- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
24 października 2019, 09:31
Nie umiem poradzić sobie z moją rodziną. Typowe chomiki i przydasie. Nic nie wyrzucają tylko dokupują dodatkowe szafy, żeby dało pomieścić się kolejne i kolejne ubrania. Zupełnie nie potrafię się z nimi porozumieć po co trzymają w swoich szafach dziurawe rajstopy, skarpetki bez pary, za małe i za duże ubrania nie noszone chyba od 20 lat, poplamione obrusy, które wiadomo - nie są używane przez widoczne plamy.
Kilka razy próbowałam ogarnąć ten syf, ale od razu były wielogodzinne a nawet wielodzienne awantury, wyzwiska i obraza majestatu.
Rzeczy, których chcę się pozbyć z mojej szafy od razu wynosze na śmietnik, bo jak przekażę je domownikom to będę je oglądać kolejne 5/10/15 lat w ich szafach. Nienoszone i nieuzywane. Byle by wisiały, bo to przecież dobre ubranie jest.
Nijak nie umiem przetłumaczyć im, że dobre ubranie to takie, które się nosi, a nie takie, które wisi, bo na nikogo nie pasuje, ale nie ma plam i dziur to jest cacy.
Macie jakieś pomysły na przeforsowanie takich chomikow i zbierakow? Co z nimi robić? Szlak mnie trafia jak słyszę o wielkich porzadkach w szafie, gdzie te porządki to tylko układanie i przekładanie nieuzywanych i zbednych rzeczy.
24 października 2019, 11:35
Jak odmawiam to są dzikie awantury, że 'non stop nic nie robię'.niby dlaczego musisz? Tego akurat robić nie musisz - ich szafy, niech oni sprzątają tam.Ale ja w tych szafach muszę sprzątać. Z tym mam problem - niby wielki bój, że mam zrobić porządki w szafach, a jak się za to biorę to awantura, że chcę coś wyrzucić. Paradoks taki, bo mogliby sobie sami tam sprzątać a nie zwalac tego na mnie a potem mieć pretensje, że jak już mam sprzątać w ICH rzeczach to chcę to zrobić po swojemu. Chore to trochę, bo ja się wcale nie wychylam z grzebaniem w cudzych rzecach. To ich sprawa, ale rodzince nie chce się z tym uzerac, więc wymagają ode mnie, a potem i tak wracamy do punktu wyjścia.no tylko to ich szafy... jakby mi się ktoś wtrącał co mam wyrzucić a co nie to też bym go na drzewo spuściła.U Ciebie pomógł remont. U mnie nie pomaga nic, a a w tych szafach naprawdę nie ma nic sensownego. Ani tego się nie ponosi, ani tego nikt nie kupi, ani żadnych vintage rzeczy. Takie raczej szafy mieczaka.No to chyba czas poczekać aż będziesz rządzić na swoim ;) U mnie w domu tez tak było - bardzo duży dom, duże garderoby a w nich tyle smaczków! Przy remoncie się okazało jak wiele jest rzeczy zbędnych i od remontu się pilnują ;) w sensie rzeczy nienoszone w dobrym stanie idą do potrzebujących, w kiepskim stanie na śmietnik. chociaz przyznaje bez bicia, ze pare szpilek z mamy młodości i spódnic sobie zachowałam bo są super a na szczęście ten sam rozmiar :D Ba! Mam jedna świetna spódnice, która moja babcia sobie kupiła dobre 50 lat temu. MIDI, rozkloszowana, zamszowa z różnych kolorów zamszu (beze + brązy) w geometryczne wzory. Cudna jest, niestety teraz brakuje mi 3cm w pasie ale dążę do tego żeby znów była dobra :D Wiec coś dobrego z tego zbieractwa mi się udało wyciągnąć ;DRodzice i dziadkowie. Także jestem na dnie hierarchii ;)a kto to ta rodzina o której mówisz? Mąż i dzieci?
no to trudno. To ich rzeczy i ich sprawa. Ile masz lat tak w ogóle?
24 października 2019, 11:42
no to trudno. To ich rzeczy i ich sprawa. Ile masz lat tak w ogóle?Jak odmawiam to są dzikie awantury, że 'non stop nic nie robię'.niby dlaczego musisz? Tego akurat robić nie musisz - ich szafy, niech oni sprzątają tam.Ale ja w tych szafach muszę sprzątać. Z tym mam problem - niby wielki bój, że mam zrobić porządki w szafach, a jak się za to biorę to awantura, że chcę coś wyrzucić. Paradoks taki, bo mogliby sobie sami tam sprzątać a nie zwalac tego na mnie a potem mieć pretensje, że jak już mam sprzątać w ICH rzeczach to chcę to zrobić po swojemu. Chore to trochę, bo ja się wcale nie wychylam z grzebaniem w cudzych rzecach. To ich sprawa, ale rodzince nie chce się z tym uzerac, więc wymagają ode mnie, a potem i tak wracamy do punktu wyjścia.no tylko to ich szafy... jakby mi się ktoś wtrącał co mam wyrzucić a co nie to też bym go na drzewo spuściła.U Ciebie pomógł remont. U mnie nie pomaga nic, a a w tych szafach naprawdę nie ma nic sensownego. Ani tego się nie ponosi, ani tego nikt nie kupi, ani żadnych vintage rzeczy. Takie raczej szafy mieczaka.No to chyba czas poczekać aż będziesz rządzić na swoim ;) U mnie w domu tez tak było - bardzo duży dom, duże garderoby a w nich tyle smaczków! Przy remoncie się okazało jak wiele jest rzeczy zbędnych i od remontu się pilnują ;) w sensie rzeczy nienoszone w dobrym stanie idą do potrzebujących, w kiepskim stanie na śmietnik. chociaz przyznaje bez bicia, ze pare szpilek z mamy młodości i spódnic sobie zachowałam bo są super a na szczęście ten sam rozmiar :D Ba! Mam jedna świetna spódnice, która moja babcia sobie kupiła dobre 50 lat temu. MIDI, rozkloszowana, zamszowa z różnych kolorów zamszu (beze + brązy) w geometryczne wzory. Cudna jest, niestety teraz brakuje mi 3cm w pasie ale dążę do tego żeby znów była dobra :D Wiec coś dobrego z tego zbieractwa mi się udało wyciągnąć ;DRodzice i dziadkowie. Także jestem na dnie hierarchii ;)a kto to ta rodzina o której mówisz? Mąż i dzieci?
24 października 2019, 11:59
26 a im dłużej mieszkam w domu tym bardziej czuję się jakbym zatrzymała się na etapie gimnazjum. Nikt nie traktuje mnie jak dorosłej osoby. Mieszkanie z rodziną jest niesamowicie wykanczajaceno to trudno. To ich rzeczy i ich sprawa. Ile masz lat tak w ogóle?Jak odmawiam to są dzikie awantury, że 'non stop nic nie robię'.niby dlaczego musisz? Tego akurat robić nie musisz - ich szafy, niech oni sprzątają tam.Ale ja w tych szafach muszę sprzątać. Z tym mam problem - niby wielki bój, że mam zrobić porządki w szafach, a jak się za to biorę to awantura, że chcę coś wyrzucić. Paradoks taki, bo mogliby sobie sami tam sprzątać a nie zwalac tego na mnie a potem mieć pretensje, że jak już mam sprzątać w ICH rzeczach to chcę to zrobić po swojemu. Chore to trochę, bo ja się wcale nie wychylam z grzebaniem w cudzych rzecach. To ich sprawa, ale rodzince nie chce się z tym uzerac, więc wymagają ode mnie, a potem i tak wracamy do punktu wyjścia.no tylko to ich szafy... jakby mi się ktoś wtrącał co mam wyrzucić a co nie to też bym go na drzewo spuściła.U Ciebie pomógł remont. U mnie nie pomaga nic, a a w tych szafach naprawdę nie ma nic sensownego. Ani tego się nie ponosi, ani tego nikt nie kupi, ani żadnych vintage rzeczy. Takie raczej szafy mieczaka.No to chyba czas poczekać aż będziesz rządzić na swoim ;) U mnie w domu tez tak było - bardzo duży dom, duże garderoby a w nich tyle smaczków! Przy remoncie się okazało jak wiele jest rzeczy zbędnych i od remontu się pilnują ;) w sensie rzeczy nienoszone w dobrym stanie idą do potrzebujących, w kiepskim stanie na śmietnik. chociaz przyznaje bez bicia, ze pare szpilek z mamy młodości i spódnic sobie zachowałam bo są super a na szczęście ten sam rozmiar :D Ba! Mam jedna świetna spódnice, która moja babcia sobie kupiła dobre 50 lat temu. MIDI, rozkloszowana, zamszowa z różnych kolorów zamszu (beze + brązy) w geometryczne wzory. Cudna jest, niestety teraz brakuje mi 3cm w pasie ale dążę do tego żeby znów była dobra :D Wiec coś dobrego z tego zbieractwa mi się udało wyciągnąć ;DRodzice i dziadkowie. Także jestem na dnie hierarchii ;)a kto to ta rodzina o której mówisz? Mąż i dzieci?
to albo postaw jasne granice, albo się wyprowadź. Ja nie dałabym rady tak funkcjonować
24 października 2019, 11:59
To jak wyjdą.z domu to spakuj i wywiez. Skoro o wszystko masz afery to kolejna powinna być ci obojętna. Albo powiedz że.przestaniesz się zajmować tym członkiem rodziny i reszta będzie musiała.
24 października 2019, 12:07
26 lat-jestes dorosła, całe życie przed Tobą, ale czy nie jest to czas układania sobie życia? Czy członek rodziny potrzebuje pomocy przez cały czas czy mogłabyś pomagać przez kilka godzin dziennie i wracać do siebie na noc?
24 października 2019, 12:33
to albo postaw jasne granice, albo się wyprowadź. Ja nie dałabym rady tak funkcjonować26 a im dłużej mieszkam w domu tym bardziej czuję się jakbym zatrzymała się na etapie gimnazjum. Nikt nie traktuje mnie jak dorosłej osoby. Mieszkanie z rodziną jest niesamowicie wykanczajaceno to trudno. To ich rzeczy i ich sprawa. Ile masz lat tak w ogóle?Jak odmawiam to są dzikie awantury, że 'non stop nic nie robię'.niby dlaczego musisz? Tego akurat robić nie musisz - ich szafy, niech oni sprzątają tam.Ale ja w tych szafach muszę sprzątać. Z tym mam problem - niby wielki bój, że mam zrobić porządki w szafach, a jak się za to biorę to awantura, że chcę coś wyrzucić. Paradoks taki, bo mogliby sobie sami tam sprzątać a nie zwalac tego na mnie a potem mieć pretensje, że jak już mam sprzątać w ICH rzeczach to chcę to zrobić po swojemu. Chore to trochę, bo ja się wcale nie wychylam z grzebaniem w cudzych rzecach. To ich sprawa, ale rodzince nie chce się z tym uzerac, więc wymagają ode mnie, a potem i tak wracamy do punktu wyjścia.no tylko to ich szafy... jakby mi się ktoś wtrącał co mam wyrzucić a co nie to też bym go na drzewo spuściła.U Ciebie pomógł remont. U mnie nie pomaga nic, a a w tych szafach naprawdę nie ma nic sensownego. Ani tego się nie ponosi, ani tego nikt nie kupi, ani żadnych vintage rzeczy. Takie raczej szafy mieczaka.No to chyba czas poczekać aż będziesz rządzić na swoim ;) U mnie w domu tez tak było - bardzo duży dom, duże garderoby a w nich tyle smaczków! Przy remoncie się okazało jak wiele jest rzeczy zbędnych i od remontu się pilnują ;) w sensie rzeczy nienoszone w dobrym stanie idą do potrzebujących, w kiepskim stanie na śmietnik. chociaz przyznaje bez bicia, ze pare szpilek z mamy młodości i spódnic sobie zachowałam bo są super a na szczęście ten sam rozmiar :D Ba! Mam jedna świetna spódnice, która moja babcia sobie kupiła dobre 50 lat temu. MIDI, rozkloszowana, zamszowa z różnych kolorów zamszu (beze + brązy) w geometryczne wzory. Cudna jest, niestety teraz brakuje mi 3cm w pasie ale dążę do tego żeby znów była dobra :D Wiec coś dobrego z tego zbieractwa mi się udało wyciągnąć ;DRodzice i dziadkowie. Także jestem na dnie hierarchii ;)a kto to ta rodzina o której mówisz? Mąż i dzieci?
Dziewczyno musisz być asertywna, chyba to oni Ciebie potrzebują skoro się kimś opiekujesz? Jak im nie pasuje to powiedz ze sie wprowadzisz a kto inny sie zajmie opieka.
24 października 2019, 13:14
Pierwsze większe odgruzowanie pojawiło się gdy wprowadziła się partnerka chłopaka. Wtedy miałam już sojusznika do walki ze stosem śmieci.
czekaj, czekaj...
Mieszkacie w jakimś trójkącie? Czy z moim czytaniem coś nie tak.
24 października 2019, 14:09
U mnie kwestia byla tylko z rodzicami i to kilka lat temu jak jeszcze mieszkalam w domu. Wyslalam ich na wyjazd do dziadkow zeby odpoczeli i wywalilam wszystkie smieci, graty z domu. O dziwo nikt nie mial pretensji, jak wrocili stwierdzili ze jest ladnie. Problem w tym ze minelo pare lat i znow naskladali rupieci. Jednak nie mieszkam juz tam, przyjezdzam dosc czesto, moj pokoj jest nietkniety i nie przeszkadza mi to co oni robia u siebie. Rozumiem ze to takie chomiki i tak beda gromadzic. Czasem im posprzatam ale bez przesady bo tylko narastalaby moja frustracja (zupelnie niepotrzebna). Radze wziac gleboki oddech, zrobic w domu swoj niezagracony kat i olac sprawe. Postawic tez granice-" pomoge posprzatac szafe jesli znikna z niej niepotrzebne rzeczy", " jesli nie wyrzucicie staroci i podartych ubran nie bede sprzatac szafy" i sie tego trzymac.
24 października 2019, 14:12
uuu kochana, teraz czytam ile masz lat. Kurde musisz wziac do wiadomosci ze kazdy jest dorosly i ma po sobie sprzatac, zajmij sie zyciem, czas ucieka. Najlepsza bylaby wyprowadzka z domu.
24 października 2019, 14:13
czekaj, czekaj... Mieszkacie w jakimś trójkącie? Czy z moim czytaniem coś nie tak.Pierwsze większe odgruzowanie pojawiło się gdy wprowadziła się partnerka chłopaka. Wtedy miałam już sojusznika do walki ze stosem śmieci.
Coś mi się porąbało :D ;D nie.. miało być "partnerka brata"!