Temat: Mąż na misji

Zastanawiam się czy są na Vitalii kobietki, których Mąż wyjechał na misję? Coprawda mój Mąż wyjeżdża do Afganistaniu dopiero za rok na wiosnę, ale ja już się tym faktem stresuję :/ Jesteśmy małżeństwem 2 lata, wiem, że przetrwamy spokojnie rozłąkę (6 miesięcy), ale przeraża mnie ten czas, że będzie się dłużyło, no i ciągła obawa, czy wszystko u Niego ok...
Piszcie dziewczyny, te które już to mają za sobą i te, które tak jak ja mają rozłąkę przed sobą lub są w trakcie... jak sobie radziłyście/radzicie?

Mojej kolezanki chlopak byl na misji chyba rok... bylo jej ciezko bo sie o niego martwila, nic wiecej ci na ten temat nie moge powiedziec.

mojej kolezanki maz jest caly czas w afganistanie czy w iraku.dokladnie nie pamietam.ona sama z malym w pl, rozowo nie jest alecos kosztem czegos.nie ukrywajmy pracowac nie musi, ma dostatnie zycie tylko wlasnie ta obawa i samotnosc...jak zwykle cos kosztem czegos...

Ja jestem w zwiazku na odleglosc i jest ciezko mimo skypa,telefonow  i smsow...

mojej kolezanki facet był już na kuilku misjach, z każdej wrócił cały i zdrowy :) rozłąki liczył najczęściej 6 miesięcy. Było jej ciężko, bo czas rozmów telefonicznych jest znikomy, ale jest internet, więc rozmawiali praktycznie codziennie. Trzeba to przejść nie masz wyjścia, poza tym myślę, że to pół roku szybko zleci i znowu będziecie razem ;)

Licz się z tym, że będziesz miała więcej czasu dla siebie i swoich przyjemności ;) a tęskona, która się pojawi tylko podbuduje Wasz związek!:)

 

pozdrawiam i życzę powodzenia!

A jak go zabiją? 
> A jak go zabiją?
Genialne pytanie....
> mojej kolezanki facet był już na kuilku misjach, z
> każdej wrócił cały i zdrowy :) rozłąki liczył
> najczęściej 6 miesięcy. Było jej ciężko, bo czas
> rozmów telefonicznych jest znikomy, ale jest
> internet, więc rozmawiali praktycznie codziennie.
> Trzeba to przejść nie masz wyjścia, poza tym
> myślę, że to pół roku szybko zleci i znowu
> będziecie razem ;) Licz się z tym, że będziesz
> miała więcej czasu dla siebie i swoich
> przyjemności ;) a tęskona, która się pojawi tylko
> podbuduje Wasz związek!:)   pozdrawiam i życzę
> powodzenia!
Tak już zdążyłam się zorientować, że z telefonami lipnie jest, ale na szczęście jest net. Najgorsze będą noce.. w dzień jest praca i są obowiązki.
Biedni Ci ludzie w Afganistanie. Dla chorych pragnien USA dazy za wszelka cene do przejecia tych terenow. Morduja i torturuja niewinnych ludzki, matki traca dzieci, zony mezow, mezowie zony.. Smutne. I smutne, ze panstwa europejskie w tym pomagaja, narazaja ludzi dla wlasnych interesow. Pamietam, ze Hiszpania wyslala wojska do Afganistanu za czasow rzadow ultraprawicy nacjonalistycznej hiszpanskiej ale wywolalo to ogromny sprzeciw ludzi, bo to samo zrobil Franco wysylajac czolgi i bomby na ziemie Baskow i kazdego kto nie byl hiszpanem dla przejecia ziem i wymordowania ludzi to samo teraz robia w Afganistanie, ludzie bronia sie, zginie czlowiek z zachodu i wszystko zaczyna sie od poczatku bo "terrorysci", "zamordowali naszego czlowieka", "trzeba wyslac wiecej wojsk", "trzeba przejac kontrole nad rzadem", "nad zasobami ropy" itd. a jak oni zbombarduja jakas wioske: "a, popelnilismy blad, kazdemu sie zdaza", "napewno slyszelismy tam strzaly (mimo iz zginely same kobiety i dzieci", "napewno tam byl jakis terrorysta- widzielismy brode ";)) albo zabawy w strzelanki do uciekajacych ludzi- usprawiedliwienia do mordowania niewinnych ludzi. Szkoda, ze Twoj maz musi w tym uczestniczyc, oby nic sie nie stalo i przetrwal te szesc miesiecy nie mordujac nikogo i zeby sam nie zostal zamordowany.
Mnie by nie przerażała sama rozłąka, pół roku można wytrzymać.Ale taki wyjazd jest niebezpieczny.
mój chłopak zastanawia się nad pójściem do wojska, ale zna moje zdanie - jak zgodzi się pojechać gdziekolwiek w takie niebezpieczne miejsce, to z nami koniec. nie zgodziłabym się, żeby pojechał. albo `misje`, albo ja.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.