7 sierpnia 2011, 12:06
Od 3 dni zauważyłam że moja kuzynka co zje wszystko wymiotuje ;/ Boję się że to jest bulimia;/ Tylko sie zastanawiam jak ona to robi że wymiotuje. bo ani nie wkłada szczoteczki ,ani palców. Zauwazyłam tylko ze pije coś przed każdym posiłkiem;/ co że może pić -Co powoduje wymioty?
Co byście zrobiły iść do jej rodzicó czy porozmawiać z nią?
Edytowany przez waleczna18stka 7 sierpnia 2011, 12:07
- Dołączył: 2011-07-04
- Miasto:
- Liczba postów: 358
7 sierpnia 2011, 12:37
> Po przeczytaniu Twojej wypowiedzi
> doznałam szoku.A nie pomyślałaś że ktoś to robi
> dla Twojego dobra?!Najpierw by była złość,ale
> kiedy byś dojrzała(inaczej byś napisała gdybyś
> była dojrzałą kobietą) to jeszcze byś kuzynce
> podziękowała że uratowała Tobie zdrowie/życie.
Powiem tak, już jakieś pół roku zastanawiam sie nad tym co zrobić. O chorobie wiedzą moje przyjaciółki, ale nie rodzina. Ona ma już dość swoich problemów. Rozumiem, że ktoś może to robić dla mojego dobra, ale nie powinien tego robić wbrew mnie. Każdy jest kowalem swojego losu, a inni mogą nam pomagać, a nie przejomować kontrole nad naszym życiem.
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
7 sierpnia 2011, 12:48
> Powiem tak, już jakieś pół roku zastanawiam sie
> nad tym co zrobić. O chorobie wiedzą moje
> przyjaciółki, ale nie rodzina. Ona ma już dość
> swoich problemów. Rozumiem, że ktoś może to robić
> dla mojego dobra, ale nie powinien tego robić
> wbrew mnie. Każdy jest kowalem swojego losu, a
> inni mogą nam pomagać, a nie przejomować kontrole
> nad naszym życiem.
Tu nie chodzi o to by od razu lecieć do rodziców.Najpierw trzeba porozmawiać z chorą osobą,przemówić do rozumu,wyciągnąć do niej rękę.Mówiąc innym czyli np rodzicom to już ostateczność,kiedy wszystkie środki zawodzą.
Nie znam Ciebie,Twojej sytuacji "chorobowej" ale po wpisie odczytuję że sobie nie radzisz bo nie wiesz co masz robić.
Rozmowy i przyjaciółki to nie wszystko,czasami potrzebny jest psycholog,terapia.Owszem każdy jest kowalem swojego losu....ale Ty nie musisz być cierpiętnicą i nosić ten krzyż sam.
- Dołączył: 2011-07-04
- Miasto:
- Liczba postów: 358
7 sierpnia 2011, 13:36
> Tu nie chodzi o to by od razu
> lecieć do rodziców.Najpierw trzeba porozmawiać z
> chorą osobą,przemówić do rozumu,wyciągnąć do niej
> rękę.Mówiąc innym czyli np rodzicom to już
> ostateczność,kiedy wszystkie środki zawodzą.Nie
> znam Ciebie,Twojej sytuacji "chorobowej" ale po
> wpisie odczytuję że sobie nie radzisz bo nie wiesz
> co masz robić.Rozmowy i przyjaciółki to nie
> wszystko,czasami potrzebny jest
> psycholog,terapia.Owszem każdy jest kowalem
> swojego losu....ale Ty nie musisz być cierpiętnicą
> i nosić ten krzyż sam.
Dlatego napisałam w pierwszym wpisie, że jeśli ktoś poszedłby do moich rodziców.
I tak jak mówisz, inne osoby mogą pomóc rozmową, dać jakieś rady, wskazówki, ale to na tyle. To już mój wybór czy wykorzystam tą pomoc, czy ja odrzuce.
Masz racje, nie radze sobie. Szukałam już ośrodka w którym leczy sie zaburzenia odżywiania. Natknęłam się też na grupę AŻ, ale jeszcze nie dojrzałam, żeby tam pójść. Narazie próbuje poradzić sobie sama.
7 sierpnia 2011, 18:03
przede wszystkim porozmawiaj z nią, być może ma jakieś problemy żołądkowe i to nie bulimia, zobaczysz co Ci powie
7 sierpnia 2011, 18:19
> jakby ktoś powiedział moim rodzicom, że jestem
> chora, to szczerze bym chyba zabiła, a na pewno
> coś zrobiła. To jest sprawa, którą musi ona sama
> rozwiązać.
No chyba jesteś śmieszna...
Wiadomo, że nikt jej do głowy nie 'wejdzie', ale ktoś kto jest sam, nie ma wsparcia w szczególności rodziny (przyjaciółki nie są z Tobą w domu) sobie nie poradzi... Nie wiem, co się dzieje u Twojej rodziny, ale moim zdaniem źle robisz nie dając im szansy, aby spróbowali Tobie pomóc.
Edytowany przez Salemka 7 sierpnia 2011, 18:23
7 sierpnia 2011, 18:44
> nie dając im
> szansy, aby spróbowali Tobie pomóc.
a może ona nie chce pomocy ? jak ja byłam chora to nie chciałam żeby mi ktoś pomagał. I dałam sobie z tym radę sama, chociaż moi rodzice sie dowiedzieli. z częstotliwości wymiotowania 12 razy dziennie doszło po roku do raz/dwa na miesiąc.
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Kozia Wola
- Liczba postów: 2367
7 sierpnia 2011, 19:05
... tak sobie myślę,że przede wszystkim trzeba mieć pewność że dziewczyna wymiotuje CELOWO
może jest w ciąży? a tu wszyscy bulimia
jeżeli Ty to zauważyłaś to podejrzewam,że dziewczyna specjalnie się nie ukrywa i matka też to widzi,
- Dołączył: 2011-07-27
- Miasto:
- Liczba postów: 14
7 sierpnia 2011, 19:08
ja bym porozmawiała z kuzynką.. może to nie bulimia, moze ona tego nie wymusza ;)
- Dołączył: 2009-03-22
- Miasto: Kozia Wola
- Liczba postów: 2367
7 sierpnia 2011, 19:09
znam ja takie życzliwe osoby....
które niczym matka Teresa chcą zbawiać świat
jedna taka wypatrzyła dziecko sąsiada, które wraz z kilkoma innymi dziećmi zaglądało do torebki foliowej napełnionej jakąś cieczą
i było OOOO ćpa!
pójdę powiem rodzicom, bo nie wiedzą!!
okazało się że dziecko kupiło rybki i pokazywało na podwórku kolegom...
i zrobił się z tego tylko KWAS
7 sierpnia 2011, 19:42
> > nie dając im> szansy, aby spróbowali Tobie
> pomóc.
>> a może ona nie chce pomocy ? jak ja byłam
> chora to nie chciałam żeby mi ktoś pomagał. I
> dałam sobie z tym radę sama, chociaż moi rodzice
> sie dowiedzieli. z częstotliwości wymiotowania 12
> razy dziennie doszło po roku do raz/dwa na
> miesiąc.
To, że nie chce to skutek choroby i wstydu :/ Nikt przy zdrowych zmysłach nie odmawia pomocy, a jak jej potrzebuje to szuka. A bulimia to niestety tak, jak anoreksja przede wszystkim choroba ducha.
Oczywiście, że zanim się kogoś trzeciego o czymkolwiek powiadomi trzeba mieć pewność lub baaaaardzo silne przekonanie i najpierw należy porozmawiać z zainteresowanym.
Takie jest moje zdanie.
Edytowany przez Salemka 7 sierpnia 2011, 19:43