- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 kwietnia 2020, 15:22
Panie, dziewczyny, koledzy.
Po pierwsze witam was wszystkich jako że to mój 1 post i temat.
Nie wiem od czego zacząć i jak opisać to co siedzi w mojej głowie, głowie mojej TŻ jak to lubią co niektóre osoby pisać.
Poznaliśmy się z dziewczyną dzięki mojemu tacie, firma transportowa, on jako osoba nadrzędna, TŻ jako podwładna.
Tato jako "swat" rzucił mi numerem do niej i zaproponował żebym do niej napisał - jako że miał poprzednio podobne akcje to zastanawiałem się czy warto, dosłownie z nudów w pracy - napisałem.
Doszło do spotkania, podstępem znalazłem jej adres i pojechałem. Potem było jak w bajce - spacer, długie rozmowy, pierwszy pocałunek przy stawie "pełnym" łabędzi i odpowiadając za siebie - czułem że to to. Tak też spotykaliśmy się w zasadzie pół roku. Ona jak i jej mama a moja praktycznie przyszła teściowa proponowali od początku żebym z nimi zamieszkał. Tak też stało się po około 10 miesiącach od pierwszego pocałunku. W międzyczasie pojechaliśmy na 3 dniowe wakacje do miasta gdzie podobno bezdomni auta rozdają.
Dodam tylko że moi rodzice ją polubili, pokochali jak córkę (to słyszę w zasadzie od rodziców non stop*), z teściową mam/miałem dobry kontakt, teściu powiedzmy nie obecny w życiu rodzinnym ze względu na pracę ale równy chłop.
Bajka trwała z 8 miesięcy, seks w moim mniemaniu udany (jak na umiejętności prawiczka) pod koniec tych 8 miesięcy (6-7-8 miesiąc raz, góra 2 razy w miesiącu) coraz rzadziej gdzie przez pierwsze 3-4 miesiące 2-3 razy dziennie, tak od września 2019 do dziś - zero. Pytałem, prosiłem, naciskałem - zawsze odpowiedź "po prostu nie mam ochoty". No nic - może nauka potrzebna do awansu, może sam awans a może wymagania w pracy.
Pierwsze spięcie pojawiło się w okolicach maja gdy sam zmieniłem pracę na lepiej płatną co jednak wiązało się z brakiem urlopu a jednocześnie totalnym anulowaniem planów na wrzesień gdzie mieliśmy jechać na wakacje do Chorwacji.
Pojawiły się też oznaki częstego przebywania w łóżku, braku chęci do czegokolwiek, o wyjazdach nie wspominając - najważniejszy stał się telefon czy messenger, snapchat, instagram itd itp
Dochodząc jednak do clou tematu.
Jestem tak wychowany że staram się mieć dobry kontakt z rodzicami każdej z dziewczyn, różnie to bywało - w poprzednich związkach raczej byłem lubiany, jestem otwarty na propozycje. Jak wspomniałem wcześniej - mam dobry kontakt z teściową - co przyczyniło się do tego że zdarzało nam się w momencie gdy moja TŻ była w pracy - wybrać się z teściową na działkę, do sklepu (jako że razem mieszkamy z TŻ i jej rodzicami to trzeba się dołożyć chociaż do zakupów rzecz jasna). Gdy zaś pojawiła się u niej senność i brak chęci do życia (bardziej widoczne jako tornado zostawiane za sobą - brak sprzątania za tyłkiem, "nic mi się nie chce") to gdy spała - szedlem do pokoju teściów co by mojej nie przeszkadzać w odpoczynku - obejrzeć film, porozmawiać jak w pracy itd itp. Nie jestem też typem faceta który trzyma się dupy dziewczyny, sądzę że w związku może być odrobinka zazdrości ale przede wszystkim zaufanie.
Przechodząc ściślej - nie cały tydzień temu dowiedziałem się iż moja TŻ ma (a w zasadzie miała depresję jak to stwierdziła) i najwidoczniej byłem zajęty TEŚCIOWĄ że tego nie zauważyłem, ani ja - ani nikt z rodziny. Od tamtego czasu rozmowa nasza jest szczątkowa.
Dodam tylko że jak wspomniałem, jak w kabarecie "Zaufanie jest dobre, ale kontrola jeszcze lepsza". Nie jestem fanem sprawdzania czyichś telefonów, facebooków i nie zdarzało mi się to poprzednio ALE! W czasie tych "cudnych 8 miesięcy" zdarzały się 2 momenty gdzie rozmowy było niet, seksu niet, a najważniejszy był telefon.
Przyznaje się bez bicia - gdy moja poszła do pracy, otwarłem jej laptopa i FB i na bieżąco widziałem z kim pisze gdy dla mnie nie miała czasu.
"Na razie nie mozemy być razem" czy "też cię kocham" zdecydowanie nie jest normą mając faceta - wkurzyłem się, dalem jej ultimatum że ma dać se z gościem spokój - oczywiście wyszło że to MOJA WINA bo jak miałem czelność sprawdzić jej FB - ona obiecała zerwać kontakt, ja nie wtraniać się w FB, przeprosiła - i też wszystko rozeszło się po kościach. (a tłumaczenia że on mógł sobie coś zrobić bo jest chory psychicznie itd uznałem za zbędne)
Nie tak dawno (góra pół roku temu) - podobna sytuacja, tym razem wystarczył dostęp do laptopa i przy uruchamianiu odpalił się filmik gdzie kamerką nagrywa podziękowania za to do innego gościa za to że "był przy niej w tej sytuacji", "jak on potrzebował pomocy to jej nie było". Temat znów wytłumaczony pokrętnie i machnięte ręką.
Wracając do tej "depresji" - zabolało mnie to że
-po pierwsze sam nic nie zauważyłem (ale jak mogłem też zauważyć nie znając objawów i myśląc że
a) bliskich w moim otoczeniu tego nie dotyczy
b) dziewczyna jest na prawdę mądra, więc ona? nie możliwe)
-po drugie zostałem zaatakowany przez TŻ że to moja wina, że była z tym wszystkim sama, że teraz jest za późno na pomoc jej bo POMÓGŁ JEJ KTOŚ INNY (co z rozmowy wyszło że chodzi o gościa nr 2 do którego nagrywała filmiki)
Najważniejsze jednak jest to że depresji dostała dlatego że SPĘDZAŁEM CZAS Z TEŚCIOWĄ a nie PRZY NIEJ - i to było głównym powodem tej depresji.
Starałem się też bronić TŻ gdy teściowa negatywnie o niej się wypowiadała - niestety najczęściej gdy TŻ już nie było.
No i teraz najważniejsze do was pytanie - co zrobić? Jak działać? co mówić? jakby były jakieś nieścisłości - możecie pytać, odpowiem. Czy jest możliwość zapadnięcia w tą chorobę przez taką sprawę?
Kocham ją, jak żadnej innej. Jak ją poznałem - była cudowna, gotowała, pełna energii, spacery, oprowadzanie po nie moim mieście, po prostu nie chciałbym jej stracić. Polubiłem jej całą rodzinę, sam jestem raczej z otwartymi rękami przyjmowany w gościach.
Nie powiem - sam zacząłem zauważać że to ja mam mocny charakter, ciężko mnie zranić, zdołować, nie poddaję się, z każdej sytuacji staram się znaleźć wyjście. Niestety też oceniam ludzi własną miarą - dlatego też może co mnie by nie stłamsiło - dla innych może być ciężkim przeżyciem?
Dodam jeszcze to że od 2-3 dni praktycznie nie rozmawiamy ze sobą, samo to że albo ona albo ja jestem w pracy, zasypiam jak ona wraca, budzę się to jej juz nie ma. Gdy staram się chociaż "karteczkami samoprzylepnymi" z czymś od serca powiedzieć że jest dla mnie ważna - widze ona ma to w tyłku. Pytałem jej czy mnie kocha, czy coś do mnie czuje - powiedziała że tak. Ale gdy proponuje jej pomoc, zabranie do profesjonalisty, chociaż zwykłe dotknięcie dłoni - za późno, ona potrzebuje być sama, ona nie chce.
Co zrobić w tej sytuacji? Z jednej strony przez myśl przechodzą mi opcje - zrobić jak chce, zostawić - ale wiem że pozostawienie przekreśla ostatnie 2 lata, jednak siedzieć obok w ciszy nie tyle dla mnie co dla niej może być też już męczące - a tego bym nie chciał.
Nie jestem typem faceta który zdradza, do alkoholu i innych używek też nie podchodzę i nie toleruję. Przez dziewczyny które muszą być "podbijane" raczej byłbym określany "misiem" - negatywnie. Pracuję, wracam do domu, chce założyć rodzinę, o nią też zadbać. Nie potrzebuję od życia dużo - odkąd poznałem TŻ - wystarczy raz do roku wyjechać na wakacje, postawić dom, spłodzić 2 dzieci, żyć w zdrowiu, przynajmniej raz w tygodniu spędzić upojną noc, wyjść ze znajomymi - po prostu wieść spokojne życie.
Powiedzcie mi - czy ja dałem 4/5 liter że nie zauważyłem że coś się dzieje? Gdyby chociaż powiedziała że coś się dzieje... stwierdziła że "za mało pytałem".
Niestety jak porównam post chociażby tutaj
https://natemat.pl/290469,objawy-depresji-10-rzeczy-ktore-robia-chorzy-i-ktore-nie-sa-lenistwem
Faktycznie pasuje mi większość
Dodam tylko tyle że na ten moment ja rocznikowo 27, ona 23.
Edytowany przez DirtyDejmen 2 kwietnia 2020, 15:26
3 kwietnia 2020, 10:46
też bym miała depresję, gdyby mój facet miał 158 cm wzrostu
3 kwietnia 2020, 11:10
Moja rada jest jedna- wiej od niej jak najszybciej. Ta kobieta zatruje Ci zycie. Wypalisz sie I Ty I predzej czy pozniej od niej odejdziesz. Lepiej predzej
12 kwietnia 2020, 16:18
Nie ma żadnej depresji. Człowiek w depresji nie ma siły do życia, a twoja panna ma wystarczająco dużo energii żeby flirtować i szukać twojego następcy.Kobieta wyznaje innemu miłość, a ty ją jeszcze przepraszasz że to zobaczyłeś. Jesteś ciężkim frajerem, jak nie ta to następna będzie cię zdradzać dopóki nie odnajdziesz swoich jąder.
23 maja 2020, 12:15
hej
Cierpię na depresje odkąd skończyłem jakieś 20 lat. Biorę leki i każdego dnia walczę by wstać z łóżka, wyjść z domu i nie skoczyć z okna. W depresji nie jesteś w stanie cieszyć się zwykłymi rzeczami, a szczęście odczuwasz tak rzadko ze już nie pamiętasz jak to jest, czujesz pustkę mimo ze masz wszystko, nie możesz rozmawiać o tym z bliskimi bo jak kurw4 komuś bliskiemu powiedzieć ze już nie chcesz żyć? Jak tonący brzytwy łapiesz się wszystkiego co daje ci choć chwile szczęścia, a to między innymi dowartościowanie się poprzez zainteresowanie kogoś innego.
Życie z taka osoba będzie mega trudne, nie chcesz takiego życia, rozstań się z nią bo stanie się bardzo toksycznie i boleśnie.
powodzenia
23 maja 2020, 18:33
Dzięki kolego ale trochę przejrzałem na oczy i faktycznie nie jesteśmy już razem. Rozstaliśmy się niecały miesiąc temu. I nie żałuję, nie płaczę, nie rozmyślam. Mam kontakt z teściową - fajna babeczka. A dziewczyna - niech układa sobie życie. Ja jej nie życzę źle. Boli to że nie potrafiła powiedzieć prosto w twarz co czuje a nie kręcić się depresjami itd - bo faktycznie depresji też nie miała. No nic, nie wytrzymaliśmy 2 lat ze sobą. Ona układa sobie życie - obojętnie czy sama czy u boku innego - ja układam sobie życie po swojemu i dobrze mi z tym :)
To też przyda mi się Vitalia - dziewczyna czy jej mama na prawdę dobrze gotowali więc wypadałoby co zrzucić :D Rowerek, aeroby, jak otworzą siłownię to i siłka dojdzie i będzie dobrze.