Temat: Relacja przyjacielska - jak naprawić

Witam,

Pisze bo nie bardzo mam z kim o tym porozmawiać. 

Jestem mężatką od dłuższego czasu nieszczęśliwa. On w trakcie rozwodu. Poznaliśmy się przez Internet nigdy nie spotkalismy sie. Przez kilka miesiącu znajomości bardzo się zaprzyjaznilismy . Gdy ja czy on potrzebowaliśmy rozmowy mieliśmy się komu zwierzyć czy porozmawiać. W między czasie wyprowadzilam sie od męża i chciałam złożyć pozew. Był dla mnie mega wsparciem bo zawsze miałam się komu wyzalić przez telefon. Jednak po kilku tygodniach stwierdziłam że chce spróbować dac mężowi ostatnią szanse i napisałam przyjacielowi że dziękuję za nasze rozmowy ale chce być fair w stosunku do męża i chce jeszcze raz spróbować. Pomimo że mój mąż bardzo długo bo ponad rok mnie gnebil i wyzywam od najgorszych i nigdy nie był dla mnie wsparciem. Po dłuższym czasie zaczęłam szukać szczęścia gdzie indziej bo czułam się cholernie samotnie. 

Jednak po tygodniu wiem że z mojego małżeństwa nic nie będzie bo mój mąż swoim zachowaniem tak mnie zniechęcił że nic już z tego nie będzie. Zaczęło mi też brakować wspólnych rozmów z przyjacielem. Napisałam do niego że bardzo chce go przeprosić wiem że źle zrobiłam bo bardzo dobrze mi się z nim rozmawiało. I że nie chciałam go zranić. Powiedział że nic się nie stalo ale do końca nie rozumie czemu się tak stało. Napisałam później że wiem że to ja to zepsułam i czy mogę to naprawic. Ale nic mi już ne odpisał. 

Myślicie że jest jeszcze szansa.

Nie mogę tak poprostu zapomniec. 

Nie pisz do niego.

Najpierw poukładaj swoje sprawy, gość zapewne poczuł sie kołem zapasowym, z mężem znów nie wyszło to wracasz do swojego "przyjaciela".

Najpierw skoro chciałaś to wyprowadź sie od męża, złóż w końcu ten pozew. ureguluj swoje sprawy i wtedy jako wolna osoba napisz do tego gościa ze dzięki niemu wiele zrozumiałaś i uwolniłaś się od przeszłości. I zostaw, będzie chciał to sie odezwie. Weź troszkę sprawy w swoje rece a nie obarczaj swoim niepoukładanym życiem drugiej osoby.  Spróbuj :)

Lol, nawet go nie widziałaś, wyluzuj... 

Nie widzialam bo nie chciałam się spotkać dopóki nie porządkuje spraw z mężem. Taki układ nam odpowiadał poza tym bardzo dużo pracujemy i nawet nie mielibyśmy kiedy się spotkać. 

Czuje że go straciłam, chciałabym to naprawić Ale nie wiem jak. Nie chce już pisać i my się narzucać ale wariuje że smutku. 

O rany...temat rodem kochane brawo

Pasek wagi

Podejrzewam że nie odpisuję bo naprawia relacje z żoną 

Pasek wagi

to twój list sprzed roku ? brudnopis tego , czy jak?:

Witam Drogie Dziewczyny,

Jestem mężatka, niestety od dłuższego czasu nam się nie układa, wacham się nad odejściem od męża. Ale nie o to chodzi.

Jakiś czas temu poznałam mężczyznę, bardzo dobrze rozumie moje małżeńskie rozterki i umie pomoc w trudnych chwilach. Niestety po pierwszym spotkaniu mój czar prysnął. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia, traktuje go jak przyjaciela,nie chce go ranić bo on liczy na coś więcej. Ale pomijając fakt że nie sądzę by coś z tego wyszło, mam wyrzuty sumienia i do czasu rozwodu nie chcę zdradzić męża. Z drugiego spotkania się wywinełam bo nie czułam się na nie gotowa. Później on napisał mi że może powinien mi dać czas na przemyślenie i załatwienie spraw z mężem. Nie zastanawiając się wiele odpisałam że nie lubię gdy ktoś wtrąca się w moje małżeństwo i gdy będę chciała sama nad tym pomyśle, zakończyłam rozmowę hasłem 'spoko'. I tak od tygodnia on się nie odezwał a ja nie chcę wyjść na desperatke. Traktowałam go jako przyjaciela i nie chce mu dawać nadzieji ale nie chce go ranić i robić nadzieji. 

Teraz nurtuje mnie pytanie czy go uraziłam tym żeby nie wtrącał się w moje małżeństwo, bo miałam zły dzień i trochę na niego naskoczyłam. A może jego czar też prysł a drugie spotkanie było tylko pro forma. Trochę nie rozumiem z jego strony słów 'moze powinienem się odsunąć i może uda ci się jeszcze uratować twoje małżeństwo'. I chyba zaczęło mi brakować tych przyjacielskich rozmów.

Pomóżcie bo siedzę i myślę...

no i jak ??????

milkamelka napisał(a):

to twój list sprzed roku ? brudnopis tego , czy jak?:Witam Drogie Dziewczyny,Jestem mężatka, niestety od dłuższego czasu nam się nie układa, wacham się nad odejściem od męża. Ale nie o to chodzi.Jakiś czas temu poznałam mężczyznę, bardzo dobrze rozumie moje małżeńskie rozterki i umie pomoc w trudnych chwilach. Niestety po pierwszym spotkaniu mój czar prysnął. Bardzo dobrze mi się z nim rozmawia, traktuje go jak przyjaciela,nie chce go ranić bo on liczy na coś więcej. Ale pomijając fakt że nie sądzę by coś z tego wyszło, mam wyrzuty sumienia i do czasu rozwodu nie chcę zdradzić męża. Z drugiego spotkania się wywinełam bo nie czułam się na nie gotowa. Później on napisał mi że może powinien mi dać czas na przemyślenie i załatwienie spraw z mężem. Nie zastanawiając się wiele odpisałam że nie lubię gdy ktoś wtrąca się w moje małżeństwo i gdy będę chciała sama nad tym pomyśle, zakończyłam rozmowę hasłem 'spoko'. I tak od tygodnia on się nie odezwał a ja nie chcę wyjść na desperatke. Traktowałam go jako przyjaciela i nie chce mu dawać nadzieji ale nie chce go ranić i robić nadzieji. Teraz nurtuje mnie pytanie czy go uraziłam tym żeby nie wtrącał się w moje małżeństwo, bo miałam zły dzień i trochę na niego naskoczyłam. A może jego czar też prysł a drugie spotkanie było tylko pro forma. Trochę nie rozumiem z jego strony słów 'moze powinienem się odsunąć i może uda ci się jeszcze uratować twoje małżeństwo'. I chyba zaczęło mi brakować tych przyjacielskich rozmów.Pomóżcie bo siedzę i myślę...no i jak ??????

Tak rok temu miałam bardzo podobna sytuację i mam wrażenie że znowu to ja spier.....

No popatrz, a ja myślałam, że to trolling.

milkamelka napisał(a):

No popatrz, a ja myślałam, że to trolling.

Nie, chyba zemną jest coś nie tak, po tamtej znajomości też się długo leczylam

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.