Temat: Trudne początki

Hej wszystkim ;)

Jakiś czas temu pisałam, że przerażają mnie problemy nowo poznanego faceta i chcę się zdystansować a teraz... jesteśmy niemal parą. A raczej byliśmy.

To mój pierwszy facet. Zawsze trzymałam się na dystans bo nie mogłam uwierzyć, że mogłabym się komuś spodobać. A on o mnie walczył. I zbliżyliśmy się. Spotykamy się od miesiąca. Niestety od jakiegoś czasu pojawiają się spiny. Coraz to gorsze. Ja powiem coś co przychodzi mi z trudem, on zażartuje bo tego nie rozumie, ja się denerwuję i od razu się odsuwam a on się złości, że znów mam humory. Mniej więcej tak to wygląda. Czasem nie wiem już jak się do niego przebić.

Największy problem polega na tym, że on bardzo trafnie ocenia moje zachowanie. Nie mogę zatuszować zdenerwowania. Wręcz zmusza mnie do zastanawiania się co tak naprawdę robię. Brzmi... no brzmi tak jak jest. Bo ja wiem, że ogrom winy jest po mojej stronie. Przeszłość nie pozwala mi zaufać, na najmniejszy sygnał uruchamiam mechanizmy obronne (a jak wiadomo najlepszą obroną jest atak) i choć bardzo chcę żeby to wyszło, bo ja widzę jak on się stara to powoli zauważam że on ma już dość. Mogłabym z jednej strony oczekiwać żeby mnie zrozumiał, ale to na tyle złożone, że nie mogę tego od niego wymagać. Zwłaszcza, że nie tworzy się związku po to, żeby druga strona wyciągała połówkę za uszy z kompleksów czy wojowała z jej demonami. Chciałabym stworzyć coś dobrego, zdrowego, dać mu szczęście i poczucie bezpieczeństwa (na zasadzie, że nie powinien się obawiać mówienia wprost o tym co go boli). 

Wczoraj się pokłóciliśmy i od rana jest cisza. Siedzę i ryczę, bo myślę, że albo się nie odezwie albo zrobi o tylko po to, żeby powiedzieć, że 'to nie to'. Wyrzucam sobie, że bardzo dużo zrobiłam źle. I cały czas mam w głowie myśl, że on jest tym wyjątkiem potwierdzającym regułę, która mówi, że nie nadają się kochania. 

Co myślicie? Czy walczyć o tą relację? Może jesteście w stanie mnie jakoś pocieszyć... ;) Nie chcę o tym nikomu mówić, bo zwyczajnie... się wstydzę. Ale potrzebuję to z siebie wyrzucić. Pozdrawiam

Piszesz jakbyście byli parą co najmniej od roku. Przez jeden miesiąc tyle się zdarzyło?

To Twój pierwszy chłopak, więc będą następni. trudno oczekiwać, aby ten pierwszy był już tym ostatnim. Z następnym pójdzie Ci lepiej bo nauczysz się na błędach.

Właśnie wiem, że mam problem z samoakceptacją i wiem, że z braku poczucia wartości te problemy właśnie wypływają. Mam wrażenie, że ciągle szukam u niego potwierdzenia, a jak przez zwykły żart go zabraknie to już się zamykam. Stąd moja obawa, że ten schemat zachowania tu jeszcze da o sobie znać, a w kolejnych związkach (jeśli będą możliwe) się powieli.

Rozumiem też, że to nie musi być ten jedyny. Zdaję sobie sprawę z tego, że zakochani zawsze mówią, że łączy ich coś niesamowitego, coś wyjątkowego i jedynego w swoim rodzaju. Wszyscy. Ale ciężko mi to tak rzucić w kąt. Nie lubię mieć wrażenia, że sobie odpuściłam i coś zawaliłam, zwłaszcza gdy mi zależy. 

W gruncie rzeczy nie wydarzyło się aż tak dużo. Może taki wniosek można wysnuć z tego co piszę. Dla mnie było to docieranie się, badanie gruntu itd, on widzi w tym duży problem i że już teraz nie powinno tak być. 

Dziękuję za odpowiedzi. Wierzcie lub nie, ale jakikolwiek odzew daje mi odrobinkę spokoju ;)

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

masz problem z samooakceptacja siebie.

Dokladnie. I wyladowujesz swoje kompleksy na nim. Zacznij nad soba pracowac,no zaden facet tego nie wytrzyma. A jesli klotnia byla z twojej winy,zadzwon i przepros zamiast czekac 

ASwift napisał(a):

Le-Poisson-Architecte napisał(a):

masz problem z samooakceptacja siebie.
Dokladnie. I wyladowujesz swoje kompleksy na nim. Zacznij nad soba pracowac,no zaden facet tego nie wytrzyma. A jesli klotnia byla z twojej winy,zadzwon i przepros zamiast czekac 

Już go przepraszałam. Stwierdził, że robię to tylko po to, żeby było dobrze. Tłumaczenie nie pomogło I nie wiem jak teraz do niego dotrzeć. Być może nie wynika to z mojej wypowiedzi, ale staram się. Jestem tego świadoma i chcę się zmienić, ale nie jestem w stanie zrobić tego z dnia na dzień. 

ojoj duzo masz do przepracowania, nie pakuj sie narazie w zwiazki bo tylko jeszcze bardziej sie pogubisz. Chlopak ci nie wierzy bo pewnie robisz w kolko to samo potem szybkie sorry i ma byc dobrze. Najpierw trzeba pokochac siebie zeby byc w stanie pokochac drugiego czlowieka.

Chłopak, który już po miesiącu ma pretensje do dziewczyny i robi jej wyrzuty tez nie rokuje dobrze.

Myśle,że powinnaś trochę sobie odpuścić,/Skoro on się Tobą zainteresował,czyli podobasz mu się i w pełni cie akceptujesz.schowaj gdzieś swoje kompleksy i ciesz się PIERWSZA miłością.pokochaj SIEBIE A ON POKOCHA CIEBIE.jA BARDZO Długo WSTYDZILAM SIE ROZEBRAC PRZED MEZEM,BRZMI SMIESZNIE ALE TAK BYLO.Rozbierałam sie tylko jak bylo ciemno i jeszcze z pod koldry nie wycodzilam .Śmieszne prawda, dopiero  po 6 lata malzenstwa dopiero sobie odpuscilam.Doszło do mnie to ze skoro ,on się ze mna ozenil,jest ,tyle czasu ze mna,swiata po za mna nie widzi,To znaczy ze mnie kocha i akceptuje moja moje kiloramy,

Pasek wagi

Dzięki wam dziewczyny za wypowiedzi- i te co miały mnie wesprzeć i te co miały pocisnąć :D

Nie wiem co z tego będzie. Mam w zwyczaju martwić się na zapas więc tak sobie pomyślałam, że po prostu spróbuję. Będzie to wymagało ode mnie pracy i nie wiem co z tego wyjdzie, ale nie idziemy przed ołtarz z miejsca.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.