- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 445
28 czerwca 2011, 20:13
Nie mam siły pisac tego drugi raz, sytuacja jest w pamiętniku jako ostatni wpis...
http://vitalia.pl/index.php/mid/49/fid/341/diety/odchudzanie/du_id/1102032 Mialam koszmarny dzień, zadzwoniłam mu o tym powiedziec, o części (sytuacji z gazownikami i moją matką) - wylegiwał się wtedy na plaży.
Nie był zbyt wzruszony tym, co mu przekazałam.
Mój drugi kontakt, to sms o treści "wracaj, nie daję juz rady"
Przeczytał, wrócił jak mu się zachciało, po dwóch godzinach.
Po wejściu uznał, że jestem wściekła.
Jestem rozżalona, że mnie olał i kiedy on się opalał, ja miałam w domu trzy wariatki...
Powiedział, że jestem wściekła, bo nie przyjechał na żądanie, a on nie zamierza rezygnowac ze swojego urlopu, bo uwaga "to byl ostatni ładny dzien".
Nie byłam wściekła, było mi smutno.
Spakował się i wychodził.
Powiedziałam, że nienawidzę, kiedy ucieka w momentach problemów.
Oburzył się, że usiłował ze mną rozmawiać, a ja mu się awanturuję (bo odpowiedziałam część oschłym tonem).
Powiedziałam mu tylko, że powinien poobcować z moimi rodzicami, żeby wiedzieć "co to jest awantura", a że ja odpowiedziałam cześć nie tym tonem, to nie znaczy, że jestem na niego wściekła...
Coś jeszcze mówił, ale nie pamiętam co, nic chyba istotnego, choć przykrego.
Poprosiłam, żeby faktycznie wyszedł.
Kiedyś taka sytuacja byłaby nie do pomyslenia.
W tym roku zdarzyła się już drugi raz.
Robię z igły widły?
Powiedzcie, co o tym sądzicie, ale tak, jakbyście oceniały swojego chłopa, a nie chłopaka koleżanki, bo takiemu najłatwiej przypiąć łatkę i wziąć stronę kumpeli...
Dzięki i sorry za śmiecia
29 czerwca 2011, 08:28
Postaw się na miejscu chłopaka. Chce odpocząć od pracy, od atmosfery w domu, od ciebie także. I nie może. Równie dobrze mogłaś z nim pogadać, gdy wrócił z "urlopu". Do tego czasu i ty byś ochłonęła. Powiem ci z własnego doświadczenia. Gdy w moim małżeństwie pojawiały się jakieś problemy mąż zostawiał mnie samą i jechał na ryby. Na początku się wściekałam, robiłam awantury, "jak on śmie zostawiać mnie z tym wszystkim samą". W końcu zrozumiałam. Gdy się ochłonie, przemyśli, uspokoi to jest czas na normalną rozmowę i na wspólne walczenie z problemami.
- Dołączył: 2011-04-14
- Miasto:
- Liczba postów: 904
29 czerwca 2011, 08:46
Każdy reaguje inaczej na emocje, jedni jada na ryby, inni ida pobiegac a jeszcze inni ida sie napić...Ciesz sie, ze Twoj chlopak zwyczajnie idzie ochlonac. Po wyzwoleniu negatywnej energii przyjdzie czas na spokojna rozmowe. Moj maz tez wsiada w auto i jedzie posiedziec nad jeziorko. Teoretycznie powinien byc przy Tobie w takiej sytuacji, ale patrzac z jego strony tez mialabym dosyc. Pocieszajace jest to, ze faktycznie zamiast siedziec i wydlubywac sobie oczy woli isc i przemyslec sobie pewne rzeczy na spokojnie, a to jest duzy plus. chyba wolisz by pewne rzeczy konczyly sie w ten sposob niz taki, po ktorym obydwoje musielibyscie czegos żałować....
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
29 czerwca 2011, 08:49
Czas mija,lata lecą i nie zawsze człowiek jest w pełni zdrowo umysłowo.
Przypomnij sobie chwile kiedy babcia,mama były osobami zdrowymi.
Zdaję sobie sprawę że mieszkanie z osobami chorymi do łatwych zadań nie należy gdyż wiem co rodzice męża przechodzą z jego chorą babcią.Ale poraziła mnie Twoja agresja,coś takiego nawet co nie jestem wstanie znaleźć opisu!
Czy pomyślałaś by zatrudnić do babci opiekunkę ,mamę zaprowadzić do psychologa/psychiatry,chodzić z nią na terapie,pilnować by brała leki??? Gwarantuję Tobie że Tobie/Wam by żyło się zdecydowanie lepiej!
A co do relacji Ty i chłopak.....to moim zdaniem postąpiłaś za bardzo impulsywnie,powinnaś odczekać,wdech-wydech i dopiero działać.
Jeśli za każdym razem on jest obecny ,obarczany problemami Twojej rodziny to nie dziwię się że jest zmęczony,poirytowany.Musisz dać jemu czas.
Tak jak już wspomniałam mąż też ma chorą babcią przy której trzeba wszystko robić.kocham ją i pamiętam jaką była wspaniałą kobietą przed chorobą (teraz też jest wspaniała).Lubię się nią zajmować,pomóc jej ale tylko wtedy kiedy ja tego chcę.Uważam że pierwszeństwo do zajmowania sie babcią ma jej najbliższa rodzina czyli dzieci,wnuki,rodzeństwo....a dopiero na końcu ja.
29 czerwca 2011, 11:05
hmm pyzia1980 może masz rację lubisz się nią zajmować, ale nie robisz tego 24h dziennie nie przebywasz cały czas w tej atmosferze. Więc patrzysz na to z innej strony.
Co do sytuacji to według mnie przerasta Cię i Ty też powinnaś trochę odpocząć od tego a do babci przydałaby się pomoc. Co do mamy znam takie przypadki i wiem, że dzięki wizytom u lekarzy i lekom takie nastroje się zmniejszają. Niestety nie można tego całkowicie wyleczyć lecz uśpić. Ja mam babcie i dziadka, którzy się cofają i mają rozum dziecka. Jednakże trzeba sobie jakoś radzić. A najważniejsze jest to żebyś teraz odpoczęła i wróciła z nowym pozytywnym nastawieniem. Co do chłopaka to nie ma co się dziwić jest też tym zmęczony i hmm może woli uciec niż powiedzieć coś głupiego czego by potem żałował. Jeżeli by powiedział coś na Twoją rodzinę to mogłabyś mieć żal, bo w końcu rodziny się nie wybiera, więc woli ochłonąć.
Trzymaj się cieplutko.
- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 445
29 czerwca 2011, 12:45
pyzia wybacz, ale napisalas jak typowa osoba, ktora nie wie o czym pisze :(
moze ja podalam za malo danych
ale zgadzam sie w 100% z bajaderką
kazdy ma swoje granice, kazdy i kazdy musi dbac przede wszystkim o wlasne zdrowie psychiczne
nie zwojuje sie nic z osobami chorymi psychciznie, nic, jesli one nie chcą sobie pomoc
pomysl, ile musialam przejsc (nie uzalam sie, nienawidze tego, po prostu probuje wyklarowac sytuację), kiedy babcia, ukochana kobieta, ktora mnie wychowala zaczela codziennie krzyczec, ze jestem z gestapo, rzucac we mnie przedmiotami, niejednokrotnie ciezkimi (osoby niepoczytale biora niewiadomo skad niesamowita ilosc sily)
wyc, bo to nie byl placz calymi dniami, że wszystcy ja porzucili, choc bylam na wezwanie za sciana 24 na dobę
krzyczec, ze ona odejdzie, sama, opuszczona, bez przyjaciol, tylko ze swoim pieskiem, odejdzie w swiat, nie bedzie plakac, opusc to miejsce, wyła po nocach, wiec nie spałam, wydzwaniała do sąsiadów i rodziny opowiadać, że się nad nią znęcam, wygrażała mi policją
tak bylo codziennie przez 4-5 lat, a ja plakalam, bo szukalam winy w sobie...
teraz mija prawie 10 lat babci choroby i kazdemu, absolutnie kazdemu wlacza sie juz znieczulica
placz nie robi wrazenia, bo jest to osoba, ktora nie wie co mowi, choc nadal cholernie tym krzywdzi
w takich momentach MUSZA wlaczyc sie reakcje obronne jesli samemu nie chce sie wyladować z cieknaca slina w szpitalu dla umysłowo chorych
malo razy blagalam, prosilam, tlumaczyl;am, ze przyprowadze jej lekarza, psychologa, psychiatre?
wiesz jak reagowała? jak chora osoba - placzem, ze chce ja podstepem oddac do psychiatryka, albo rzucaniem we mnie kubkiem z herbatą
a matka?
ojciec ją porzucił, kiedy tlyko zorientowal sie, ze jest niezrownowazona, kiedy zaczeła go bić
tlumaczylam ją, bo to moja matka... dopiero terapeuci, specjalisci nauczyli mnie winic ją za to, co się dzieje ze mną do tej pory
moja matka jest chora od ponad 30 lat, terroryzowała własnego ojca...
nigdy nie znałam jej "zdrowej"
od dziecinstwa bylam podduszana, tłuczona wszystkim co bylo pod reka, bo weszlam w zlym momencie do pokoju, gdyby nie babcia, która biegła z pomocą, może i by mnie zabiła
wielokrotnie obiecywała, że to zrobi, skakała na mnie z młotkiem, obcęgami...
myslisz ze mimo tego wszystkiego, co dzialo sie regularnie codziennie nie probowalam podstepem zabrac jej do pscyhologa? podsylac jej psychotropow, ze to leki na poprawe nastroju?
gdybys Ty podeszla do niej i zaproponowala jej leczenie mogę Ci zagwarantowac - dostałabys po łbie trepem, ktorego mialaby akurat na nodze...
>Jeśli za każdym razem on jest obecny ,obarczany problemami Twojej
rodziny to nie dziwię się że jest zmęczony,poirytowany.Musisz dać >jemu
czas.
prawie nigdy nie jest obecny, bo nie ma go w domu - praca, zajecia dodatkowe, hobby, wraca na ogol 18-20
>Postaw się na miejscu chłopaka. Chce odpocząć od pracy, od atmosfery w domu, od ciebie także
i to mnie troche boli, bo widzimy sie codziennie 2-3h przed zasnieciem i połowę weekendu
pisze, ze bardzo teskni, ale nie spieszno mu wracać
Co do tematu:
Powiedział, że moze kilku slow uzyl niepotrzebnie, bo nie to mial na mysli, a zebral sie po 20 minutach od mojego smsa, tylko były korki... Prawdy sie nie dowiem. Ale on jest typowym facetem, ktory czasem wykazuje empatię betonowej płyty.
Edytowany przez Zirael 29 czerwca 2011, 12:53
- Dołączył: 2011-04-09
- Miasto:
- Liczba postów: 1084
29 czerwca 2011, 15:03
ZIRAEL-idz do opieki powiedz jaka jest sytuacja ze niestety sama sobie nie radzisz z 2 chorych , wiem co przechodzisz , ludzie z demencia nie spia, chodza w nocy, smaruja ''kupa'' po scianach, zjadaja je, bija , pluja w twarz itp. Ja nie raz zostalam uderzona z liscia hehe. A co bedzie jak babcia kurki z gazem zostawi poodkrecane, tu chodzi takze o bezpieczenstwo innych ludzi. Tutaj w UK sa specjalne domy dla takich ludzi ale nieststy w PL jeszcze nic takiego nie powstalo a powinno. Kochana zrob cos z tym bo zwariujesz, chlopak ma dosyc ty masz dosyc wiem ze to rodzina ale juz sa w takim stopniu ze sa niebezpieczne dla otoczenia.
- Dołączył: 2011-04-09
- Miasto:
- Liczba postów: 1084
29 czerwca 2011, 15:06
A matki ci wspolczuje:( bardzo ciezkie masz zycie.
- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 445
29 czerwca 2011, 16:19
jak moja ciotke dopadlo, to probowala swoja ulubiona synowa udusic dwukrotnie przez sen...
kupa mialam juz kiedys wysmarowane pol mieszkania też...
w ciagu niecalych 10 lat odeszło 5 opiekunek, zadna nie dawala rady wytrzymac
ja stad uciekam, babcia sobei zatrudnia na opiekunki sasiadki, bo ona chce 3x dziennie, a opiekunka spoleczna jest 1x dziennie
do tego za spoleczna tez musi placic, bo darmo jest tylko do pewnego pulapu emerytury, pozniej trzeba tam z 700zl placic
ale boimy sie zatrudniac opiekunke bo.. sasiadom okradła mieszkanie i policja jej nie znalazla
- Dołączył: 2011-01-23
- Miasto: Biały Bór
- Liczba postów: 3877
29 czerwca 2011, 18:44
Ja rozumiem, że Developer, ale czemu do jasnej ciasnej nie wynajmiecie chociaż jakiegoś pokoju dla siebie, żeby nie żyć u rodziny?
- Dołączył: 2011-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 445
29 czerwca 2011, 23:12
wynajmowalismy przez długie lata
teraz nasze meble sa popakowane po znajomych
w kwietniu 2010 wprowadzilismy sie na miesiac do mojej babci, bo w maju mielismy odbierac mieszkanie
w maju okazalo sie, ze developer nie ruszyl z budowa... tak sie ciagnelo "z nadzieja" do wrzesnia. we wrzesniu oddalismy sprawe do sadu i dawaj szukac nowego mieszkania, znalezlismy dwa - jedno w gorszej lokalizacji, ale od reki, drugie mialo byc na styczen... ok, wzielismy to drugie, do stycznia (2011) wytrzymamy, później termin przesunął się na marzec, w marcu na czerwiec, teraz miał być wrzesień i nagle dowiadujemy się, że to będzie styczeń...
zawsze to byłoo łudzenie na 2-3 mce... teraz jest na pół roku i może faktycznie coś wynajmiemy...