwiazku u was przeminal..........
Boo o zwiazek trzeba dbac od samego poczatku! A nie wtedy kiedy jest juz w calkowitej rozsypce... I nie ma czego zbierac do kupy.
29 sierpnia 2011, 11:44
29 sierpnia 2011, 11:46
29 sierpnia 2011, 13:04
Aga dokladnie.
Kiedy nam urodzilo sie dziecko moj studiowal i pracowal.
Ja 5 mies. po skonczeniu studium urodzilam, wiec zrobilam pauze w nauce.
Moj zrezygnowal ze szkoly,bo nie udalo mu sie pogodzic szkoly, pracy i domu, niestety. Ma nietypowy czas pracy.
Tak wiec oboje tymczasowo zrezygnowalismy ze szkoly. Co nie oznacza oczywiscie, ze do niej nie wrocimy ;) bo jestesmy mlodzi ,a na nauke nigdy nie jest za pozno.
Teraz spelniamy inne marzenia.
Gdyby moj facet tak drastycznie naciskal na prace, poszlabym chociazby na glupie 1/2 etatu! Gdyby mialoby to pomoc sypiacemu sie na wiory zwiazkowi.
Co jest wazniejsze? Szkola, czy milosc i rodzina?
Dla mnie odpowiedz jest jednoznaczna.
Mysle,ze gdyby autorka wczesniej zmienila swoje podejscie i zycie, wszystko potoczyloby sie calkiem inaczej.
29 sierpnia 2011, 16:55
29 sierpnia 2011, 19:17
29 sierpnia 2011, 20:11
> ja zrezygnowalam ze studiow bo dowiedzialam sie o
> operacji,a ze mialam do zaliczenia cos to
> podziekowalam, do operacji doszlo dopiero po pol
> roku, nie mam jakos checi na powrot i nie wiem czy
> na zaocznym przyjma mi 1.5 roku z dziennych.
> studia to byl wymarzony status mojej rodzinki.
> mojemu tacie byhlo wstyd jak uslyszal ze corki
> kolegow studiuja a ja nia. kiedys zapytal mnie
> idac na jakis pogrzeb : co mam mowic. jak ci
> pasuje to powiedz ze jesten studentka.
Ja tam z checia bym wrocila do szkoly. Ale do przyszlego roku jeszcze wytrzymamy.
10 października 2011, 14:25