Temat: Rodzice zmuszają mnie do jedzenia

Mam już ich dosyć. Zjadłam dzisiaj normalne śniadanie (bardzo duży jogurt pitny) to wydarli się na mnie, że mam coś jeszcze zjeść. Wzięłam brzoskwinię to nie, mam zjeść mięso albo bułkę z serem. Uparli się przy tym i nic innego nie mogłam zjeść (byliśmy poza domem więc mieliśmy mało jedzenia ze sobą). Bułka wylądowała w kiblu - sami chcieli...Dzisiaj wracaliśmy z wakacji i zjadłam bardzo duży obiad więc na kolację pochrupałam sobie suchara, dużą kromkę białego chleba (uwielbiam pieczywo) i nektarynkę. Znowu to samo, mam żreć mięso obojętnie czy mi się to czy podoba czy nie. A jadłam dzisiaj kurczaka więc już nie chciałam a oni w kółko to samo. Nie smakuje mi mięso oprócz z kurczaka i wiedzą o tym, a upierali się przy wołowinie. I NIC do nich nie dociera że nie mam zamiaru jeść kolacji po 23 bo i tak zjadłam już o tej godzinie parę rzeczy ale dla nich to nie ma znaczenia, "przecież to sytuacja wyjątkowa!". Wciskają mi wszystko po kolei nawet jeśli jem dużo, bo nie zjem tego czego oni mi każą to od razu dostanę anemii i stanę się anorektyczką...
no Twoj 'przyszlosciowy' awatar wyglada niepokojaco. a co to znaczy bulka wyladawala w kiblu? 
Znaczy, że po kilku kęsach resztę bułki wyrzuciłam do kibla i spuściłam wodę...Nie wymiotowałam.
I już nie ważę 46 kg bo przytyłam ;( Musze zmienić pasek.
Ja bym po prostu odmówiła: nie wcisną ci chyba na siłę jedzenie, swój rozum masz- nie masz w końcu pięciu lat i nie trzeba ci mówić ile i kiedy masz jeść. Właściwie to trochę głupie ze strony twoich rodziców, że zamiast przekazywać ci zdrowe nawyki wmuszają w Ciebie to, czego nie lubisz.
może rodzice się o Ciebie martwią. nie ma się im co dziwić. przeczytaj sama swój ostatni wpis w pamiętniku: "160cm/46 kg, a z moją budową ciała wyglądam co najmniej na 52 kg. To tylko liczby.
Codziennie sięgam po coś do jedzenia, czego jeść nie powinnam. A później nie jem kolacji, bo już za dużo kalorii, zjem 1/4 z obiadu, bo więcej to źle. Sprawdzam kaloryczność każdej rzeczy i wszystko przeliczam. Albo powinnam sobie dać spokój z odchudzaniem, albo powinnam zacisnąć  zęby i jeść 1000 kcal. A nie mogę. Wczoraj gdyby nie to, że moi rodzice są w pokoju obok i będą słyszeli, cała zawartość żołądka zniknęłaby w łazience.
Zakupy? Za każdym razem obiecuję sobie, że wrócę z normalnym jedzeniem, a przynoszę pieczywo z wasy, jogurty, owsianki. Żeby przestać się opychać, cały dzień snuję się po domu z butelką wody i piję aż mam wrażenie, że zaraz pęknę.".
To Twoje własne słowa. Nie mnie oceniać, ale czy Twoje podejście do diety i wagi jest w pełnij zdrowe?
guren przeczytaj najpierw jej pamiętnik.

Uważam, że Twoi rodzice mają rację i powinnaś się bardziej racjonalnie odżywiać...poza tym 1000 kcal w Twoim wieku to zdecydowanie za mało...no i generalnie masz już niedowagę, więc nie wiem po co się odchudzasz...zalatuje trochę anoreksją.
Wiem, przeczytałam właśnie- dlatego zmieniłam trochę wpis. Faktycznie, oceniłam po tym, co dziewczyna napisała tutaj. Tak czy siak uważam, że wmuszanie jedzenia w dziecko jest po prostu głupie i tyle. Powinni raczej znaleźć jakiś kompromis: "ok, jesz to co lubisz ale jesz więcej", po co kazać spożywać mięso jeśli dziewczyna nie lubi zamiast pokazać jej zamienniki, które dostarczą podobnych składników odżywczych? wiadomo, nie każdy się na tym zna, nie każdy jest dietetykiem- dlatego internet uważam za niezastąpione źródło wiedzy. A wmuszanie w nią naprawdę nic nie da, przechodziłam to i tylko jeszcze bardziej zniechęca do jedzenia.
iva90 i takim sposobem jadłam więcej niż nie jadłam i w 2 tygodnie dobiłam z 46 do 48 kg ;/

moim zdaniem zalatuje anoreksją fest a fest ;) nie dziwię się Twoim rodzicom, bo to jest coś na zasadzie "na przekór babci odmrożę sobie uczy" ... tylko pytanie ... czy warto ?!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.