27 sierpnia 2011, 19:41
http://vitalia.pl/index.php/mid/25/fid/201/odchudzanie/diety/forum/44/topicid/120967/sortf/0/rev/0/range/0/page/0/ to jest link do mojego wczesniejszego listu..wiele z was go przeczytalo...doradzilo mi co powinnam zrobic..wiekszosc uznala ze najwyzszy czas na rozwod...niektore potepily mnie i moje zachowanie...dziekuje wszystkim za komentarze..pozytywne i negatywne:)
rozmawialam z mezem przedwczoraj....rozmowa przebiegala spokojnie,bez klotni i awantur....(o dziwo)zapytalam sie go dlaczego taki jest,dlaczego tak sie zachowuje...czemu wciaz jest zimny i oschly dla mnie....wrecz obojetny...oczywiscie ja mialam swoje zastrzezenia do niego..a on swoje do mnie....powiedzialam mu prawde..ze nie wiem co czuje do niego...z jednej strony go nienawidze i chce uwolnic sie z tego zwiazku bo nie jestem szczesliwa..a z drugiej sie boje czy za kilka miesiacy nie bede zalowac ze nie sprobowalismy po raz kolejny...ze czuje ze w glebi duszy nie jest mi zupelnie obojetny...ze jeszcze jakas mala namiastke uczucia do niego mam...bylam szczera..nie klamalam...mowilam otwarcie...poprostu to co czuje...reakcja mojego meza mnie zdzwila...ja nie bylam pewna swoich uczuc..za to on byl twardy..stwierdzil ze jest ze mna w chorym zwiazku,ze ze mna do niczego w zyciu nie dojdzie,ze przez te 2 lata nie zrobilam nic zeby pomoc naszemu maleznstwo(chociaz on za wiele tez nie zrobil)stwierdzil ze najlepszym rozwiazeniem bedzie rozwod....WYSZLO TO Z JEGO UST...nie moich....no ale wiele razy mowilismy o rozwodzie,o rozstaniu..myslalam ze to kolejne puste slowa....ze nastepnego dnia przeprowadzimy kolejna rozmowa..mam nadzieje ze znowu spokojna i bez awantur...no ale meza postawa mnie zdziwila...on nadal chcial rozwodu...powiedzial ze ma tego wszystkiego dosyc...ze meczy sie tak samo jak ja....STWIERDZIL ZE JA NIE MAM ODWAGI WZIASC ROZWODU...A ON TA ODWAGE TERAZ W SOBIE MA....jak zaragowalam?zdziwilam sie...ale przyznalam mu racje, powiedzialam ze szanuje jego decyzje i zgadzam sie z nia...nigdy nam sie nie ukladalo,traktowalismy sie jak pies z kotem wiec nie bylo sensu tego przeciagac..no ale wyszlo to od niego a nie odemnie....i to mnie zaskoczylo.... co bylo dalej....temat rozwodu...widzialam ze maz byl juz troche poinformowany od czego trzeba zaczac..gdzie sie udac itp...stwierdzil ze najlepszym rozwiazaniem bedzie rozwod bez orzekania o winie....i tutaj mam problem bo nie wiem czy dla mnie on tez bedzie dobry?moze mam szanse dostac rozwod z orzeczeniem o jego winie...(wkoncu nie chcial wspolzyc ze mna...nie szanowal mnie,obrazal..znecal sie psychicznie...upokarzal..nie okazywal uczuc)no ale mojej winy troche tez jest....co bedzie lepsze dla mnie.....mam szanse wygrac jaki rozwod...czy moze lepiej zgodzic sie na ten bez oczekania o winie...nie znam sie na tym wogole:((i chcialam zapytac o cos jeszcze..moze ktos sie z was orientuje...maz powiedzial ze da mi na dziecko 500 zl
(zarabia ok 2800 na miesiac)ze maly bedzie ze mna mieszkal..ze on bedzie go zabieral w sobote i niedziele na caly dzien..ale na noc dziecko bedzie ze mna(dlatego ze ma dopiero 1,5 roku) a czy przysluguje mi takie cos jak alimenty dla mnie(nie pracuje,nie mam zadnych srodkow do zycia...mieszkam z mama ktora ma renty 600 zl)dodam ze mam orzeczenie o niepelnosprawnosci wzgledem duzej wady wzroku...
co bedzie najlepsze w tej sytuacji??jak myslicie??lepiej zebym ja zlozyla pozew o rozwod czy poczekac az on to zrobi?
dodam jeszcze ze maz mial dzisiaj zabrac swoje rzeczy odemnie z domu,ale napisal ze dzisiaj nie ma ochoty na przeprowadzki,ze przyjedzie po swoje rzeczy jutro i czeswiowe te najwazniejsze zabierze....widze po nim ze on jest bardziej pewnien tego niz ja...bo ja w pewnym momencie zaczelam miec watpilowsci a on nic...jest twardy i pewny siebie....aha powiedzial mi jeszcze ze jego rodzice sa z niego dumni ze wkoncu podjal taka decyzje...taka odwazna i meska:)....
27 sierpnia 2011, 19:59
No i dobrze, grunt to rozstać się jak ludzie cywilizowani, a nóż zostaniecie przyjaciółmi, każde z was ułoży sobie życie będzie szczęśliwe, ja zawsze powtarzam nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny, alimenty przyzna sąd nie twój mąż nie martw się na zapas.
- Dołączył: 2009-04-24
- Miasto: Góra
- Liczba postów: 7960
27 sierpnia 2011, 20:04
no to zaskakujący bieg wydarzeń.........ale może i dobrze? na rozwodach się nie znam, ale poszukaj w necie, pewnie są fora o rozwodach, porady prawnicze itd, wg mnie 500 zł to małe alimenty.......z 800 zł by były bardziej sprawiedliwe przy jego zarobkach.
27 sierpnia 2011, 20:08
przed slubem nam sie ukladalo..bylo miedzy nami naprawde dobrze....problemy zaczely sie po slubie...slub byl ze wzgledu na ciaze...wpadlismy...ale sie kochalismy(bynajmniej ja kochalam go i wydawalo mi sie ze on mnie tez kocha) i chcielimy byc ze soba..mielismy plany na wspolna przyszlosc ale troche inne niz dziecko...myslelismy o wynajmowaniu mieszkania..(obydwoje pracowalismy...moglimy sobie na to pozwolic)na sub nalegal on..mi papierek nigdy nie byl porzebny do szczescia...w trakcie przgotowan do lub pojawiy sie juz piewsze problemy...a potem bylo juz coraz gorzej....klotnie..awantury...:(
27 sierpnia 2011, 20:11
nie wiem czy jest sens upierac sie przy rozwodzie z orzekaniem o winie męża?to jest straszne pranie brudów,musiałabyś mieć świadków którzy potwierdza Twoje słowa itp..moze poszukaj w necie jakiegos fora i dowiedz sie jak to wyglada i czy masz szanse na taki rozwód.
27 sierpnia 2011, 20:11
Ja powiem Ci tak, Co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Bylo minęło, kończyło się tak miało być. Będzie dobrze, teraz pomyśl co dalej a nie o tym co bylo kiedyś
27 sierpnia 2011, 20:11
złóz wniosek o rowód z jego winy napisz tam wszystko co nam.... ze wzgledu na to że nigdy nie pracowałas (oprócz chodzenia w ciazy, rodzenia dziecka, opiekowania sie synem i domem!) uczysz sie jeszcze i pogorszy sie twoja sytuacja finansowa po rozwodzie naleza Ci się alimenty! na dziecko napisz że chcesz 500zł bo tak uzgodniliscie, w necie znajdz wnioski i w sądzie nie mów ze jest jaka s wina z twojej strony! to nie jest twoja wina że Twój mąz tak Cie traktowal!
27 sierpnia 2011, 20:14
no tak ale ona bez winy też nie jest, sprawa może się ciągnąć i ciągnąć musisz dobrze to przemyśleć nie działaj pod wpływem chwili
- Dołączył: 2011-04-10
- Miasto: Jakiś
- Liczba postów: 672
27 sierpnia 2011, 20:15
Dobrze,że tak to się kończy...i dla Ciebie i dla niego...na rozwodach się nie znam,zwróć się z tym do prawnika...Trzymam kciuki i nie miej wątpliwości...ten związek od 2 lat nie istnieje...