3 lipca 2011, 12:52
Chciałam z ciekawości zapytac sie czy w którejś z Was zakochał sie przyjaciel? I czy gdy odrzuciłyscie jego uczucia przyjaźć nadal była możliwa?
3 lipca 2011, 12:55
Oj tak... Zakochał się... ja po pewnym czasie odwzajemniłam jego uczucia, ale niestety okazał się dużo lepszym przyjacielem niż partnerem... Nie jesteśmy już razem, . Przyjaźń początkowo umarła. Zero kontaktu, ale teraz pracujemy nad odnowieniem przyjacielskich relacji ;)
3 lipca 2011, 12:56
nie, ja mam przyjaciela, znamy się już trochę, ale nie ma możliwości żeby jedna ze stron się zakochała. ;-) myślę, że to dlatego, że znamy się na wylot, wiemy o sobie wszystko, jesteśmy przy sobie całkowicie sobą.
- Dołączył: 2010-05-15
- Miasto: West Vlanderen
- Liczba postów: 3352
3 lipca 2011, 12:57
Miałam taki przypadek. Mój przyjaciel sie zakochał jednak ja nie odwzajemniłam jego uczucć , zawsze traktowałam go jako przyjaciela i nigdy przenigdy z mojej strony nie mogło by mieć cos wiecej miejsca. I od tej pory kiedy powiedział mi , że cos do mnie czuje przestaliśmy ze sobą gadać się spotykać i m.owimy sobie tylko cześć. Każdy najmniejszy gest potem mogłby byc odebrany jako szansa na coś.
- Dołączył: 2011-01-22
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 8544
3 lipca 2011, 13:10
istnieje przyjazn miedy kobieta a mezczyna. ja na swojego przyjaciela patrze jak na brata a nie jako chlopaka w ktorym mozna sie zakochac.
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto:
- Liczba postów: 2347
3 lipca 2011, 13:13
U mnie było odwrotnie. Kiedy byłam bardzo samotna, on wyciągnął do mnie dłoń. Zbliżyliśmy się do siebie, obdarzyliśmy zaufaniem, zwierzaliśmy, ale ja liczyłam na coś więcej. Mówił, że jestem częścią jego świata, że jestem wyjątkowa i nie chce mnie stracić. Co sobie mogłam pomyśleć? Po pewnym czasie zorientowałam się, że nic z tego nie wyjdzie, bo 1. mamy różne poglądy na życie (on jest fanatykiem religijnym); 2. od wielu lat jest zakochany w koleżance z klasy. W takiej sytuacji nie byłam zainteresowana dalszą znajomością i zerwałam z nim kontakt. On nie domyślał się, o co mi chodzi, zabiegał o tę znajomość i żałował, że stracił "dobrą koleżankę". Nie chciałam jego przyjaźni. To tak jakby spragnionemu podać kanapkę. W międzyczasie pogłębił się nasz konflikt światopoglądowy. Obecnie nic już do niego nie czuję. Traktuję go jak zanieczyszczone powietrze - unikam.
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto:
- Liczba postów: 2347
3 lipca 2011, 13:17
> ja mialam tak, ze z
moja najwieksza miloscia
> zycia sie przyjaznilismy przez wiele lat,juz po
> tym jak nasz zwiazek nie wypalil, wlasciwie, to
> nigdy nie bylismy oficjalnie razem.teraz mamy
> kontakt minimalny, ale to raczej przez odleglosc
> etc.
A co z Twoim obecnym partnerem? Wie, że nie jest miłością Twojego życia? Jak się z tym czuje? Ja bym chyba tak nie potrafiła być z kimś, mając świadomość, że nie jestem dla niego jedyna i najważniejsza.