Temat: trudne rozstania

Nigdy nie ma dobrego czasu na rozstanie. 

Moze ktos by chcial, ku pokrezepiniu innych, podzielic sie jakims rozstaniem? 

Niestety, grudzien srednio mi sie kojarzy. 

Mikoljaki - dostalam kosza od super faceta na swiatecznym jarmarku, pijac grzanca. Mialam ogromny zal, ze nie dostalam drugiej szansy, ze przeciez tyle szalonych rzeczy zrobilismy, ze pasujemy do siebie. Seks byl slaby, po dlugim czasie oczekiwania. O ile mnie to nie przeszkadzalo lub tez mialam nadzieje, ze z czasem bedzie tylko lepiej,  on juz tej cierpliowsci nie mial. Nie powiedzial, ze chodzi o seks, ale dla mnie to bylo oczywiste. Jezeli wszystko gra, nikogo innego nie bylo, to takie nagle rozstanie wiaze tylko z lozkowym niewypalem. 

Bylo mi przykro, ale dzis w sumie ciesze sie, ze facet mial jaja. Nie pasuje, nie widzi szans by to zmienic - to trudno, uczciwie trzeba sie rozstac. 


Swieta Bozego Narodzenia
- to ja kogos zostawilam. Bylam desperatka i koniecznie kogos chcialam, ale od pocztku cos mi nie pasowalo w tym facecie, chociaz na pierwszy rzut oka, trudno bylo sie przyczepic. Zaczely wychodzic dziwne naciaganie prawdy. Ma super prace. A pozniej wyszlo, ze to 2-letni, niekoczacy sie staz, za kieszonkowe, bo tego pensja nie mozna bylo nazwac. Nie byl w stanie sie sam utrzymac.  Po pierwszej randce, juz mnie chcial oznaczac na fb jako swoja dziewczyne -to tez jakies dziwne bylo. Jedyna rozrywka TV lub gry.  Poznalam po raz pierwszy jego rodzine  - normalnie rodzina Addamsow. Czulam, ze babci i matki nie szanuje, uwaza je za jakies gorsze, glupsze. Wypic tez lubil. Po wspolnej wigilii czulam mega zazenowanie. Ale jakos mi bylo glupio, a tu jeszcze plany na wspolnego Sylwestra. I chyba pierwszego dnia swiat przeprosilam, ze to nie ma absolutnie sensu i przyszlosci. I sie zmylam czym predzej. Zostawilam od niego prezenty, pozegnalam sie i wyszlam. Cos tam jeszcze probowal, pozniej jeszcze pisal, przepraszal, ale nie.  Zmienilam telefony, maile - ucielam kontakt. 

Spedzilam tego Sylwestra sama i bylo mi z tym dobrze. 

rudyrydz1 napisał(a):

Maratha napisał(a):

W sumie jedyne takie niefortunne zerwanie to mialam przed sesja. Zwiazek 6 letni, z planami na malzenstwo po studiach, ale jak sie okazalo tylko z mojej strony. Facet odstawil mi numer po ktorym stwierdzilam, ze to serio nie ma najmniejszego sensu. Nie mam pojecia jak zaliczylam te sesje, bo mam 3 tygodnie praktycznie wyciete z zyciorysu, mimo, ze to byla moja decyzja. Naryczalam sie jak glupia, ale zerwania nie zalowalam i nie zaluje. 

On raczej tez nie biorac pod uwage fakt, ze jest teraz zakonnikiem ?

Mialam podobnie. Moja pierwsza milosc zerwala ze mna miesiac przed licencjatem. Dwa tyg przeryczalam. Potem stwierdzilam, ze nie wytrzymam w tym miescie ani minuty dluzej, niz musze. Wzielam sie w garsc, zdalam nienajgorzej licencjat i wyprowadzilam sie do Niemiec. Dlugo mialam zlamane serce, ale teraz po tylu latach moglabym mu za to podziekowac :D 

Współczuję wam dziewczyny. Niby nie ma dobrego czasu na rozstanie, ale zrywanie chwilę przed ważnym egzaminem czy obroną  i tym samym dokładanie stresu, to szczyt chamstwa. 

poznalismy sie przez forum internetowe, to byl mega inteligentny chlopak. pisalo sie z nim swietnie, ale w realu byl strasznie niesmialy. zwiazek trwal 3 miesiace, bylismy z innych miast, wiec kontak byl raz na miesiac, ale zupelnie sie nie odzywal jak sie spotykalismy. lubie prowadzic konwersacje, a nie gadac do siebie :D szkoda, ze byl az takim introwertykiem. postanowilam z nim zerwac przez internet, bo samej nie chcialo mi sie jechac na Ślask ani jego nie chcialam namawiac na podroz po to tylko zeby z nim zerwac. strasznie sie tym przejal, przyjechal do mnie i musialam sie tlumaczyc twarza w twarz, nigdy wczesniej (ani w sumie pozniej) z nikim nie zerwalam. on chcial porzuci wymarzone studia rezyserskie zeby przyjechac studiowac byle co do Poznania, kategorycznie sie na to nie zgodzilam. potem jeszcze wysylal mi smutne piosenki Coldplay i gadal ze bedzie mnie zawsze kochac :D 

co jest smieszne moj narzeczony też jest Łukaszem ze Ślaska, celowalam dobrze, ale nie ten egemplarz na pierwszy raz mi sie trafil 

Pasek wagi

Styczeń tego roku. Musiałam podjąć decyzję odnośnie tego, gdzie będę odbywać staż po studiach (trzymiesięczny). Padały nazwy różnych miast a on powiedział "Ja nie będę jeździł jakieś 100km do Ciebie". Trochę mnie wcięło, bo nawet tego nie wymagałam więc zapytałam się go czy mnie w ogóle kocha? 

Nastąpiła cisza. Wstałam z kanapy i wyszłam z mieszkania. Więcej się nie zobaczyliśmy, rzeczy zabrałam w ciągu kilku następnych dni w godzinach jego pracy.

Może zachowałabym się inaczej, ale od dłuższego czasu się nie kleiło i ostatecznie nie żałuję. Jak teraz się nad tym zastanawiam to może i dobrze że to się stało przed pandemią, bo izolacji byśmy nie przetrwali :D

xmargothx napisał(a):

Rozstanie nr 1 - pierwszy rok studiów, chłopak z liceum poszedł za mną na studia. Zakomunikowałam rozstanie na środku chodnika przed akademikiem. Pierwsza jego reakcja to płacz, błaganie. Potem zaczęły się pogróżki, wyzwiska i groźby. Wtedy już kręcił się koło mnie inny chłopak, który chciał stanąć w mojej obronie i wdał się w pyskówkę z tym ex. Umówili się na "solo" i była bijatyka między akademikami, a ludzie w akademikach stali w oknach i byli świadkami tej "akcji". 

Rozstanie nr 2 - facet, po usłyszeniu, że to koniec, dostał szału i się na mnie rzucił (zostałam uderzona, była też szarpanina).

Rozstanie nr 3 - cały związek był pasmem rozstań i powrotów, ale ostateczne rozstanie nastąpiło, kiedy się okazało, że chłopak mnie okradł, a gdy zauważyłam, że brakuje pieniędzy to je podrzucił w jakieś z d*py miejsca i wmawiał, że jestem roztrzepana i sama je tam dałam. Po moim całkowitym urwaniu kontaktu pisał mnóstwo bardzo długich maili i papierowych listów, które mi podrzucał na wycieraczkę. Wysyłał zdjęcia pokrwawionej ręki. Pisał, że się rzucił pod autobus i wysyłał karty ze szpitala i zdjęcia rentgenowskie połamanej nogi. Na urodziny powiesił mi różę na klamce i zostawił połamany gips przy samochodzie.

W sumie mam więcej takich historii, ale wątpię czy są one pokrzepiające. ;)

ty chyba przyciągasz tego typu mężczyzn. Serio tyle takich sytuacji u jednej osoby?

Z takich poważniejszych u mnie. 1. Facet zadeklarował mi swoje uczucia (zrobił niezle show) wśród tłumu i kilku znajomych. Zaskoczona byłam okropnie. Kazałam mu przestać klęczeć, niby żartowałam, że musimy to przedyskutować, ale on nic, nie chciał wstać, kazał odpowiedzieć teraz i ciągle klęczał. W sumie zmusił mnie, żeby finalnie powiedzieć "nie" publicznie. Facet się popłakał, zamknął się w łazience. Później spotykał się z moją kuzynką, żeby być bliżej mnie i to było chore. Rozstali się jak się ze mnie wyleczył, ona po nim długo chorowała.

2. Spotykałam się z facetem, który kochał się podobno we mnie bardzo długo, ale z racji dużej różnicy zbierał się i zbierał. Mnie też on się podobał, ale mowiłam, że dzieci z tego nie będzie i to taki związek na kilka miesięcy. On w to wszedł, bo miał nadzieję, że z czasem zmienię zdanie (ale go nie zwodziłam przez czas trwania związku). Rozstanie było trudne. Rok czy dwa później przysnęło mi się na telefonie i przypadkiem do niego zadzwoniłam, nawet nie wiedziałam, że mam jego numer. Z samego rana dostałam od niego smsy, że przeprasza, ale nie mógł odebrać, bo był na weselu, ze cieszy się że dzwoniłam itp I że chce się spotkać. Później się okazało, że to było jego wesele... 🤪 Strasznie bym się poczuła na miejscu żony nie ważne jakie miał intencje.

A 3 poważniejszy raz to chwilę w zeszłym roku przed świętami. Ponoć zepsulam mu ten czas, facet się popłakał. Ale coraz lepiej idzie mi zrywanie 🙈 że nawet mi podziękował za wszystko i uznał że jeszcze mocniej po tym rozstaniu żałuje że to koniec.

Mnie nikt jeszcze nie rzucił, bo chyba profilaktycznie pierwsza zbieram manatki :P

Rozstałam się z narzeczonym dzień przed naszym ślubem.

W drodze do hotelu, w którym miała się odbyć uroczystość.

Bardzo dobra decyzja (trochę pozniej poznałam mojego obecnego mężczyzne, to już było.. lata temu :) )

CourtneyJ napisał(a):

Rozstałam się z narzeczonym dzień przed naszym ślubem. W drodze do hotelu, w którym miała się odbyć uroczystość. Bardzo dobra decyzja (trochę pozniej poznałam mojego obecnego mężczyzne, to już było.. lata temu :) )

uciekajaca panna mloda:) a co sie stalo, ze rozmyslilas sie przed slubem??

nuta napisał(a):

CourtneyJ napisał(a):

Rozstałam się z narzeczonym dzień przed naszym ślubem. W drodze do hotelu, w którym miała się odbyć uroczystość. Bardzo dobra decyzja (trochę pozniej poznałam mojego obecnego mężczyzne, to już było.. lata temu :) )

uciekajaca panna mloda:) a co sie stalo, ze rozmyslilas sie przed slubem??

po sześciu latach razem dotarło do mnie, że nie chce być z tym człowiekiem do końca życia. Za dużo rozbieżności zaczęło wychodzić z czasem, innych planów, jedenaście lat różnicy wieku zaczęło ciążyć. Miałam mniej niż 20 lat jak się z nim związałam (on 31) i przez czas trwania związku dużo zrobiłam - studia, kariera, kupiłam mieszkanie bez kredytu, spełniałam marzenia i plany zawodowe... On nie zmienił prawie nic. Ja 25 lat, on 36... 

ok rok przed rozstaniem nasze drogi bardzo mocno się rozjechaly.

teraz jestem w innym związku, on jest panem po 40, który nadal jest w tym miejscu co podczas rozstania. 

u mnie rozstania zawsze przeciągały się w czasie więc ciężko przypomnieć mi sobie "ten" moment. Ale podobnie jak jedna koleżanka , która pisała wyżej o facetach po.jeb.ach, ja trafiłam na dwóch, którzy po rozstaniu nękali mnie dłuższy czas - było wypisywanie do mnie, do moich rodziców, wystawanie pod domem, szkołą, jedno porwanie (zostałam wciągnięta do auta , wywieziona za miasto, grożono mi nożem) , kwiaty i miśki dostarczane przez pocztę kwiatową. Ogólnie dużo chorych sytuacji, o których chciałabym zapomnieć :P

Krummel napisał(a):

u mnie rozstania zawsze przeciągały się w czasie więc ciężko przypomnieć mi sobie "ten" moment. Ale podobnie jak jedna koleżanka , która pisała wyżej o facetach po.jeb.ach, ja trafiłam na dwóch, którzy po rozstaniu nękali mnie dłuższy czas - było wypisywanie do mnie, do moich rodziców, wystawanie pod domem, szkołą, jedno porwanie (zostałam wciągnięta do auta , wywieziona za miasto, grożono mi nożem) , kwiaty i miśki dostarczane przez pocztę kwiatową. Ogólnie dużo chorych sytuacji, o których chciałabym zapomnieć :P

Porwanie? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.