Temat: facet i związek - pordźcie!

Całe swoje dotychczasowe życie poświęcałam na naukę. W związkach mam niemal doświadczenie zerowe. Stąd zupełnie nie wiem co robić i czego się spodziewać.
Od roku jestem w związku z Brazylijczykiem. Nie byłoby w tym niemal nic dziwnego gdyby nie fakt, że znamy się wyłącznie dzięki internetowi i kamerze. Przegadaliśmy kilkanaście godzin dziennie, ale fakt, nigdy się nie spotkaliśmy. Wszystko było kolorowo, miło i przyjemnie, wyobraźnia i wizja wspaniałej sielanki nad Amazonką  karmiła nas przez pół roku. Kłopoty zaczęły się gdy poszłam na studia.
Ciągle słyszałam, że chciałby żebym była jego żoną, myślał o dzieciach, przyszłym domu, o tym, o co mi właśnie chodziło. Wydawało się być tak niewyobrażalnie szczęśliwie. Co tam odległość, skoro jeśli przetrwamy, czeka nas wspaniałe, dostatnie życie. Oczywiście, że miałam wątpliwości, całe mnóstwo, w końcu jeszcze 5 lat studiów przede mną, nie widzimy się, więc teoretycznie jedno drugie może robic w bambuko mając pewność, że nie zostanie nakrytym. A le on te wszystkie wątpliwości rozwiewał. Aż wpadłam po uszy i zaczęłam myśleć tylko o nim. Prawda jest taka, że zaczęłam zawalać studia. Jak nigdy, linia najmniejszego oporu. Ale co mi z tego, jeżeli tam czeka ON. Ile razy miałam wizje, że mnie zdradza, albo zrywamy i tak potrafił minąć cały dzień na wyciu w poduszkę (bo sobie coś wymyśliłam:/) Raz mnie za to porządnie ochrzaniał i od tamtego momentu zupełnie przestałam wątpić, ale wierzyć w niego w 100%.
Dzisiaj dostałam obuchem przez głowę. Od dłuższego czasu rozmowa się nam nie kleiła. To jak miałam kolokwia, to on prace na studia, ostatecznie brak tematów. Oczywiście lepsze momenty też się zdarzały. Całe noce. Ciągle w głowie miałam jego słowa: 'Kocham cię i zawsze będę. Tylko ty się liczysz i zawsze będziesz, bo ukradłaś mi serce.'
A dzisiaj po jałowej rozmowie zapytał, dlaczego chcę z nim być. Odpowiedziałam, po czym zapytałam, o co chodzi, czy ma jakieś wątpliwości. A on powiedział, że tak.
Najgorsze jest to, że ostatnio cały czas odpisywał półsłówkami. Na moje 10 zdań odpowiadał 'tak' albo'nie' albo'ok'. Tłumaczyłam sobie, że jest zmęczony albo po prostu zanudzam. Chociaż tak się starałam. Nie jestem w stanie wydobyć z niego tego wszystkiego, co było na początku. Zawsze chciał włączać kamerkę, błagał ciągle, teraz nie chce już w ogóle. Kiedy on wyznał mi miłość, długo nie chciałam mówić do niego 'kocham cię'. Kiedy zaczęłam, widziałam, jaki jest szczęśliwy. Teraz role się odwróciły, to ja ciągle mu mówię, ile dla mnie znaczy, co czuję, a on zupełnie nic. Jakby mu przeszło. Czy to możliwe? Co mam zrobić, żeby było jak dawniej? Co mam mu powiedzieć?
Za równy miesiąc wyjeżdżam do niego na 2 mies. Myślicie, że wtedy jeszcze wszystko się może zmienić, czy wszystko stracone? Zupełnie nie wiem jak postępować. Tak bardzo nie chcę się na nim zawieść i tak bardzo, chyba nawet bardziej, nie chcę zawieść jego. Oddałabym wszystko za chociaż jeden dotyk. Gdybyśmy się spotkali wcześniej, nie po roku, nic takiego by się nie zdarzyło. Widzę irytację w sobie i w nim. Ale czy to się zmieni?
Bardzo was proszę o radę, bo sama si,ę tylko coraz bardziej plątam i płaczę, a przecież w taki sposób niczego się nie rozwiąże.
> Sorry, mimo calej mojej wiary w to, ze swiat jest
> piekny, ludzie kochani, a milosc (niekiedy) trwa
> wiecznie, NIE WIERZE  w milosc czysta i
> platoniczna u Brazylijczyka. W ogole u faceta
> Sudamericano... A w 5-letnie oczekiwanie "w
> czystosci"... to juz w ogole. To nie jest rasizm,
> to nie myslenie stereotypami. To wieloletnia
> obserwacja Ich zachowan...

Czy mogłabyś rozwinąć?
Nie ma co rozwijac. Mieszkam od kilkunastu lat w Hiszpanii. Jest tu mnostwo osob z Pd Ameryki. Kolumbia, Kuba, Brazylia, Argentyna... No i widze, jak zyja "biedni, samotni panowie" z dala od swoich mujeres... Z pewnoscia nie w celibacie... I chyba nawet nie jest to u Nich nazywane zdrada... No, bo jak ma WYTRZYMAC facet sam, bez kobiety??? - takie cos wlasnie uslyszalam kiedys... Ale Z PEWNOSCIA trafiaja sie wyjatki:-DDD
mam dość alternatywne zdanie na ten temat i jak znam życie kilku osobom z Vitalii się jak zwykle narażę...
ale wg mnie - a mam prawo do własnego zdania - wiązać się przez net to szczyt tchórzostwa w związkach.... za przeproszeniem nawet nie wiesz czy od niego nie capi.... poza tym miałam już znajome, co uwikłały się w związki przez internet z obcokrajowcami... jednej zdarzyło się wyjechać do "ukochanego" na kilka dni... przeleciał ją , po czym wyznał, że bardzo lubi "dziw***i" z różnych krajów... był jej pierwszym i do dziś ostatnim...
poza tym mało masz chłopaków w okolicy? budujesz sobie świat nierealny, bo prawdopodobnie boisz się tego wokół siebie...
a ja jestem przykladem tego ze jednak mozna :D
 :D poznaliśmy sie przez net...rozmawialismy calymi godzinami itd. Mówiliśmy o zakochaniu zanim się spotkaliśmy, i tak to właśnie czułam. Wiedziałam, że to nie związek ale czułam ze jestem zajeta-chciałam tak czuć. W końcu był ktoś kto mówił niesamowite rzeczy, który pytał o wszystko i interesował się jak nikt nigdy, który coś ze mną planowal itd. Miaszkał 600km ode mnie, ja miałam niecałe 18 lat nie miałam kasy zeby do niego jechać, zresztą nie było mowy  o takim wyjeździe-rodzice by chyba osiwieli itd. Spotkaliśmy się po 10 miesiącach...czułam ze warto na niego czekac i że jak mamy się rozstać to na pewno nie przez odległość. Nie wchodziło w gre rozwiązanie szalenie cie kocham ale jestem za daleko.  i tak on skonczył 5 letnie skutia u siebie , ja skończyłam 3 letnie u siebie, później na magsterskie wyjechałam do jego miasta (nie mieszkalismy razem-wynajmowalam stancje) teraz mija nam 9 lat razem, w lipcu 2012 będziemy małżeństwm:) (Jak Bóg da:)
sorrki ale prawda jest taka że mało go znając wyobrażasz sobie nawet nie zdając sobie sprawy
jego charakter i zachowania tak jak ty byś chciała żeby on był
jak go spotkasz to nie będzie en człowiek co go sobie wyobraziłaś
więc prawdopodobnie czaka cię rozczarowanie
albo inna wersja - zauroczenia, taka wakacyjna miłość bo co to jest 2 miesiące
raczej za mało żeby na tej podstawie kogoś poznać

moja rada poszukaj związku w okół siebie
przestań się bac życia i uciekać aż do Brazylii
Pasek wagi
> a ja jestem przykladem tego ze jednak mozna :D  :D
> poznaliśmy sie przez net...rozmawialismy calymi
> godzinami itd. Mówiliśmy o zakochaniu zanim się
> spotkaliśmy, i tak to właśnie czułam. Wiedziałam,
> że to nie związek ale czułam ze jestem
> zajeta-chciałam tak czuć. W końcu był ktoś kto
> mówił niesamowite rzeczy, który pytał o wszystko i
> interesował się jak nikt nigdy, który coś ze mną
> planowal itd. Miaszkał 600km ode mnie, ja miałam
> niecałe 18 lat nie miałam kasy zeby do niego
> jechać, zresztą nie było mowy  o takim
> wyjeździe-rodzice by chyba osiwieli itd.
> Spotkaliśmy się po 10 miesiącach...czułam ze warto
> na niego czekac i że jak mamy się rozstać to na
> pewno nie przez odległość. Nie wchodziło w gre
> rozwiązanie szalenie cie kocham ale jestem za
> daleko.  i tak on skonczył 5 letnie skutia u
> siebie , ja skończyłam 3 letnie u siebie, później
> na magsterskie wyjechałam do jego miasta (nie
> mieszkalismy razem-wynajmowalam stancje) teraz
> mija nam 9 lat razem, w lipcu 2012 będziemy
> małżeństwm:) (Jak Bóg da:)

super historia gratuluję
ale tu mieliście czas się poznać na żywo
no i nie ma tej różnicy kulturowej która tez mnie trochę martwi w przypadku autorki wątku....
Pasek wagi
nie przejmuj się głupimi komentarzami w stylu, że to co piszesz jest nudne. ludzie myślą, że skoro nikt ich nie zna to mogą jechać po innych. dokładnie opisałaś problem i potrzebujesz porady więc nie rozumiem czemu ludzie reagują tak hmmm chamsko.

walnę prosto z mostu : on albo ma inną albo się znudził. moja koleżanka też była w takim związku i mówię Ci to się źle skończy...
jeśli mężczyzna traci o 180 stopni zainteresowanie to chyba logiczne jest, że coś jest nie tak.
i niech nie piszą, że to nie jest związek. bo ja głupia też miałam taką znajomość i pojechałam za facetem do Anglii. do dzisiaj tego żałuje !!!! i będę żałowała do końca życia bo rzuciłam dla niego studia a on mi się odpłacił porzuceniem i wyzwiskami.

Kobieto nie jedź do niego ! zapomnij o nim ! lepsze znane zło czyli mężczyźni, których masz na miejscu. nikt ci nie zwróci tego czasu, który z nim zmarnujesz ! to jest inna kultura, inna mentalność, pomyśl. proszę.


> nie przejmuj się głupimi komentarzami w stylu, że
> to co piszesz jest nudne. ludzie myślą, że skoro
> nikt ich nie zna to mogą jechać po innych.
> dokładnie opisałaś problem i potrzebujesz porady
> więc nie rozumiem czemu ludzie reagują tak hmmm
> chamsko.walnę prosto z mostu : on albo ma inną
> albo się znudził. moja koleżanka też była w takim
> związku i mówię Ci to się źle skończy...jeśli
> mężczyzna traci o 180 stopni zainteresowanie to
> chyba logiczne jest, że coś jest nie tak.i niech
> nie piszą, że to nie jest związek. bo ja głupia
> też miałam taką znajomość i pojechałam za facetem
> do Anglii. do dzisiaj tego żałuje !!!! i będę
> żałowała do końca życia bo rzuciłam dla niego
> studia a on mi się odpłacił porzuceniem i
> wyzwiskami.Kobieto nie jedź do niego ! zapomnij o
> nim ! lepsze znane zło czyli mężczyźni, których
> masz na miejscu. nikt ci nie zwróci tego czasu,
> który z nim zmarnujesz ! to jest inna kultura,
> inna mentalność, pomyśl. proszę.

też tak miałam, poleciałam za facetem do Irlandii. Poznałam go w Polsce ale bardzo krótko sie znaliśmy, potem zakochana ciągle wisiałam na skype, ale u niego to zauroczenie nie trwało długo, szybko mu sie odechciało ze mną rozmawiać, a ja sobie to tlumaczyłam różnica charakterów. Odliczałam dni do wyjazdu za który notabene zapłaciłam sobie sama, chociaż pewnie było go stać żeby mnie zaprosić (bilet kosztował jakieś 200zł) jak przyjechałam to się okazało, że nawet paru dni wolnego w pracy nie wziął, widzieliśmy się tylko wieczorami kiedy był zmęczony i apatyczny. Pamiętam, na urodziny wysłałam mu fotoszopowy colague z naszych wspólnych zdjęć, zobaczyłam go w pokoju zakurzonego na szafką:/ 
Miałam różne związki, te na odległość, poznane internetowo itp. ale najpiękniejsze chwile przeżyłam u boku tych mężczyzn, których musiałam poznawać dzień po dniu, w związkach w które musiałam włożyć dużo pracy i serca. Teraz jestem z moim przyjacielem z którym na początku niezobowiązująco się spotykałam i zrozumiałam, że dwoje ludzi musi wzajemnie do związku dojrzeć, musza się najpierw dobrze poznać w naturalnych codziennych sytuacjach, by mogli pomyśleć "znam jego wady, znam tez zalety i myślę że z takim człowiekiem chciałabym spędzić resztę życia"

A jak to jakis przemycacz narkotykow???

Co chwile w Uwadze trabia o zakochanych po uszy polkach w obcokrajowcach... Bajeruja je przez wiele miesiecy,pozniej kilka spotkan a na koniec kontrola znajduje w dnie Twojej torby podroznej kupe narkotykow... A Ty idziesz do wiezienia...

 

Jejuuu nigdy bym nie zdecydowala sie na taki krok. Odwazna jestes...

 

 

A jesli to zaden bandyta..to zapewne zakochal sie na zywo w jakiejs pieknej brazylijce.... ktora moze pocalowac, zlapac za reke,przytulic,poczuc,ze jest obok...

Pasek wagi
Po pierwsze to nie jest moim zdaniem zwiazek i to nie jest milosc, to jest zauroczenie bardzo silne z tego co piszesz....po drugie jesli tak Cie zbywa wieczac, ze wreszcie sie zobaczyc wiec no powinien czekac z ustesknieniem to raczej cos jest nie tak, albo ma watpliwosci, albo poznal kogos, albo gra takiego, zeby Cie szybciej zaciagnac do lozka jak przyjedziesz....no sorki za szczerosc ale trzeba byc ostrozna....to jest latynos i jak tu dziewczyny pisaly juz to jednak goraca krew i kultura macho...ale tak naprawde na kazdego faceta w necie nalezy uwazac.
 
 
Ja bym nie leciala do Brazyli w ogole i stara sie wyleczyc z tego zauroczenia ....jesli faktycznie masz tam praktyki i swoje zakwaterowanie to jechc musisz ale badz ostrozna, nie daj sie do konca poniesc uczuciu...
 
A jak Ty sobie to wyobrazasz dalej?? ze co 5 lat na odleglosc i potem co?? moim zdaniem dalas sie troszeczke poniesc....nie bylas za bardzo obyta w tych sprawach a tu znalazl sie ktos to pieknie pisze ( latynosi umieja uwodzic i pieknie pisac i mowic - Polski mezczyzna taki nie jest wiec to nas pociaga plus egzotyka, zastanow sie tez, ze dla niego tez jestes egzotyka....)
 
wiem, ze takie zauroczenia sie przytrafiaja i wcale tego nie krytykuje, rozne rzeczy sie dzieja ale trzeba uwazac, zwlaszcza, ze to znajomosc netowa, a takie maja nikle szanse na powodzenie czy to z obcokrajwcem czy z "naszym" wyjatki sa owszem ale to o niczym nie swiadczy jeszcze....

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.