Temat: Co ja mam teraz zrobić?

Piszę do Was, bo świat mi się posypał. Jestem w związku od 4 lat, mój chłopak to Hiszpan. Do tej pory mieszkaliśmy w Hiszpanii i było dobrze. Muszę dodać, że jego matka mnie wręcz nienawidzi. Poszło o to, że mój chłopak ma młodszego brata, który jest totalnie niesamodzielny i roszczeniowy, choć ma już grubo ponad 20 lat. Gdy mieszkaliśmy w trójkę, musieliśmy być jego nianią: sprzątać, gotować mu i prać, a on wszystkie detale opowiadał mamusi. Uznałam, że mam dosyć takiego układu i wyprowadziliśmy się we dwoje na drugi kraniec Hiszpanii. Po dwóch latach wszystko zaczęło się sypać, moja praca mnie przerastała i nie miałam już siły tam zostać. Postanowiłam, że wracam do Polski i zaczniemy tu nowe życie. Mój chłopak się na to zgodził, miałby tu dobrą pracę, mamy mieszkanie, a moi rodzice obiecali nam we wszystkim pomagać. Dostałam się też na wymarzone studia, a on mnie tylko w tym utwierdzał. 

Gdy przyjechaliśmy do Polski, nalegał abyśmy pojechali do niego do domu w odwiedziny. Jego matka traktowała mnie jak śmiecia i wciąż mi ubliżała. On mnie nie obronił, zresztą jak zwykle w takim przypadku. Uciekłam stamtąd i wróciłam do Polski. On przyleciał ze mną, a za trzy dni znów poleciał do Hiszpanii. Obiecywał, że wróci. Przysięgał to codziennie i wszystko było normalnie, aż pewnego dnia po prostu uznał, że nie wraca, że on tu nie pasuje i że nie jest nas pewien. Od tamtej pory traktuje mnie jak obcą osobę, ma taki zimny głos i wcale się już ze mną nie kontaktuje.

Dodam, że od zawsze był moją miłością, dbaliśmy o siebie nawzajem i mieszkaliśmy w zgodzie i harmonii. Jak to się w ogóle stało? Jak mógł mi to zrobić z dnia na dzień? Proszę pomóżcie! Za kilka dni zaczynam studia, a nie jestem w stanie nawet wyjść z domu, ciągle płaczę, nie mogę jeść ani spać. 

Pasek wagi

podejrzewam, że już po ptokach. Ale lepiej, że teraz niz za x lat jak byście byli po ślubie i mieli dzieci...

Nie dawaj się dłużej upokarzać, miłość miłością ale mówimy o facecie, który nigdy nie stanął po Twojej stronie, uciekł od Ciebie i kopnął Cię w tyłek. To jest za dużo.

Pasek wagi

Podburzylas go przeciwko rodzinie. Przynajmniej tak to wygląda. 

ggeisha napisał(a):

ZuzaG. napisał(a):

ggeisha napisał(a):

To znaczy tak. Niezależnie od tego, jak ta sytuacja się skończy, to NIGDY, PRZENIGDY więcej nie krytykuj przed facetem jego matki. To się absolutnie nigdy nie opłaca. Bądź wyrozumiała, ponad wszystkie uprzedzenia i antypatie ze strony rodziny faceta. Cóż Ci można teraz doradzić? Zrób, co uważasz. Albo strzel focha, unieś się honorem i daj Hiszpanowi kopniaka w zad, albo daj się przebłagać, będąc na tej dobrej pozycji, że możesz dyktować warunki, bo to on do Ciebie chce wrócić i naprawiać. Zrób w każdym razie tak, żebyś nie żałowała swojej decyzji i żebyś była szczęśliwa.
albo na pozycji straconej, jak ostatnia frajerka którą można kręcić, manipulować, porzucać i wracać, a ona wybaczy wszystko bo kocha latynoskiego misiaczka...
Bo może kocha latynoskiego misiaczka? A co do krytyki rodziców - ja bym też facetowi dała kopa w zad, gdyby mi moich rodziców krytykował. Rodzice to rodzice. Nie wyobrażam sobie, żeby stawiać przed facetem wybór - ja albo jego matka. To jest podłość. Matkę ma jedną, a bab może mieć na pęczki.

Jak matka jest po*** za przeproszeniem to trudno o tym nie wspomniec, a wiele matek jest. 

Ja na szczescie mam dobra tesciową, ale mialysmy spine to moj dostal reprymende po wszystkim, ze nastepnym razem to niech on z mama rozmawia.

Moja dobra koleżanka miała chłopaka, Włocha, ja za nim nie przepadałam, ale złego słowa o nim nie powiedziałam, dopóki byli ze sobą. A byli dwa lata. Mieszkali ze soba i w ogóle... jak mieli jechać na wspólne wakacje to ją w ostatnim momencie wystawiał i jechał do mamusi, do mamusi w ogóle jeździł co dwa tygodnie, bo wszystko co włoskie to najlepsze na swiecie... a mieszkali w Szwajcarii, z reszta dalej tam wszyscy mieszkamy, wiec do mamusi miał całkiem blisko. Miał z tą moją koleżanką jechac na wesele do PL, raz, drugi, nie pojechał... potem znów jakiś wspólny wyjazd, a on znów do mamusi... szok! W końcu ona z nim zerwała, wyprowadziła się do innego miasta. Ulżyło jej, nie lubiłam cwaniaka. Hiszpanów nie znam, ale dla mnie to nie jest facet, tylko pajac.

Wiem, że jest teraz ciężko, złamane serce, zawiedzione nadzieje. Czas leczy rany i to najprawdziwsza prawda. Nie powinnaś się do niego odzywać. Dla własnego dobra. Nie odzywa się, bo nie ma Ci już nic do zaoferowania, świadczy o tym opisana zimna obojętność. Może mu się kiedyś odmieni, ale mam nadzieję, że ty już zbudujesz w sobie swoją pewność siebie od nowa i będziesz miała wystarczająco dużo siły, by mu adekwatnie podziękować i pokazać przeciwny kierunek. Tego Ci życzę! :) Jak również super doświadczeń studenckich!

Laurka1980 napisał(a):

MartaR93 napisał(a):

Laurka1980 napisał(a):

Obym ta mądrość miała, jak syn przedstawi mi swoją wybrankę - nawet jeśli będę miała zastrzeżenia, nie chce ich artykułować, bo wiem, ze jeśli miłość prawdziwa, to przegram i zapłacę za to brakiem kontaktów z moim synem.
Gdzie się podziewają takie teściowe? :D Brawo za super podejście :)
Ja tez się pytam, No gdzie ? :) 

Heh tez mam syna i tez mam zamiar miec takie podejcie. Jedyne co, to zanim dojrzeje do tego, by byc w związku chce z nim jak najwiecej rozmawiac o tym, budowac jego poczucie wartosci, zeby faktycznie wzial za zone dobra dziewczyne a nie kogos np zaburzonego (a nawet jesli no to jak sobie pościeli tak sie wyspi - to mu bede powtarzac). Dodam, ze moja tesciowa taka jest, byly jakieś spiny ale nie chowa urazy, zapomina, chce, zeby bylo dobrze, ja tez tak robie.

On już podjął decyzję. Nic nie zmienisz, on już cię nie chce. Niewykluczone że mamusia miała tu swój spory wkład, ale już po ptokach. Poplacz i zacznij nowy rozdział w życiu. Studia i nowe znajomości. Tamten rozdział został zamknięty.

Ja w ogole nie kumam dyskusji w stylu wybieranie pomiędzy matka a partnerka.. Szczerze to wtrącajace sie w zycie doroslych dzieci matki (ojcowie) dla mnie to patologiczna sytuacja. A teksty w stylu nigdy nie krytykuj matki faceta bawią mnie do łez :) serio dziewczyny, miejcie trochę szacunku do siebie, bo bez tego nigdy nie będzie was szanował -ani żaden facet ani żaden członek jego rodziny. Mężczyzna ma mieć swoje zdanie a nie zdanie swojej matki. A decyzję ma podejmować z Tobą a nie z matką ... Ja nie wiem czy na żyje w jakiejś innej rzeczywistości? 

ggeisha napisał(a):

rubi200 napisał(a):

ggeisha napisał(a):

To znaczy tak. Niezależnie od tego, jak ta sytuacja się skończy, to NIGDY, PRZENIGDY więcej nie krytykuj przed facetem jego matki. To się absolutnie nigdy nie opłaca. Bądź wyrozumiała, ponad wszystkie uprzedzenia i antypatie ze strony rodziny faceta. Cóż Ci można teraz doradzić? Zrób, co uważasz. Albo strzel focha, unieś się honorem i daj Hiszpanowi kopniaka w zad, albo daj się przebłagać, będąc na tej dobrej pozycji, że możesz dyktować warunki, bo to on do Ciebie chce wrócić i naprawiać. Zrób w każdym razie tak, żebyś nie żałowała swojej decyzji i żebyś była szczęśliwa.
Co za bzdura. Ma potulnie znosić babę i nic mu nie mówić? :D Normalny, poważnie myślący o swojej partnere facet zawsze stanie w obronie swojej kobiety i jego zadaniem jest ustawić swoją matkę. Ja ze swoją teściowa też dałam koty, zwłaszcza przed ślubem, i nie wyobrażam sobie stać jak trusia i pozwolić wchodzić sobie na głowę. Uswiadomilam swojemu mężowi, że musi jakoś ze swoją matka załatwić temat jej wpieprzania się we wszystko i tyle. Nie mozna tworzyc malzenstwa na kłamstwie, że wszystko jest ok a tym bardziej we 3 osoby. 
No to pozostaje mi życzyć Ci, żeby laska Twojego syna kazała mu kiedyś Ciebie ustawiać

I daj Boże! Chciałabym żeby partnerka mojego syna nie była bezwolną mimozą.. A i żeby mój syn wyrósł na dobrego, mądrego mężczyznę a nie kogoś, kto nie potrafi odciąć pępowiny i postawić granic toksycznej matce (a mam nadzieję, ze sie w taką nie zmienię). 

Jedno zdanie ode mnie - jezeli wrocicie do siebie - nigdy wiecej nie daj sie maltretowac mamusi. jezeli facet nie staje w twojej obronie - bron sie sama i szanuj sie. Ja mnialam tesciowa z piekiel, przez cztery lata perfidnie nazywala mnie imieniem jego ex, potrafila na swieta dawac mi ubrania w rzmiarze xxl bo "na nia za male a szkoda marnowac", ublizala mi i docinala przez 4 lata a jedyne to co uslyszalam od exa to "no ale to mamusia".  Peklo mi wszystko na wilgilli - najpierw zagadnela mnie cudzym imieniem, potem za duze ubrania pod choinka, ponizanie i dosrywanie przy obiedzie, ze sie nie zmieszcze na zdjeciu albo czy wiem jakim widelcem sie co je ...i tak caly wieczor - ex nie reagowal , wiec przy deserze wstalam i w koncu  odpowiedzialam jego mamusi ze nie zycze sobie by byle kto co mnie ponizal w tak wazny dzien, ze ostatni raz sie odzywa do mnie w ten sposob i wyszlam.  Mamusia sie o malo nie obsrala, z exem juz nie jestesmy razem, dalej jest maminym cyckiem .

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.