Temat: o czym świadczy jego zachowanie?

Postanowiłam napisać z nowego konta, bo bardzo się we mnie wszystko wylało. Mój chłopak pracuje za granicą. Jesteśmy razem rok, z czego połowę czasu spędziliśmy osobno.  (pracuje z samymi mężczyznami). Dotychczas wydawało mi się, że ma poważne zamiary. Jednak teraz mam poważny problem. Żadne jego obietnice nie mają pokrycia. O zaręczynach mnie, mojej rodzinie i jego mówił, że będą w sierpniu. Obecnie mamy pazdziernik... Zdanie zmieniał co chwilę- miało być zamieszkanie razem- nie ma nic obecnie. Jak zapytalam wprost powiedzial, ze nie moze mi NIC obiecac- ani zareczyn, ani dziecka, ani niczego. Przed jego wyjazdem  gdy musialam czekac  2,5 miesiace- w maju obiecywal wsyztsko- ze beda plany, ze zareczyny w pazdierniku...ze dziecko mi zrobi, bo wie jak mi na tym zalezy.. Nie wiem czy jest sens czekac na kogos, kto nie wiaodmo czy sie okresli i czy w ogole? i czy jak ktos nie chce sie okreslic to nie znak ze mu nie zalezy? On twierdzi, ze mnie kocha i  w ogole, ale jednak czyny pokazuja zero powagi z jego strony. Co wiecej dodal, ze chce intercyze- w razie slubu, moje bedzie tyle, ile wniose do malzenstwa (zarabia bardzooo dużo). Mnie to ugodziło, on jednak nie zamierza zmienić zdania w tej kwestji również. Obecnie niedługo wyjeżdża, spotykamy się co 2-3 dzień, on zyje kawalerskim kolegi- jego organizacja, a nasze plany ma gdzies, jak i danie mi jakichs zapewnien co do mojego czekania jak go nie bedzie. Co robic w takiej sytuacji? Jak powinnam to potraktować? Dodam, ze mam 28 lat, on 31. A przede mną nie miał żadnej dziewczyny. Niedawno rozpalakal sie, ze chyba nie potrafi byc w zwiazku, ze ma z tym spory problem. I ze albo bedzie ze mna, albo nikim, lub ewentualnie kims, kogo kochac bedzie polowe tego, co mnie.

Uciekaj z tego związku.

Dziecko to może ci "zrobić" ktokolwiek.

problemy "nastolatek" :P  chyba masz parcie na malzenstwo :)))

Euzebia_zFigi napisał(a):

Krótko mówiąc, rozdzielność majątkowa ma ochronić ciebie i twoje potomstwo; jeśli racjonale jest w drugą stronę, to zaproponuj grzecznie asystę do drzwi.

A dlaczego nie może chronić również partnera? Mało to jest kobiet, które po rozwodzie próbują faceta oskubać czy położyć łapę na tym, co głównie on osiągnął swoją ciężką pracą? Nie wiemy nic o autorce, nie znamy jej wykształcenia, nie wiemy, jaką ma pracę, ambicje, plany ani co osiągnęła w życiu. Może ten gość ma podstawy, by się obawiać o swoją przyszłość w razie gdyby coś im nie wyszło w tym małżeństwie.

Jego zachowanie świadczy o tym, że jeszcze nie chce zawierać małżeństwa. To nie jest zero powagi, wręcz przeciwnie, bardzo poważnie  nie chce ulec Twojej presji a jednocześnie nie chce Cię zranić. Nie powinno się brać ślubu i decydować na dziecko tylko dlatego by osobie kochanej sprawić przyjemność. Małżeństwo to nie tylko wspólne spędzanie miłych chwil ale sporo obowiązków i odpowiedzialność za rodzinę. Prawdopodobnie nie jest na to gotowy. Jeśli oboje partnerzy sami z siebie nie czują takiej potrzeby naciski i pretensje  nie zagwarantują dobrego i trwałego związku.

Szkoda Twojego czasu na tego człowieka ... zakończ to sama, a nie męcz się czekajac aż w końcu szanowny ksiażę się określi. Też takiego miałam i na szczęście zerwałam, a teraz jestem szczęśliwa mężatka, gdzie każde obietnice zostaja spełnione i co najważniejsze mamy wspólne konta a nie jak obcy ludzie. 

Kwestia czasu to indywidualna sprawa - mozna chodzic ze soba 3 lata i znac sie mniej niz byc ze doba pol roku :) Znam pary które  chodzily n- lat i nic z tego nie wyszlo i znam te, ktore po pol roku sie zareczyly, po dwoch wziely slub i sa udanym malzenstwem. Od zareczyn do slubu tez mija troche czasu :D

Problem moim zdaniem tkwi w tym, ze Szanowny Wybraniec nie dojrzał do powaznego zwiazku. Mozesz dać sobie czas - pół roku. Zobaczysz i ocenisz. Nie naciskaj, nie przypominaj. Sam musi wiedzieć czego chce. Twoje zdanie i potrzeby zna.

Każdy zwiazek na odległość powinien miec okreslone ramy czasowe - rozumiem, ze zycie jest drogie ale to sie ustala - zbieramy na to i na to, wyjeżdżam na rok i wracam, reszty dorabiamy sie razem w kraju. 

I najważniejsze, sama zastanów się czy chcesz być z Nim :)  z tego co piszesz, a moge sie mylic , Facet nie wzbudza poczucia spokoju i stabilizacji :) a planujesz z Nim dziecko :) Serio chcesz miec je z kim takim ? Dziecko nie wyleczy z problemow Waszego zwiazku :)

Odnosze wrażenie, że bardzo nakręciłas się że to właśnie ten i nieświadomie naciskalas go na dziecko, zaręczyny, ślub a on już nie wie jak się bronić i wykręcać. To musi być decyzja was obojga, świadoma i dobrowolna. Także już nie dopytuj kiedy zamierza zrobić krok na przód.

Intercyze rozumiem i szanuję, jeśli facet ma duży majątek, do ktorego doszedł sam to dlaczego miałabym roszczyc do niego prawa skoro to nie ja to osiągnęłam? Po za tym ciekawa jestem twojej reakcji na ten pomysł, jak to przyjęłaś?

Hmm stablizacji nie czuję, nie daje mi jej, ani poczucia bezpieczeństwa. Sama skończyłam studia wyższe, znam 2 jęyzki obce i od kiedy tlyko się obroniłam pracuję. Mam umowę stałą, ze swoich pieniędzy kupiłam sobie autko, a teraz odkładam na "przyszłość". Mój facet zarabia 10 razy więcej niż ja. Intercyzę chce, żebym w razie "W" nie zabrała mu jego rzeczy, majątku. Nie mam problemu z intercyzą na to co jego, przed ślubem, ale po? To ja będę musiała zrezygnować z planów kariery zawodowej, żeby zająć się w razie co naszym dzieckim, a w razie W zostanę z walizką przed domem? Zero zabezpieczeń dla dziecka przyszłośći tez? Slabo wg mnie. Zareagowałam tak, że powiedzialam wprost, ze uwazam, ze to chory pomysl. Nigdy nikomu nic nie zabralam, przeciwnie... ciezko pracuje itp, ale okazal mi tym brak zaufania, a dwa zrozumialabym jakby poszedl na jakies ustepstwa, a tu nic.. W razie W ja zostaję z niczym i dzieckiem, on ma wszytsko. Co z tego, ze jak wraca jest wrakiem czlowieka- taki padniety.. ja musialabym sie zajmowac domem, dzieckiem i praca- zebym miala dla siebie jakies zabezpiezcenie finansowe. Zreszta pracowac chcę i tak. Obecnie macie racje, nie wiem czy z taka osoba jest sens cokolwiek msylec o zakladaniu rodizny. Ja widze u niego brak odpowiedzialnosci. Co do planow: nie chcialam JUZ zareczyn, ani dziecka, ale PLANOW. Jego brak pokazal mi, ze on nie do konca serio nas traktuje. 

karolinappp666 napisał(a):

Hmm stablizacji nie czuję, nie daje mi jej, ani poczucia bezpieczeństwa. Sama skończyłam studia wyższe, znam 2 jęyzki obce i od kiedy tlyko się obroniłam pracuję. Mam umowę stałą, ze swoich pieniędzy kupiłam sobie autko, a teraz odkładam na "przyszłość". Mój facet zarabia 10 razy więcej niż ja. Intercyzę chce, żebym w razie "W" nie zabrała mu jego rzeczy, majątku. Nie mam problemu z intercyzą na to co jego, przed ślubem, ale po? To ja będę musiała zrezygnować z planów kariery zawodowej, żeby zająć się w razie co naszym dzieckim, a w razie W zostanę z walizką przed domem? Zero zabezpieczeń dla dziecka przyszłośći tez? Slabo wg mnie. Zareagowałam tak, że powiedzialam wprost, ze uwazam, ze to chory pomysl. Nigdy nikomu nic nie zabralam, przeciwnie... ciezko pracuje itp, ale okazal mi tym brak zaufania, a dwa zrozumialabym jakby poszedl na jakies ustepstwa, a tu nic.. W razie W ja zostaję z niczym i dzieckiem, on ma wszytsko. Co z tego, ze jak wraca jest wrakiem czlowieka- taki padniety.. ja musialabym sie zajmowac domem, dzieckiem i praca- zebym miala dla siebie jakies zabezpiezcenie finansowe. Zreszta pracowac chcę i tak. Obecnie macie racje, nie wiem czy z taka osoba jest sens cokolwiek msylec o zakladaniu rodizny. Ja widze u niego brak odpowiedzialnosci. Co do planow: nie chcialam JUZ zareczyn, ani dziecka, ale PLANOW. Jego brak pokazal mi, ze on nie do konca serio nas traktuje. 

A rozmawiałaś z nim bez naciskania go. Co on myśli i co tak naprawdę chce. Bo mam wrażenie, że ty masz plany, a on ma się pod to dostosować. Może dla niego to jeszcze za wcześnie? A może po prostu to chłopczyk, a nie męzczyzna i po co tracić czas na zajmowanie się dzieckiem.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.