Temat: Chole*** dziadkowie

Witajcie, 
temat który chcę poruszyć jest dla mnie bardzo ważny.
Dzisiaj miarka się przebrała, po prostu eksplodowałam a raczej zamknęłam się w sobie.

Wyobraźcie sobie sytuacje która po śmierci ojca uległa zupełnej zmianie, 
od 5 lat dziadkowie zatruwają mi i mojej rodzinie życie.
Bluźniłabym bo mam ogromną ochotę ale postaram się opanować.
Mieszkamy z dziadkami na wsi, mamy gospodarstwo które w 100% nalezy do mojej mamy.
Od 2007 roku kiedy moj ojciec zginął dziadkowie życzą nam długów, choroby i śmierci. 
Chcą żebyśmy mieli jak najgorsze życie, mówili ze jak kupiłam auto to się zabije nie dawali mi roku,
tak samo bracia gdy kupili motocykl.
Staliśmy się obcymi ludźmi.
Kradną nasze rzeczy, typu cukier, butelki pepsi, patrzą co mamy w lodówce jesteśmy na oddzielnej kuchni,
herbatę kawę, za nic nie płacą, ani za gaz, prąd czy ogrzewanie.
Mają tak cholernie dobrze a i tak im źle,
dostają 1800 zł renty gdzie tracą tylko an jedzenie a resztę zawożą córce którą mają na utrzymaniu.
Darmozjady do pracyu nie chodza a u ans roboty zawsze jest dużo.
Jak an złość gospodarstwo przynosi nam coraz wieksze zyski a dziadkowie z dnia na dzień są coraz bardziej zachłanii,
do tego że np wozimy warzywa do fiormy do  odebrali nasza dokumentacje i podali ją wujowi który tez zajmuje się handlem warzywami.
Wujek nas wygryzł z hurtowni, zostaliśmy na lodzie. 
Ale jak na złość  i tak mamy inne hurtownie tyle że nie możemy zostawić telefouu, 
drzwi od pokoju otwartych bo wszystko kradną.
Podsłuchują rozmowy,
np mamy stawy hodowlane i jeden staw jest dziadka to uwierzcie, 
że wędką łapał ryby z naszego i wrzyucał do swojego!

Nie mam pojęcia co robić,
zwyzywałam ich ale to nie pomaga.

Dziś nerwy mi puściły bo podsłuchałam rozmowę w której mnei obgadali.
Dowalili się że się nie odzywam, nic im nie mówie (a wszystklo chcą wiedzieć, co gdzie za ile)
i powiedzieli, cuytuję
" Aśka honorowa ku*** ani sie nie odezwie, jak powietrze nas traktuje, ale ma "imię mojego faceta",
który ja pewno obskakuje, to chodzi honorowo"
O to obskakuje to chodzi o moje zycie erotycze,
po prostu szlak mnie trafił,
ręce trzęsły mi sie jak głupie, serce waliło.

Brakło mi siły iść i ich zbluźnić tak się zdenerwowałam ze słowa nie mogłam powiedzieć.

Co ja mam zrobić?
Traktować jak szmaty tych ludzi?

Nic i nie pasuje,
myją żeby anszymi szczoteczkami, 
używają kremów balsamów nawet nie wiedząc do czego babka 
wypsikała się odzywką do włosów jako perfumami!

CHORE!

OSZALEJE Z NIMI!



Ale bym im kazanie zrobila, zeby im sie odechcialo!
Według mnie oni celowo się tak zachowują, bo wiedzą, że nie możecie nic im zrobić, bo stracicie dom itd. Rozmowa myślę, że może być wyjątkowo ciężka i pewnie na nic się zda. Czasem pomaga dobra kłótnia - kończąca się fochem, nieodzywaniem i całkowitym ignorowaniem. Podam swój przykład, choć trochę inny, ale nawiązuje do "dobrej kłótni". Mieszkaliśmy w pokoju w mieszkaniu gdzie były jeszcze 2 pary, jak wiadomo kuchnia i łazienka wspólne, szafki - każdy miał swoją. Nie pamiętam od czego się to zaczęło, w każdym bądź razie był spory przedział wiekowy miedzy nami. Parka z którą się pokłócilismy była w wieku naszych rodziców. Zostaliśmy posądzeni o sabotaże, a bo to pani T. zapomniała wyjąć papierosów ze spodni i całe pranie jej się upaprało, to znowu niby im jedzenie ginęło, jeszcze, żeby oni jakimś dysponowali, nie pamiętam wszystkich sytuacji ale było uskładało się tego naprawdę dużo o.O Postawilismy się w koncu, bo ile mozna znosić jakieś podłe, nieuzasadnione i urojone zarzuty. Skończyło się to ogromną kłótnią, nawrzucaniem sobie bez ograniczeń, ale po tym była taka błoga obojętność, cisza i spokój :) Życzę Ci wiele cierpliwości i wytrwałości - kiedyś to minie i mam nadzięję, że stanie się to szybko :)
Pasek wagi
- Babciu, dlaczego zatruwacie nam życie? 

wystarczyłaby zwykła rozmowa, nawet jeśliby nie zrozumieli, bo są tak zacietrzewieni, to sprawa byłaby jasna. A tak nawzajem się podkopujecie. Nieważne, czy to oni zaczęli, ważne, że nawzajem się nie szanujecie, starszych ludzi można z tego wytłumaczyć, ale młodych? Zawsze będziecie najgorsi jeśli nie zmienicie swojej postawy. 

Widać pieniądze szczęścia nie dają. Co wam po tym gospodarstwie, po tych interesach, nie lepiej rzucić wszystko w cholerę? A tak przy dobrych wiatrach jeszcze 20 lat się pomęczycie, o ile wcześniej ktoś z młodszej "generacji" tej przemiłej rodzinki nie wykorkuje. 

Jedynym rozwiązaniem jest dobudowanie drugiej kuchni i łazienki, nie musicie się przecież wyprowadzać. A skoro jest gospodarstwo, to i trochę miejsca na rozbudowę się znajdzie. 

My też mieliśmy problem z dziadkami, chcieliśmy sprzedać wspólny dom na wsi, im kupić mieszkanie, a sobie wybudować mniejszy w mieście. Rozmowy trwały.... 10 lat. Też byliśmy tymi najgorszymi, doszło do tego że dziadek chciał część swoich pieniędzy do ręki u notariusza bo bał się że jego jedyne dziecko go okradnie i zostawi bez dachu nad głową. Ale udało się i teraz, kiedy dzielą nas 2 km żyjemy w zgodzie. 
Mozliwe ze sa pod wplywem kogos.... Najlepiej zapytac sie wprost o co im tak naprawde chodzi?
Aaa, i o co chodzi z tym spadkiem, skoro rodzice żyją? [dziadkowie w sensie]

mogewszystko.aga chodzi zapewne oto, że oni im to gospodarstwo przepisali pod warunkiem dożywotniej opieki.

to można zrobić jeszcze za życia

Pasek wagi
Dzisiaj ciekawostka, dziadek zjechał moja bratową jak to możliwe ze gospodyni (moja mama) jest ostatnia w polu podczas dziabania, że to nie pasuje i w ogóle.  Do jasnej cholery jest jej cięzko to jest ostatnia  i co nadal sa tacy kochani, i to my jestesmy najgorsi nic im sie ku*** nie podoba.
> mogewszystko.aga chodzi zapewne oto, że oni im to
> gospodarstwo przepisali pod warunkiem dożywotniej
> opieki.to można zrobić jeszcze za życia

dokładnie, u mnie tez tak było po smierci babci dziadek zrzekł sie swojego i przepisal wszystko na ciotke pod warunkiem  ze do smierci  moze mieszkac w tym domu i owszem mieszk ale sam bo wszyscy od niego uciekli ;p

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.