- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
3 sierpnia 2018, 15:21
Nigdy nie byłam zakochana, ani nie byłam w związku. I w sumie nie mam pojęcia co czuję w stosunku do chłopaka, z którym obecnie się spotykam. Nie wiem też jaki jest stan jego uczuć, czytam te wszystkie artykuły o facetach, ale w sumie i tak nie umiem ocenić. Jak Wy poznaliśmy, że jesteście zakochane i że chłopak tez jest zakochany w Was?
3 sierpnia 2018, 15:25
w kółko się odzywał, troszczył się o mnie, stawiał mnie na pierwszym miejscu - wolał spędzać czas ze mną niż z kumplami, zależało mu bym bywała prawie wszędzie dosłownie razem z nim itp. itd. :) to przystopowało z czasem oczywiście i teraz już żyjemy normalnie i związek jest częścią "naszych żyć", a nie wszystkim. natomiast ja zorientowałam się najszybciej po tęsknocie - nie widziałam go 1-2 dni i już było jakoś tak ciężko, jak się uśmiechał do mnie i myślałam jaki jest kochany, no ciężko jest pomylić miłość z czym innym. jak ją czujesz to raczej wiesz, że to to
3 sierpnia 2018, 15:26
Jak ja sie dowiedzialam ze jestem zakochana ? Tesknilam za nim, myslalam jak nie bylo go obok, mialam nadzieje, ze napisze sms lub zadzwoni. Zwyczajnie brakowalo mi jego obecnosci, glosu, smiechu.
3 sierpnia 2018, 15:33
Pierwszym sygnałem, że coś jest ze mną nie tak było szczerzenie się jak głupia do telefonu kiedy pisał
3 sierpnia 2018, 15:52
Pierwszym sygnałem, że coś jest ze mną nie tak było szczerzenie się jak głupia do telefonu kiedy pisał
ja to uśmiechałam się sama do siebie nawet myśląc o nim, to też było dziwne stoje na przystanku i szczerze się do swoich myśli.
3 sierpnia 2018, 16:54
zazwyczaj zrywałam z chłopakami po 1, góra 2ch miesiacach i już wcześniej czułam, że pierwsze zauroczenie mineło, spadły różowe okulary, mam ich dosyć i nie chce mi sie spotykać więcej. Z moim mężem było inaczej. Nie czułam zmęczenia spotykaniem się, nie było rzeczy, które mnie denerwowały, nie miałam ochoty zrywać, uśmiechałam sie do smsów i tak jakoś zostało :P
3 sierpnia 2018, 20:15
myślę, że u każdego to jest spawa indywidualna....ja jak jestem zakochana żyję tylko tą miłością, mogę nie jeść i nie odczuwam głodu, mogę nie spać żeby spędzać z nim jak najwięcej czasu i dalej mam power, chodzę uśmiechnięta i myślę o nim bez końca :)
3 sierpnia 2018, 20:44
U mnie to było jak choroba psychiczna... nie do pomylenia z niczym innym. Myślałam ciągle o nim, żyłam od spotkania do spotkania. Po miesiącu zaczęłam się modlić żeby mi przeszło ;p bałam się że zawalę studia bo totalnie nie mogłam się skupić. Taka burza trwała ok 2 miesięcy, potem jak już byliśmy w regularnym związku powoli zaczęłam się uspokajać. Teraz mogę już normalnie funkcjonować ale i tak myślę o nim bez przerwy, tęsknię a jak się nie widzimy dłużej niż 3 dni to dostaję kota.
A on? Troszczy się, chce spędzać ze mną jak najwięcej czasu, wiem że w jego oczach jestem najpiękniejsza, okazuje mi to bardzo często.
4 sierpnia 2018, 21:45
to że jestem zakochana poznalam po tym że tylko ON był w mojej głowie, było to takie inne od tego co doświadczałam wczesniej. Przed nim zazwyczaj spotykałam się z dwoma lub i trzema facetami, bo czemu nie, każdego lubiłam, z każdym było mi fajnie, zastanawialam sie z którym chcialabym być tak na poważnie; w każdym byłam na swój sposób zauroczona. Ale gdy pojawił się ON inni mężczyźni przestali dla mnie istnieć, stali się dla mnie niewidzialni, chciałam tylko z nim spędzać czas, tęsknota gdy nie byliśmy razem i czekanie na telefon czy wiadomość jak narkoman na głodzie.
a jego zakochanie we mnie też się objawiało szukaniem kontaktu ze mną, spedzaniem ze mną calego wolnego czasu, dzieleniem się swoim życiem, byciem ze mną zawsze i wszędzie, przedstawianiem mnie rodzinie czy przyjaciołom
5 sierpnia 2018, 19:24
To zależy jak się co definiuje. Dla mnie zakochanie to te motylki w brzuszku, które są na początku związku a miłość przychodzi z czasem. W przypadku zakochania to wyczekiwanie i cieszenie się na każdego smsa od niego. Pamiętam jak jeszcze nie byliśmy razem,on napisał żeby się spotkać a mi się zepsuł telefon i panikowałam ,że nie mogę odpisać :D Generalnie gdzie nie poszłam to o nim myślałam i pomimo,że bardzo chciałam to nie umiałam przestać ;)