Temat: Introwertyzm.

Gdzie introwertyk może znaleźć partnera?

Co drodzy introwertycy polecacie? Co się u Was sprawdziło? 

Chętnie poczytam Wasze historie i sugestie.

Pasek wagi

Internet (gry, GG, czaty) - tu mogę bez problemu wyrazić moje myśli, moją osobowość. Gdy poznamy się w ten sposób, łatwiej jest mi przełamać się i zaprezentować siebie prawdziwą w świecie realnym. Pierwsze spotkania mogą polegać na "oswajaniu się", ale osoba zainteresowana Tobą raczej to przetrzyma. Potem już z górki.
"Pierwsze zapoznanie" w realu jakoś nigdy nie zadziałało ;)

Introwertyk to nie kret i nie spędza życia pod ziemią. To po prostu człowiek, którego fala ludzka nie ponosi w żadnych okolicznościach. Więc wszedzie, gdzie jest w miarę kameralnie, gdzie jest szansa na bezpośrednia interakcje. 

Nie wiem dlaczego wokół introwertyków narosło tyle stereotypów? To jest jakaś chęć podkreślenia swojej wyjątkowości? Rekompensowanie sobie tego, że nie jest się duszą towarzystwa? Czy co?

Jestem introwertykiem ale nie jestem  nornicą żyjącą w  ciemnej norze. To nie jest jakieś upośledzenie. Można wykonywać każdy zawód jaki cię interesuje i nawet obcowanie z ludźmi jest możliwe.

Edit.: Z tym pytaniem nie zwracam się bezpośrednio do ciebie autorko, żebyś się nie poczuła przypadkiem urażona (po prostu ten temat wywołał we mnie takie przemyślenie).  Ale czy tez uważacie, że obecnie nastała jakaś durna moda na introwertyzm i aspergera i fobie społeczne? Jakby to były jakieś niewyobrażalne zalety świadczące o naszym indywidualizmie:
"Jestem fajny, bo nie lubię ludzi"

Posterisan napisał(a):

Nie wiem dlaczego wokół introwertyków narosło tyle stereotypów? To jest jakaś chęć podkreślenia swojej wyjątkowości? Rekompensowanie sobie tego, że nie jest się duszą towarzystwa? Czy co?Jestem introwertykiem ale nie jestem  nornicą żyjącą w  ciemnej norze. To nie jest jakieś upośledzenie. Można wykonywać każdy zawód jaki cię interesuje i nawet obcowanie z ludźmi jest możliwe.Edit.: Z tym pytaniem nie zwracam się bezpośrednio do ciebie autorko. Żebyś się nie poczuła przypadkiem urażona, ale czy tez uważacie, że obecnie nastała jakaś durna moda na introwertyzm i aspergera i fobie społeczne? Jakby to były jakieś niewyobrażalne zalety świadczące o naszym indywidualizmie:"Jestem fajny, bo nie lubię ludzi"

Popieram twoja wypowiedz w 100%

Posterisan napisał(a):

Nie wiem dlaczego wokół introwertyków narosło tyle stereotypów? To jest jakaś chęć podkreślenia swojej wyjątkowości? Rekompensowanie sobie tego, że nie jest się duszą towarzystwa? Czy co?Jestem introwertykiem ale nie jestem  nornicą żyjącą w  ciemnej norze. To nie jest jakieś upośledzenie. Można wykonywać każdy zawód jaki cię interesuje i nawet obcowanie z ludźmi jest możliwe.Edit.: Z tym pytaniem nie zwracam się bezpośrednio do ciebie autorko, żebyś się nie poczuła przypadkiem urażona (po prostu ten temat wywołał we mnie takie przemyślenie).  Ale czy tez uważacie, że obecnie nastała jakaś durna moda na introwertyzm i aspergera i fobie społeczne? Jakby to były jakieś niewyobrażalne zalety świadczące o naszym indywidualizmie:"Jestem fajny, bo nie lubię ludzi"

W pewnym sensie tak, tylko nie wiem czy określiłabym tego modą, raczej wymówką. Mam wrażenie, że wielu osób samemu/samej sobie przykleja łatkę introwertyka i ma już powód, dla którego nie musi z nikim gadać, ani próbować funkcjonować normalnie w towarzystwie innych osób. Mnie jeszcze zawsze rozwala jak ktoś mi "odmawia" introwertyzmu. Takim "typowym introwertykiem" nie jestem, ale ekstrawertykiem też nie - a jak powiem, że jestem właśnie gdzieś pomiędzy to zaraz ktoś mi odbije piłeczkę "że ty, no weź, ty nie masz problemu żeby się odezwać w towarzystwie, ja to jestem introwertykiem". Jakby nie wiem, to jakaś rywalizacja była, albo bieg po puchar introwertyka roku.

A już odpowiadając na pytanie - mojemu introwertycznemu przyjacielowi to ja znalazłam dziewczynę (teraz to już narzeczoną). Moja koleżanka z liceum, jak tylko ją poznałam wiedziałam, że muszą się spotkać. Żeby było zabawniej mnie narzeczonego znalazł brat tego przyjaciela - a jak pisałam, jestem gdzieś pomiędzy ;) A moją też introwertyczną przyjaciółkę z kolei nieustannie zaczepiają faceci. Sami się znajdują, na studiach, w pracy, w knajpie nawet jak z nią byłam to zdarzało się że ktoś ją zaczepiał.

Kontynuując myśl Posterisan: wydaje mi się, że ta "moda", czy jakby tego nie nazwać, wynika głównie z niezrozumienia czym jest introwertyzm / ekstrawertyzm. Bo to nie chodzi o to, czy jest się duszą towarzystwa itd. tylko o to, skąd czerpiemy energię i jak bardzo potrzebujemy do życia kontaktu z innymi. Ja np. uwielbiam zaszyć się gdzieś z książką, nie mam za bardzo "umiejętności społecznych", nie potrafię prowadzić grzecznościowych rozmów o niczym, zdecydowanie nie jestem duszą towarzystwa, konwenanse społeczne bardzo mnie męczą, nie znoszę imprez - a jestem ekstrawertykiem i to w ekstremum spektrum, nie pośrodku ;) Potrzebuję ludzi wokół siebie jak powietrza. Po prostu nie posiadam umiejętności życia w społeczeństwie :P (Chociaż to też zależy od społeczeństwa i kraju, w jakim jestem, pewnie różnice kulturowe też mają tu znaczenie). Nie muszę z ludźmi gadać, przyjaźnić się, szaleć, ale muszę mieć ich wokół siebie, na urlopie macierzyńskim po pół roku zaczęłam wpadać w depresję.  Mój mąż z kolei to skrajny introwertyk a potrafi wspaniale gadać o niczym z każdym kogo napotka, zawsze znajdzie jakiś temat, wie, o co zapytać, itd., kulturalny taki. Mimo, że wiele osób odbiera go jako trochę nieśmiałego i cichego to wie, jak się zachować w towarzystwie. Tyle tylko, że nie sprawia mu to żadnej przyjemności i potem z radością wraca do domu aby odpocząć :P Ja z kolei bardzo chciałabym to umieć.

A odpowiadając na pytanie autorki: poznaliśmy się w klubie sportowym, on był doświadczony, ja zielona, więc mi trochę pomagał i tak poszło :)

Pestka, no właśnie ja jestem takim introwertykiem. Jestem zamknięta w sobie ale potrafię gadać z kimś godzinami. Wychodzę na imprezy i lubię przebywać z bliskimi mi ludźmi, ale potem muszę się zregenerować w domu, bo to ogromny wydatek "energetyczny" dla mnie. Moja koleżanka jest typową ekstrawertyczka, ona potrzebuje tych ludzi jak powietrza. Jak to ona mówi: nie umiem sama być w domu bez towarzystwa, tzn. potrafi, ale nie lubi. Ciągnie ją do tych ludzi, lubi spontanicznie się z nimi spotykać, patrzeć na nich, słuchać ich. A ja potrzebuje częściej pobyć sama ze sobą. Ale nie znaczy to, że mieszkam w piwnicy i boję się iść na zakupy. Jestem introwertykiem, wolę pracować sama, ale jeśli wymaga tego sytuacja jestem w stanie pracować w grupie. Ludzie myślą, że jak ktoś jest introwertykiem, to spędza całe dnie pod kocem w twierdzy ustawionej z kartonów :P

A co do poznawania partnerów, to moim zdaniem własnie najlepiej poznaje się ich przez swoich przyjaciół. Jeśli masz przyjaciół podobnych do siebie, z podobnymi wartościami i zainteresowaniami, to jest duża szansa na powodzenie takiego "zapoznania".

Też jestem introwertyczką. Lubię żyć w domu i mało go opuszczam. Jednego partnera poznałam przez czasopismu a drugiego przez Badoo.

Pasek wagi

pestka.jablkowa napisał(a):

Kontynuując myśl Posterisan: wydaje mi się, że ta "moda", czy jakby tego nie nazwać, wynika głównie z niezrozumienia czym jest introwertyzm / ekstrawertyzm. Bo to nie chodzi o to, czy jest się duszą towarzystwa itd. tylko o to, skąd czerpiemy energię i jak bardzo potrzebujemy do życia kontaktu z innymi. Ja np. uwielbiam zaszyć się gdzieś z książką, nie mam za bardzo "umiejętności społecznych", nie potrafię prowadzić grzecznościowych rozmów o niczym, zdecydowanie nie jestem duszą towarzystwa, konwenanse społeczne bardzo mnie męczą, nie znoszę imprez - a jestem ekstrawertykiem i to w ekstremum spektrum, nie pośrodku ;) Potrzebuję ludzi wokół siebie jak powietrza. Po prostu nie posiadam umiejętności życia w społeczeństwie :P (Chociaż to też zależy od społeczeństwa i kraju, w jakim jestem, pewnie różnice kulturowe też mają tu znaczenie). Nie muszę z ludźmi gadać, przyjaźnić się, szaleć, ale muszę mieć ich wokół siebie, na urlopie macierzyńskim po pół roku zaczęłam wpadać w depresję.  Mój mąż z kolei to skrajny introwertyk a potrafi wspaniale gadać o niczym z każdym kogo napotka, zawsze znajdzie jakiś temat, wie, o co zapytać, itd., kulturalny taki. Mimo, że wiele osób odbiera go jako trochę nieśmiałego i cichego to wie, jak się zachować w towarzystwie. Tyle tylko, że nie sprawia mu to żadnej przyjemności i potem z radością wraca do domu aby odpocząć :P Ja z kolei bardzo chciałabym to umieć.A odpowiadając na pytanie autorki: poznaliśmy się w klubie sportowym, on był doświadczony, ja zielona, więc mi trochę pomagał i tak poszło :)

ja jestem ekstremalnym niemalże introwertykiem (flegmatykiem) i mam podobnie jak Twój maż, natomiast kompletnie nie potrzebuję się przeglądać w czyichś oczach żeby wykonać następny krok. Dlatego lepiej mi technicznie w towarzystwie 1:1, bo mogę uwagę skupić na drugiej osobie, w większej grupie wszystko rozbija się o mój mózg jak o ściane. Kiedy z jakiegoś powodu tracę wśród ludzi komfort przebywania potrafię nieźle zawieśniaczyć, bo nie umiem siedzieć cicho czy nie zareagowac. Znaczy umiem, ale mam z tego powodu poczucie krzywdy. Dlatego nie nadaję sie w zbyt ludne miejsca, gdyż jest tam wiele rzeczy mogących wyprowadzić mnie z równowagi. Nie to tez, że mi wszystko przeszkadza, ale im bardziej jestem zmeczona ludźmi tym więcej i długo odchorowuje.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.