Temat: W mrokach płci przeciwnej

Stoczyłem się w otchłań rozpaczy. Jestem bez wyższego wykształcenia. Po ukończeniu liceum poszedłem na studia. Odkąd sięgam pamięcią nigdy nie przepadałem za szkołą. Jeszcze w gimnazjum czułem, że uczęszczam na lekcje wyłącznie z przymusu. Szedłem tam jak za karę. Nie lubiłem i do dziś dnia nie trawię kiedy ktoś mi coś narzuca. A szkoła tak właśnie czyni. Nauczyciele nie zachęcali, straszyli, sprawiali, że przedmiot wydawał się skomplikowany. Spodziewałem się więc, że na studiach wszystko się zmieni. Poznam nowych przyjaciół, zakocham się i zmienię swoje życie. 

Początek był udany. Zaczepiałem studentów z mojego kierunku i prowadziłem z nimi rozmowę. Poruszałem różne tematy i co ważniejsze przedstawiałem nowych kolegów sobie wzajemnie. Można powiedzieć, że stałem się liderem. 
Wszystko jednak legło w gruzach kiedy po krótkim czasie przyłączyły się do nas dziewczyny. Widząc, że stronimy od ich towarzystwa wzięły sprawy w swoje ręce i włączyły się do rozhoworu. Najpierw neutralnie coś wtrąciły, a kiedy koledzy łyknęli przynętę i zaczęli z nimi rozmawiać, dziewczyny stały się ich koleżankami. Razem spędzali czas - gawędzili, wychodzili na fajkę i krasawice przestały być odrębną grupą.

Wówczas stałem z boku. Przestałem się odzywać. Samotnie spędzałem przerwy i siedziałem w sali przy ławce. Po zakończeniu zajęć wszyscy się razem trzymali, poza mną, ja mijałem każdego bez słowa. Źle się czułem, nie miałem z kim zamienić słowa. Ze studiów zrezygnowałem. 

Rok później przyjęła mnie inna uczelnia. Jako, że zwlekałem do ostatniej chwili, zostałem wpisany na listę na początku października. Poszedłem tylko raz. Przyjrzałem się swojej grupie. Zauważyłem na korytarzu kilka miejsc siedzących, gdzie przebywali moi nowi koledzy i koleżanki. Wystraszyłem się tego jak chłopacy rozmawiali z dziewczynami. Wyobraziłem sobie jak znowu będę siedział sam w oddali.


Następnie zostałem studentem zaocznie. Długo zwlekałem z tym aby wybrać się na zajęcia. Kiedy wszedłem do szkoły, zabrałem papiery i więcej się tam nie pojawiłem. 


Unikam dziewczyn, wstydzę się ich i lękam. Chodzę do sklepów, w których dziewczyny nie pracują. Jeśli mam coś nabyć, a przed kasą znajduje się ekspedientka w moim wieku, niczego nie kupuję. Wiem, że nie podobam się pannom i nie podejmuję z nimi rozmowy. 


Przeżywam to jak moi znajomi ze szkoły średniej kończą studia, a ja nie, mimo że zawsze moje oceny były od nich lepsze. Jestem zdruzgotany tym, że nie mam wyższego wykształcenia. Praca za 1200 mnie smuci. 

Ktoś zarzuci, że jestem głupi, bo rzuciłem studia z takiego trywialnego powodu. Moje iq przekracza 140. Wykonałem wiele różnych testów i na każdym wynik przebijał 140 punktów. Nie mam co porównywać się do Einstaina, którego rezultat znacznie przewyższał ten jaki osiągam, ale i tak jestem ukontentowany. 

Strach przed kontaktami z dziewczynami mnie blokuje. Świadomość, że żadnej się nie podobam, że jestem odbierany jak tylko i wyłącznie jakiś nieatrakcyjny kolega zniechęca.
Nie wiem po co piszę tego posta. Prawdopodobne chcę wyrzucić z siebie owe ciążące brzemię.

czyli Ty...boisz sie kobiet? Nie słyszałam jeszcze o takiej fobii :D myślę, że koleżanki to wyczuwają. Pewnie sie spinasz, jestes niedowartościowany, zakompleksiony, to nie jest fajne. Co masz ciekawego do zaoferowania kobiecie, zachowując sie w taki sposob? Zmień nastawienie, bo problem nie leży w Twoim wyglądzie (serio, mało to niewyględnych kolesi ma dziewczynę?) tylko w Twoim wnętrzu, w tym, jak strach przed odrzuceniem Cię paraliżuje. Ale obawiam się, ze pomoc psychologa jest tu niezbędna.

iq 140 a piszesz "chłopacy" ? 

Pasek wagi

:))))) Moze z Doda powinienes sie zaprzyjaznic? Czy Ty nie jestes owym slawnym Antkiem MuzykaNtem z Pudelka :) ?

Jestes chory. Nawet twoje wysokie iq Ci nie pomoglo . Z tak blachego powodu rzuciles studia.. a inni marza zeby na nie isc a nie moga np ze wzgledu finansowych. 

Wcale się nie dziwię. Przyjaciel mojego byłego jest do Ciebie bardzo podobny. Też się boi kobiet, ogólnie boi się ludzi i jest bardzo, bardzo inteligentny. Obracał się w małej grupce kolegów i trzymał się z nimi w czasie studiów. Dziewczyn na jego kierunku nie było, albo było tylko kilka na 100 osób, już nie pamiętam. Studia się skończyły i jest sam, bo niespecjalnie potrafi nawiązywać kontakty. Mnie też się trochę bał, ale chyba się jakoś przyzwyczaił, bo zawsze byłam dla niego miła i nie mogę powiedzieć, że go nie lubię - bo lubię, a ta jego "dziwność" jest w moim przekonaniu bardzo ciekawa i fajna.

Może powinieneś zacząć jakiś typowo "męski" kierunek? Elektronika? Budownictwo? Mechanika i budowa maszyn? Jestem pewna, że spotkasz gdzieś ludzi, którzy Cię polubią i zaakceptują takim, jakim jesteś.

Pasek wagi

Idealna20 napisał(a):

Jestes chory. Nawet twoje wysokie iq Ci nie pomoglo . Z tak blachego powodu rzuciles studia.. a inni marza zeby na nie isc a nie moga np ze wzgledu finansowych. 

dokladnie- jak ktos czegos nie robi z lenistwa albo przychodzi na studia TYLKO dla towarzystwa to naprawde nie powinno sie na to patrzyc przychylnie. Tez znam osoby, ktore wrecz rozpaczaja, ze nie moga sobie pozwolic na studia i by chcieli zeby im rodzice tak pomagali zeby mieli porzadne wyksztalcenie. Jeszcze rozumiem gimnazjaliste, ze szkola go brzydzi, bo to taki zly okres w zyciu czlowieka, ale dorosly czlowiek ma takie banalne wymowki?!

anna987 napisał(a):

Wcale się nie dziwię. Przyjaciel mojego byłego jest do Ciebie bardzo podobny. Też się boi kobiet, ogólnie boi się ludzi i jest bardzo, bardzo inteligentny. Obracał się w małej grupce kolegów i trzymał się z nimi w czasie studiów. Dziewczyn na jego kierunku nie było, albo było tylko kilka na 100 osób, już nie pamiętam. Studia się skończyły i jest sam, bo niespecjalnie potrafi nawiązywać kontakty. Mnie też się trochę bał, ale chyba się jakoś przyzwyczaił, bo zawsze byłam dla niego miła i nie mogę powiedzieć, że go nie lubię - bo lubię, a ta jego "dziwność" jest w moim przekonaniu bardzo ciekawa i fajna.Może powinieneś zacząć jakiś typowo "męski" kierunek? Elektronika? Budownictwo? Mechanika i budowa maszyn? Jestem pewna, że spotkasz gdzieś ludzi, którzy Cię polubią i zaakceptują takim, jakim jesteś.

ja bym obstawiala na jakas rzadka filologie

ej serio uważacie, że powinien się leczyć? Mi to przypomina zachowanie chłopców w wieku szkolnym, którzy trzymają się razem i nie bawią się z dziewczynami, bo "som gupie". Ok, tu może jest trochę inny powód, ale ja sobie przypominam, że też długi czas czułam się niekofortowo w towarzystwie męskim, ale też w miejscach gdzie wiedziałam, że spotkam dziewczyny bardziej zadbane, modniejsze i fajniejsze ode mnie. I mi przeszło. Mam pewne podejrzenia co do tego, co mi w tym pomogło, ale to było dobre dla mnie, tu dla autora nic to nie da raczej. Przenosząc moje doświadczenie jednak na grunt autora: musisz się zmusić do kontaktów, najlepiej zapisz się na jakieś początkujące zajęcia z tańca (jakiegokolwiek). Na początku możesz po prostu tylko chodzić na zajęcia, ale po pewnym czasie powinieneś oswoić i zakolegować się z grupą. Taniec dałam dlatego, że raczej dużo kobiet tam chodzi, ale może być każda inna aktywność - dla Ciebie fajna - w której będziesz w mieszanym towarzystwie. Aha i ważne właśnie, żeby to były jakieś zajęcia sportowe męczące, bo laski się zmęczą i będą spocone i będą uważały, że wyglądają brzydko, więc to jak Ty wyglądasz będzie miało dla nich małe znaczenie wtedy :D I zaczniesz się skupiać na swoich nowozdobytych umiejętnościach, a nie wyglądzie. Mi to pomaga, mimo że w dalszym ciągu mam nadwagę i w dalszym ciągu do stylowych lasek nie należę.

Teraz nawet jak ktoś się na mnie gapi (jakaś laska wypindrzona czy maczo-koleś-bo-co-to-nie-on), nie rusza mnie to, odpowiadam spojrzeniem, aż oni uciekną wzrokiem :) Jakoś mnie to bawi szalenie, jak ktoś, kto najpierw się na mnie gapił odwraca speszony wzrok :) 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.