- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
20 stycznia 2024, 14:50
Cześć. Jestem trochę w rozsypce i nie wiem jak się zachować. Otóż miesiąc temu zmarł tata mojego narzeczonego. My mieszkamy najbliżej jego rodziców, bo około 20 km, a jego rodzeństwo około 300 km. Po pogrzebie jego rodzeństwo wróciło do swoich spraw, rodzin, aktualnie jedni są na feriach, drudzy jadą w przyszłym tygodniu. My natomiast odkąd zmarł tata ciągle jesteśmy z mamą. Zupełnie nie mamy swojego życia, a mnie to pomału zaczyna przerastać. Z jednej strony rozumiem narzeczonego, że chce wspierać mamę, też mi jest smutno na myśl że miałaby siedzieć sama w domu(ma ponad 70 lat). Z drugiej strony dziś ogarnął mnie jakiś ogromny smutek że jego rodzeństwo odpoczywa, a my poświęcamy całe swoje życie żeby mamie nie było smutno. Narzeczony od miesiąca nocuje u mamy, ja natomiast jestem trochę w naszym domu, a na weekendy i kiedy mogę w tygodniu przyjeżdżam do nich. Do tej pory jakoś się trzymałam, bo wiem że narzeczonemu jest ciężko po stracie taty i z myślą o smutnej mamie , ale dziś pękłam i cały wieczór płacze bo ciężko mi z tą sytuacją. Nie chcę mu dokładać zmartwień, widzę jak mu ciężko, staram się nie pokazywać tego że jest mi źle ale zaczyna mnie to przerastać. Czuję złość na to wszystko.
Proszę napiszcie jak to widzicie - czy to że rodzeństwo wróciło do normalnego życia jest ok, a my przesadzamy? Narzeczony czuje do nich żal, że oni sobie teraz odpoczywają izachowują się jak gdyby nigdy nic. Też jest zmęczony tym wszystkim. Ja z kolei skłaniam się ku temu że chyba wolałabym też wrócić do swojego dawnego życia, dzwonić do mamy codziennie i z racji tego że mieszkamy tak blisko odwiedzać ją 2x w tygodniu. Tłumaczę ich że mają swoje rodziny, dzieci i ich dom jest tam. My swoje życie w 100% podporządkowaliśmy pod to, żeby zaopiekować się mamą, ale niestety na dłuższą metę sobie tego nie wyobrażam... fakt, nie mamy dzieci, mieszkamy blisko, ale też sporo pracujemy i po prostu brakuje mi naszego dawnego życia.
Chcę z nim o tym porozmawiać ale czy nie wyjdę na egoistkę? Może poczekać jeszcze chwilę, dać trochę więcej czasu? Jak to widzicie?
20 stycznia 2024, 15:21
"Poświęcamy całe swoje zycie". Serio? Przecież to dopiero miesiąc, a nie całe życie.
Myślę, że okres najsilniejszej żałoby powoli będzie mijać. Na Twoim miejscu na pewno bym delikatnie porozmawiała z mężem, zapytała jak on się czuję, jak mama się czuję i zaproponowała, że powoli czas wracać do swojego życia. Mama też na pewno wkrótce to zrozumie.
Jeśli mąż ma żal do rodzeństwa to też powinien z nimi o tym porozmawiać. Natomiast zadne z nich nie ma obowiązku zajmować się mamą.
20 stycznia 2024, 15:37
"Poświęcamy całe swoje zycie". Serio? Przecież to dopiero miesiąc, a nie całe życie.
Myślę, że okres najsilniejszej żałoby powoli będzie mijać. Na Twoim miejscu na pewno bym delikatnie porozmawiała z mężem, zapytała jak on się czuję, jak mama się czuję i zaproponowała, że powoli czas wracać do swojego życia. Mama też na pewno wkrótce to zrozumie.
Jeśli mąż ma żal do rodzeństwa to też powinien z nimi o tym porozmawiać. Natomiast zadne z nich nie ma obowiązku zajmować się mamą.
Całe swoje życie teraz, na tą chwilę. Źle to ubrałam w słowa.
Edytowany przez Użytkownik4197634 20 stycznia 2024, 15:38
20 stycznia 2024, 15:39
Nie wiem, na czym polega to wspieranie. Czy to zabijanie czasu, czy wyręczanie. Teraz jest zima, jest ciężko, wsparcie jest potrzebne. Po jakimś czasie się to pewnie unormuje, ale też warto pokazywać różne rzeczy, uczyć samodzielności
20 stycznia 2024, 15:47
to jest wasz wybór
moja mama też została sama 10 lat temu i pierwszych kilka dni nocowałam u niej, ale później musiałam wrócić do normalnego życia, miałam przecież pracę, męża, dom
staralam się często mamę odwiedzać, codziennie do niej dzwonić, a po jakimś czasie zabierać co któryś weekend na wycieczkę
natomiast żałoby nie przeżyjecie za tą kobietę, ona musi normalnie żyć, odnaleźć się w nowej rzeczywistości i wy też, nie wiem dlaczego się zgadzasz żeby twój mąż nocował przez miesiąc u matki , musicie to skończyć
moja babcia żyła sama 5 lat , dziadek zmarł jak miała 80 lat, nikt u niej ani jednego dnia nie nocował, nie mieszkał itd.
nie robcie z tej kobiety ostatniej sieroty, a twój mąż niech się nie zachowuje jak cycus mamusi, twój mąż ma zone i dom, matkę może wspierać teraz w szczególny sposób , ale to ty jesteś najważniejsza, ty i wasza relacja
20 stycznia 2024, 16:23
Miesiąc to poświęcenie całego swojego życia? Strata małżonka to najbardziej stresujące wydarzenie w życiu, tak mówi psychologia. Minął dopiero miesiąc, żałoba trwa około roku. To jego najbliza rodzina, zmarł człowiek a nie uschła paprotka. Jeśli chcesz mieć "swoje życie" już to jedź sama na urlop. Niestety, ale bardzo to niedojrzałe i bardzo egoistycznej z Twojej strony. Całe życie masz/macie przed sobą. Niezliczone ferie, urlopy, wakacje. Nie wróżę dobrze temu związkowi, jeśli miesiąc niekomfortu w takiej sytuacji jest dla Ciebie nie do zniesienia.
20 stycznia 2024, 16:55
Miesiąc to poświęcenie całego swojego życia? Strata małżonka to najbardziej stresujące wydarzenie w życiu, tak mówi psychologia. Minął dopiero miesiąc, żałoba trwa około roku. To jego najbliza rodzina, zmarł człowiek a nie uschła paprotka. Jeśli chcesz mieć "swoje życie" już to jedź sama na urlop. Niestety, ale bardzo to niedojrzałe i bardzo egoistycznej z Twojej strony. Całe życie masz/macie przed sobą. Niezliczone ferie, urlopy, wakacje. Nie wróżę dobrze temu związkowi, jeśli miesiąc niekomfortu w takiej sytuacji jest dla Ciebie nie do zniesienia.
wyżej napisałam, że źle to ubrałam w słowa. Nie miałam na myśli całego życia tylko to aktualne. Do tej pory cały czas wspieram go i ani słowem nie wspomniałam że mi się to nie podoba. Po prostu też jestem człowiekiem i jest to dla mnie nowa, ciężka sytuacja
20 stycznia 2024, 17:13
Miesiąc to poświęcenie całego swojego życia? Strata małżonka to najbardziej stresujące wydarzenie w życiu, tak mówi psychologia. Minął dopiero miesiąc, żałoba trwa około roku. To jego najbliza rodzina, zmarł człowiek a nie uschła paprotka. Jeśli chcesz mieć "swoje życie" już to jedź sama na urlop. Niestety, ale bardzo to niedojrzałe i bardzo egoistycznej z Twojej strony. Całe życie masz/macie przed sobą. Niezliczone ferie, urlopy, wakacje. Nie wróżę dobrze temu związkowi, jeśli miesiąc niekomfortu w takiej sytuacji jest dla Ciebie nie do zniesienia.
wyżej napisałam, że źle to ubrałam w słowa. Nie miałam na myśli całego życia tylko to aktualne. Do tej pory cały czas wspieram go i ani słowem nie wspomniałam że mi się to nie podoba. Po prostu też jestem człowiekiem i jest to dla mnie nowa, ciężka sytuacja
Nie martw się ta osoba jest słynna na forum z obrażania innych. Kompleksy. Ciężko tu o dobre odpowiedzi bo pełno tu patologii. Życia rodem z trudnych spraw albo królowych życia. Masz prawo czuć jak czujesz. Mąż zniknął z domu na miesiąc. Czujesz się samotną. Sama zostałaś z obowiązkami. Myślę że to długo już nie potrwa. Porozmawiaj z nim o powolnym powrocie do domu.
20 stycznia 2024, 17:22
Jeśli rodzeństwo mieszka 300km od was to chyba normalne, że wrócili do siebie. Pytanie czy mama prosi i autentycznie potrzebuje tej pomocy, czy po śmierci męża stała się niezaradna, czy może jest chora na tyle, żeby wymagała opieki czy to raczej opinia twojego faceta i sam się lgnie żeby pomagać.