- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 sierpnia 2016, 20:54
Mam pewien problem... już od urodzenia mam wrażenie, że mężczyźni mnie nie lubią. Zawsze lepiej dogadywałam się z dziewczynami. Właściwie w moim życiu nigdy nie miałam nikogo bliskiego płci przeciwnej, a już mam dwie dekady na karku... Wychowywała mnie mama, ciocie, jako mała dziewczynka bawiłam się tylko z innymi dziewczynkami, nie z wyboru, tylko chłopcy nie chcieli się ze mną bawić. No ale w dzieciństwie to wiadomo, że zwykle do płci przeciwnej podchodzi się z dystansem. Tylko, że jak podrosłam, to nic się nie zmieniło. Cycki mi urosły, zaczęłam być bardziej kobieca, a chłopcy nadal traktowali mnie jak kosmitkę. Moje rówieśniczki mają teraz po kilka "związków" za sobą, już zaczynają zakładać rodziny, a ja co? Nawet się nigdy nie całowałam.
Nie wiem, co ze mną jest nie tak. Może nie jestem szczupła, zresztą wątpię, żeby waga tu była problemem, bo inne o wiele grubsze dziewczyny mają powodzenie. Dbam o siebie, staram się ładnie ubierać, nie śmierdzi ode mnie... A nawet tacy robotnicy na budowie za mną nigdy nie zagwizdali, albo auto nigdy nie zatrąbiło. Już nie mówiąc o normalnym poznawaniu kogoś np. na imprezach. Tak, chodzę na imprezy i zawsze, za każdym razem to ja zostaję bez pary, nawet jak idę z kilkoma innymi samotnymi dziewczynami. Uważam, że da się ze mną porozmawiać na różne ciekawe tematy, wcale nie jestem nieśmiała. A faceci, niby lubiący pewne siebie dziewczyny, po prostu mnie nie traktują jak "potencjalny obiekt westchnień" - tu np. sytuacja z ostatniej domówki: początek imprezy, poznałam się z pewnym chłopakiem. Rozmawialiśmy przez godzinę. Wydawał się mną zainteresowany, żartowaliśmy razem itp. Później się rozdzieliliśmy na jakieś pół godziny, wracam i co widzę? Jak ten sam chłopak obściskuje się z moją koleżanką. Takich sytuacji było wiele, a to gdzieś w szkole, a to przez internet - niby dobrze nam się rozmawiało, ale po bardzo krótkim czasie nagle wszyscy tracą zainteresowanie i przestają się odzywać.
Już nie wiem, co mam robić, lesbijką nie jestem, więc związek z dziewczyną nie wchodzi w grę, chociaż coś czuję, że prędzej bym znalazła dziewczynę, niż chłopaka, nawet jeśli lesbijek jest nieporównywalnie mniej niż hetero... Mężczyźni mnie nie chcą, a ja nie wiem, w czym leży problem. Ostatnio zastanawiałam się nawet, czy jestem zbyt zarozumiała, zbyt inteligentna (a to odstrasza facetów w większości pragnących "głupich blondynek"), bo ktoś mi to zasugerował, ale ja tak nie uważam. Podczas rozmowy z facetami staram się być miła i się nie wywyższać.
Wiem, że ciężko będzie coś tu poradzić, ale proszę, spróbujcie, bo ja już nie daje rady. Każda kobieta potrzebuje ciepła i miłości, ja nie jestem wyjątkiem. Może miałyście, albo wasze znajome miały kiedyś podobną sytuację?
5 sierpnia 2016, 06:21
myslalam ze chodzi o jakies zmiany skorne xdNo napisała ze ma dwie dekady na karku :Da ile masz lat?
Hahaha
5 sierpnia 2016, 15:18
mam 2 takie znajome. Fajne dziewczyny, dość szczupłe, oczytane, świetnie się z nimi rozmawia. NIestety, ale są po prostu bardzo nieładne "z twarzy". Wszyscy najpierw zwracają uwagę na twarz i jeśli jest ona bardzo nieatrakcyjna, to wiadomo, że nikt nie bedzi taką osobą zainteresowany.
6 sierpnia 2016, 19:24
Ooo ja mam tak! Zawsze myślałam że skoro nikt się mną nie interesuje, to muszę być gruba i brzydka, ale to nie to! Po prostu jest coś w moim zachowaniu, co sprawia że to co mówię nie jest fajne jak mi się wydaje i nie budzi zainteresowania :D
Mnie sporo pomogło to, że zaczęłam chodzić na siłownię i treningi kickboxingu, gdzie często byłam jedyną dziewczyną na treningu. Musiałam jakoś nauczyć się z nimi gadać, ale faktem jest też, że w takich warunkach ludzie znacznie bardziej się otwarci na akceptowanie różnych mankamentów urody, bo w sumie liczy się to, jak się angażujesz w ćwiczenia. Ja przez te 2-3 lata takich treningów poznałam kilkudziesięciu facetów, z kilkunastoma się zakolegowałam, kilku robi ze mnie idolkę (SERIO O.o), a bliższych znajomości jakie z tego powstały mogę zliczyć na palcach jednej ręki. I co? I romantycznie nic - z nikim z nich nigdy nie randkowałam. Po pierwsze że nie miałam parcia na szukanie kogoś, a po drugie - chyba nadal nie poradziłam sobie z tym, co odstręcza ode mnie facetów pod kątem związkowym.
Nie wiem, może zainteresuj się czymś typowo męskim - piłka nożna, sporty jakieś na czasie - tak żeby można było z Tobą pogadać, pójść na mecz czy coś. I luz, dużo luzu! Choć to jest też coś nad czym pracuję ;)
Powodzenia, nie poddawaj się!
O a może jakieś forum tematyczne? Może tam poznasz kogoś?
11 sierpnia 2016, 00:21
idź z koleżankami do klubu/ na domówkę i się podpij. serio. będziesz wyluzowana, atwiej złapiesz kontakty, będziesz odważniejsza. tylko się nie upij, by głupot nie narobić.
16 sierpnia 2016, 11:27
Możesz wydawać się zbyt zdystansowana, chłodna itp. Nie flirtujesz itd. Czyli jesteś spoko, ale Twoje koleżanki potrafią czarować i być może zasiać nadzieję w rozporkach, jak wynika z opisu wydarzeń na domówce :P Rad jest kilka: szukaj w innych miejscach niż imprezy, szukaj innych typów facetów albo popracuj nad mową ciała, a jeśli czujesz się drętwo przy facetach zapisz się na jakieś bardziej typowo męskie zajęcia jak napisała resetto (z musu się oswoisz) - jednak niekoniecznie się musisz znać na piłce nożnej zaraz - laski które znają się tylko na paznokciach mają nie raz mnóstwo facetów. Tyle że takie potrafią kokietować.