Temat: zerwana przyjaźń, prosze o rade

Dziewczyny(i nie tylko) bardzo proszę was o opinię w tej sprawie, co wy byście zrobiły..

postaram sie w skrócie opisać sytuację:

Przyjaźniłyśmy się od od gimnazjum, ok 10lat

na studiach zamieszkałyśmy razem , ja ona i jej narzeczony. Ja mieszkałam w pokoju 1 małym a oni w większym razem.

Wszyscy płaciliśmy po tyle samo, bo tak na początku ustaliliśmy ( a właściwie to była ich decyzja). Ok.

Wszystko były normalnie, aż po kilku miesiącach chłopak mojej koleżanki oznajmił że idzie do policji i wyjeżdża na drugi koniec Polski na pół roku. Nie chciał rezygnować z pokoju , bo chciał dwa razy w miesiacu przyjeżdżać do niej na weekend. Wiec, postanowili między sobą, bez konsultacji ze mną że najlepiej bedzie jak ona bedzie płacił połowe z tego co wcześniej a ja i moja koleżanka reszte jego czynszu po połowie, ( to wychodziło po 100zł dodatkowo na osobe). 

Koleżanka przedstawiła mi tę propozycję, od razu mi się to nie spodobało, ale powiedziałam ze przemyślę. 

Miałam zamiar odmówić, ale zanim to zrobiłam oni w sms-ach powiedzieli mi że już nie chcą bo widzieli ze nie spodobał mi się ten pomysł. I się wyprowadzą obydwoje bo skoro przeszkadza mi ta dodatkowa stówka to ona nie chce już ze mna mieszkać. Na początku próbowałam się dogadać ale zaczęły się sypać oskarżenia z jej strony, że nie sprzątam , że stałam się materialistką,ze ciagle mówie o pieniądzach i że jest mną rozczarowana, (dodam ze niedługo przed obydwie znalazłyśmy pracę). I że sprzedałam naszą przyjaźń za 100zł. Po tym też się wkurzyłam i powiedziałam ze skoro nie stać ich na pokój to ich problem i ja nie bede dopłacać do ich interesów. 

Jeszcze zanim się wyprowadziła nie ułatwiała mi wynajęcia tego pokoju innym, robiąc syf w pokoju że wstyd było mi pokazywac to nastepnym lokatorom, zabraniała mi wchodzić do ich pokoju itp.

Nasza przyjaźń skończyła się przez smsy w atmosferze wzajemnych oskarżeń. Oni uważaja ze to moja wina a ja że ich.

Co o tym myślicie ? Co wy byście tu zrobiły > kto ma tu racje ?

a czemu ty masz doplacac do JEGO czynszu? Zwłaszcza, kiedy mieszkasz na mniejszym metrażu? Co za cwaniaki... mozesz pokazac im te komentarze. 

dziwi i przeraza mnie tylko to że są święcie przekonani o swojej racji, że oni nie widzą tego co ja i wy .,, a nigdy nie byłą egoistką ta moja koleżanka … aczkolwiek jemu nigdy nie ufałam

Nastawił ją przeciwko Tobie najwidoczniej

Monia1810 napisał(a):

dziwi i przeraza mnie tylko to że są święcie przekonani o swojej racji, że oni nie widzą tego co ja i wy .,, a nigdy nie byłą egoistką ta moja koleżanka ? aczkolwiek jemu nigdy nie ufałam

Lepiej sie poznac na kimś wczesniej niz później. Pomysl, ze moglo byc gorzej, moglas im pozyczyc pieniadze i potem by np nie oddali ;)

Monia1810 napisał(a):

Dziewczyny(i nie tylko) bardzo proszę was o opinię w tej sprawie, co wy byście zrobiły..postaram sie w skrócie opisać sytuację:Przyjaźniłyśmy się od od gimnazjum, ok 10latna studiach zamieszkałyśmy razem , ja ona i jej narzeczony. Ja mieszkałam w pokoju 1 małym a oni w większym razem.Wszyscy płaciliśmy po tyle samo, bo tak na początku ustaliliśmy ( a właściwie to była ich decyzja). Ok.Wszystko były normalnie, aż po kilku miesiącach chłopak mojej koleżanki oznajmił że idzie do policji i wyjeżdża na drugi koniec Polski na pół roku. Nie chciał rezygnować z pokoju , bo chciał dwa razy w miesiacu przyjeżdżać do niej na weekend. Wiec, postanowili między sobą, bez konsultacji ze mną że najlepiej bedzie jak ona bedzie płacił połowe z tego co wcześniej a ja i moja koleżanka reszte jego czynszu po połowie, ( to wychodziło po 100zł dodatkowo na osobe). Koleżanka przedstawiła mi tę propozycję, od razu mi się to nie spodobało, ale powiedziałam ze przemyślę. Miałam zamiar odmówić, ale zanim to zrobiłam oni w sms-ach powiedzieli mi że już nie chcą bo widzieli ze nie spodobał mi się ten pomysł. I się wyprowadzą obydwoje bo skoro przeszkadza mi ta dodatkowa stówka to ona nie chce już ze mna mieszkać. Na początku próbowałam się dogadać ale zaczęły się sypać oskarżenia z jej strony, że nie sprzątam , że stałam się materialistką,ze ciagle mówie o pieniądzach i że jest mną rozczarowana, (dodam ze niedługo przed obydwie znalazłyśmy pracę). I że sprzedałam naszą przyjaźń za 100zł. Po tym też się wkurzyłam i powiedziałam ze skoro nie stać ich na pokój to ich problem i ja nie bede dopłacać do ich interesów. Jeszcze zanim się wyprowadziła nie ułatwiała mi wynajęcia tego pokoju innym, robiąc syf w pokoju że wstyd było mi pokazywac to nastepnym lokatorom, zabraniała mi wchodzić do ich pokoju itp.Nasza przyjaźń skończyła się przez smsy w atmosferze wzajemnych oskarżeń. Oni uważaja ze to moja wina a ja że ich.Co o tym myślicie ? Co wy byście tu zrobiły > kto ma tu racje ?

z opisu wynika, że ty masz rację, a ona nie jest twoją przyjaciółką

problem w tym że nie umieli na spokojnie z tobą porozmawiać i poczekać na twoją decyzję tylko zachowali się jak nadpobudliwi niezrównoważeni psychicznie ludzie

Oni zachowali się źle ... nie Ty. Nie obwiniaj się i nie wpędzaj w poczucie winy. Niestety przekonałaś się jak krucha ta "Wasza" przyjaźń była.

Facet potrafi podzieliść przyjaciółki jak nikt inny... Ja straciłam tak 5 przyjaciółek (czyli wszystkie xd) no i cieszę się, że mam jeszcze męskie grono pzyjaciół, na których mogę zawsze liczyć, to jest zupełnie inna relacja. Teraz już nie inwestuję w przyjaźnie damsko-damskie, bo za dużo już na tym straciłam. Mam wrażenie, że kobiety są niezwykle często cholernie niezrównoważone.

coz tez mi sie taka przyjazn rozpadla wlasnie przez pieniadze (i faceta). dlatego nie szukaj winy w sobie, im bylo tak wygodniej

Pasek wagi

z doświadczenia mogę powiedzieć, że każda znajomość kończyła sie w momencir wspólnego mieszkania lub pracowania. Na przyszłość sobie zapamiętaj, lepiej mieszkać z obcymi niz znajomymi, szkoda przyjaźni i takich głupich sytuacji. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.