- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 445
16 lipca 2011, 14:24
Może po prostu opisze co mi leży na sercu.
Mieszkamy razem od paru lat, on pracuje zawodowo 8-16, później ma siłownię, treningi itp.
Wychodzi z domu o 7:30, wraca o 19-21.
Weekendy wypadają imprezy, czasem idziemy razem, częściej on znika na cały dzień z kolegami, bratem, kuzynem.
W połowie przypadków pyta, czy chcę jechać z nim, jednak często wie, że jestem np przeziębiona, czy po operacji i nie mogę.
Wtedy jedzie sam, a ja spędzam weekend z książkami i filmem...
Kiedy już jest w domu, leży na łóżku z laptopem.
Nie pomaga w domu, jedyne co robi, to wrzuca pranie do pralki i zmywanie do zmywarki.
Są to przyzwyczajenia, które "powstały" po kilku latach bycia i mieszkania razem.
Czy to normalne, że ludzie się tak rozmijają z czasem?
Jak jest u was? Co się zmieniło po latach?
Rozmawialiśmy wielokrotnie, ale on uważa, że cały czas jest tak samo jak podczas pierwszych dni bycia ze sobą.
I druga sprawa, na ile waszym zdaniem należy (tu brzydkie określenie) "kontrolować" faceta i jego wydatki w stałym związku?
Juz mówię o co chodzi.
Jestem daleka wytykaniu, że piec do gitary, czy gitara kosztowały tyle, a tyle, ze na motocykl brał 3 letni kredyt, ale..
Ostatnio mój chłop wymyślił sobie, że musi kupić drugi motocykl, "nie drogi" jakąś starą CBR 950 za 8tys zl...
Ma już jeden, ale tego "szkoda mu do ostrzejszej jazdy", drugi moto jest mój, ale jest "za mały", bo to tylko 600tka..
Chce wymienić silnik na większy w samochodzie, kupić drugie buty motocyklowe, drugą kurtkę moto (obecna ma aż dwa lata), a są to wydatki rzędu kilkuset zł, przy czym on na motocyklu jeździ ze 30 razy w roku...
Wisi nad nami kredyt, który ledwo będziemy spłacać, nie mamy żadnych oszczędności i uważam to za kretyńsko niepotrzebny wydatek... Tak samo jak treningi, za które płaci 6x tyle, ile płaciłby gdzie indziej, ale uparł się, na najdroższego trenera w mieście.
16 lipca 2011, 22:45
wlasnie zapomnialam nawiazac do tej bliskosci.
jego caly dzien w domu nie ma, zaproponuj mniej spedzania czasu na silowni czy na wycieczkach z motorem
nie wiem jaki macie podzial gotowania, czy on odgrzewa to co zrobisz? jesli tak to zaprzestan, ugotuj porcje dla siebie. a jak ma protesty to powiedz "ale caly dzien cie nie ma, to po co mam gotowac tez dla ciebie"?
- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 445
18 lipca 2011, 14:09
nie liczymy i nigdy sie nie liczylismy co do grosza
pierwszy rok on mieszkał u mnie, za nic nie płacił, ale wycieczki, kolacje, kino, puby, prezenciki, ciuszki, buty, wszystko dostawałam
pozniej dostal po studiach prace, wynajal mieszkanie i to ja zamieszkalam u niego - wtedy bez pracy, chora
i tak siedzialam mu poł roku na glowie, dokladalam sie moze 100zl na miesiac do jedzenia
tu nie o to chodzi, ale wlasnie o czasem klujacy mnie brak odpowiedzialnosci
pewnie nie kupi trzeciego z kolei motocykla, jeśli się uprę, ale bedziemy sie musieli o to posprzeczać, bo dla niego to sensowny, logiczny i przemyślany zakup
zreszta to nie jest dla mnie az tak istotne... jak nie bedzie mial czym oplacic mieszkania, to i treningi tańsze znajdzie, albo zrezygnuje
bardziej chodzi mi o to, ze owszem, ma racje, jesli juz jestesmy razem w domu, w jednym pokoju, to lezymy przytuleni, rozmawiamy, wyglupiamy sie i tak potrafimy spedzic caly dzien
wymienimy dziennie ze 30 maili, z 15 smsow
wlasciwie zawsze, poza momentami, kiedy on jest domyslny jak noga od stolu, mozemy na siebie liczyc
ale mimo wszystko wkurza mnie, kiedy on wie, ze nie pojade, bo leze przeziebiona, a on i tak jedzie
zostalby ze mna, ale tylko jakbym miala 39 stopni goraczki, albo poplakalabym sie proszac, zeby nie jechal
ja nie gotuje, gotuje on, ale max 2x w tygodniu