Temat: Nie mogę wytrzymać...

Jestem studentką dzienną. Prawie trzeciego roku, za tydzień podchodzę do egzaminu. Mam nadzieję, że mi się uda. Ale nie mam warunków do nauki. Gdy już chcę się uczyć, przygotowuje sobie, że tak powiem, ekwipunek. Biorę taboret, kładę na nim szklanki z napojami, rozkładam na kanapie materiały do nauki, zamykam drzwi od pokoju, okna, by nic nie rozpraszało mojej uwagi. Dziś rano zrobiłam sobie 3 kubki napojów - zielona herbata, czerwona herbata i kawa. Jestem dla rodziców "dziwna", że biorę 3 napoje i kładę je na taborecie, że nie mogą otworzyć drzwi. Tak, tylko że nie potrafią pukać. Uważają mnie za dziwną. To mój tata jest dziwny! Potrafi się przez kilka dni nie odzywać ani do mnie ani do mamy. Mama uważa, że powinnam chodzić do "kościółka" i nie przyjmuje do wiadomości, że nie wierzę... Chodzę, bo chodzę - chcę spokoju w domu. Moi rodzice naprawdę uważają mnie za dziwną... Sądzą, że mam "chore" zasady, zamykając drzwi do pokoju, prosząc o pukanie (mam 21 lat), a najgorsze jest to, że nie mogę sama podejmować decyzji odnośnie swojego życia. Przeszkadza im, że się odchudzam (w sensie, czy Ty naprawdę jesz dobrze, ale spoko, ok, to rozumiem), ale tata szyderczym tonem ostatnio do mnie "a Ty w ogóle schudłaś?". Może innym naprawdę wydawać się, że moje problemy są banalne - mam już dość rodziców. Dość chodzenia na przymus do kościoła, dość przymusu typu, że jak Ty się ubierasz (do kościoła, tak w ogóle, heh), typu proponowanie mi czegoś, mimo że 100 razy powiem, że tego nie chce! Mam dość tego, że wychodząc z pokoju do kuchni, by zrobić sobie, np. herbatę, moja mama zagląda mi do łóżka i bierze piżamę, by ją wyprać! Mój tata pod moją nieobecność, wchodzi do mojego pokoju i czyści mi laptopa. Ja sobie tego nie życzę, a on tego nie rozumie :/ Nawet jak jest wyczyszczony, to wchodzi do mojego pokoju pod pretekstem zmiany daty w kalendarzu, bo jest wczorajsza. Mam dość ich komentarzy na mój temat, ich snobizmu!! Rozmowy nie pomagają, więc niech się nie dziwią, że nie chcę z nimi rozmawiać, bo naprawdę nie mam ochoty. Przez to wszystko wpadam w taką depresję, że mam myśli samobójcze :( byłam u psychologa, ale przestałam. Nie do końca mi odpowiadało chodzenie do psychologa-faceta, a na prywatnego mnie stać. Lecz zwrócił mi uwagę na jedno, że za bardzo przystosowuję się i ulegam innym. Czuję, że wszystko we mnie się niszczy... Ciągle obgryzuję paznokcie, nie wiem, jak sobie poradzić... (Rodzice na każdym kroku mówią, bym nie obgryzywała). Moi rodzice non stop ingerują w moje życie, przez co podejmuję złe decyzje :( Boję się tego domu, a rodzice mnie nie rozumieją ani trochę. Jestem jedynaczką, więc w tym problemie jestem sama :/ Mam chłopaka, który bardzo mnie wspiera, ale też studiuje dziennie. Wiem, niedługo rok akademicki się zacznie i minie wszystko. Zamieszkam w swoim mieście studenckim, ale to co roku się powtarza. W każde święta, przerwy międzysemestralne, wakacje. Czasem, jak przyjadę na weekend, też.

Co mam zrobić? Niedługo zacznę drugi kierunek i może dostanę na nim stypendium motywacyjne (kierunek zamawiany). Czy powinnam odwrócić się od rodziców? Nie chcę od nich pieniędzy, chcę tylko studiować... Co sądzicie o mojej sytuacji?


no wlasnie, nie mozesz wytrzymac z rodzicami ale wyprowadzic sie na stale tez nie chcesz, musisz sie zdecydowac co poczac dalej. zauwazylas ze nie masz swobody? cokolwiek bys nie zrobila to i tak bedzie zle. 
moim zdaniem bardzo ciężka sprawa...
zobisz jak uważasz.. ale może powinnaś na chwilę wyjechać? może się stęsknią?
najgorsze to to, że masz już swoje lata, a oni trochę przesadzają... spróbuj jeszcze z nimi pogadać, ale tak na spokojnie...
nie nerwowo... powiedz im, co czujesz... 
a pozniej na chwile wyjedz, nie wiem, tydzien dwa...(o ile masz gdzie)
tylko nie miej żadnych złych myśli(typu samobójstwo) jeszcze całe życie przed Tobą!!!
Masz 21 lat i dość dotychczasowego życia
Masz motywację więc działaj
Odetnij pępowinę - wynajmij pokój, cokolwiek... nawet w 5 osób...
Troszkę będzie cieżko na początku z finansami, ale....
na pewno lżej niż z wszędobylskimi rodzicami rodem z służb specjalnych, co kontrolować muszą wszystko
 Życzę powodzenia
i stanowczego działania
Tacy są już rodzice, ich nie zmienisz, kochają cię
Moim zdaniem powinnas sie odciac, przynajmniej na jakis czas, rozumiem Świeta czy wazne daty ale musisz siedziec cale wakacje u nich, nie mozesz zostac tam gdzie studiujesz? akademik na wakacjach nie jest drogi...
Pasek wagi
nawet nie wiesz ile ja bym dała za odrobinę zainteresowania ze strony rodziców.... nie wiem co Ci poradzić, ja mam wręcz odwrotnie, ale nie dziwię im się jesteś ich jedyną córką, więc starają się by było Ci jak najlepiej i zapewne nie widzą w tym nic złego
naprawdę chciałem to przeczytać całe al
matko! nie wyobrażam sobie takiej sytuacji :(
moim zdaniem powinnaś poszukać pracy i po prostu się wyprowadzić
W roku akademickim to przyjeżdżam, to wyjeżdżam (raz na 2, 3 tygodnie). Więc wyjazdy w tym przypadku nic nie pomogą. Pokój wynajęty na rok akademicki, od stycznia spróbuję chyba utrzymać się samodzielnie w związku z otrzymaniem stypendium.

Rodziców nie zmienię, kochają, ale miłością nie do końca...dobrą? Traktują mnie jak 5-latkę. Mam "trochę" więcej.

Teoretycznie, nie muszę tu mieszkać, ale aktualnie się uczę. Miałam tu też praktyki, więc byłam skazana jakoby na 2 miesiące tutaj. Jest też problem taki, że teraz się odsunę tak? Ale co będzie do końca roku? Jestem na ich utrzymaniu, jakby nie patrzeć, a ze znalezieniem pracy, wiadomo też jest ciężko, nawet dorywczej. Ale dobry pomysł mi podsunęliście. Muszę zdać ten egzamin, jak najszybciej (31 sierpnia) i być może znaleźć coś jeszcze na cały wrzesień. Dziękuję.

@nelly88nelly i tak źle, i tak niedobrze - ze skrajności w skrajność.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.