- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
25 czerwca 2015, 18:12
Cześć,
skończyłam 1 stopień studiów, obroniłam się- mam wakacje. Mam tyle lat, że zaczęłam szukać dorywczej pracy, zleceń, bo głupio mi nadal brać od rodziców- nadal z nimi mieszkam.
Poszłam na 2 studia ( pierwszych nie skończyłam)i 1 stopień trwał 4 lata. Problem jest taki, że miałam dość ciężkie studia, aby utrzymywać kontakty z ludźmi spoza kierunku. Oczywiście mam znajomych z innych kierunków, z liceum, jeszcze z jakiś dodatkowych zajęć, ale są to dalsi znajomi, którym lajkuję posty na facebooku, z którymi żyję w zgodzie, którym powiem cześć cześć, ale nawet nie wyjdę na piwo. Wiem, że każdy ma innych znajomych i oni się spotykają w swoich grupach.
Ja na moim kierunku miałam ok 20 osób, z czego w połowie studiów odpadła połowa albo ok 8-9. Zostało ledwo ponad 10 i problem jest taki, że potworzyły się straszne grupki, kilka osób dojeżdżało codziennie. Nie mam czegoś takiego jak inni moi znajomi , że na studiach tzrymałam się z daną grupą. Każdy sobie. Mam koleżanki, jedną bliższą, ale nie mam tak, że wyjdę sobie z kimś na okienko. Wszyscy sobie, wszyscy sami. Tylko praca na uczelni i powrót do domu, do swojej innej rzeczywistości.
Bardzo nad tym ubolewałam 4 lata, bo byłam starostą i starałam się ogarniać ludzi, zapraszać ich na imprezy, wychodzić z nimi na piwo, organizoać ogniska z innymi wydziałami i kierunkami. Jako JEDYNY- mój kierunek nigdy nie chodzil. Każdy sobie.
Nawet integracji czy pożegnania nie mieliśmy.
DO czego zmierzam. Skończyłam studia 1 stopnia kilka dni temu i tak jak wcześniej utrzymywałam kontakty ( powierzchowne) z ludźmi tak teraz nikt się nie odzywa. Nawet ja już nic nie proponuję bo wiem ( tak, wiem), że nikt by nie przyszedł. Nawet po obronach ludzie się rozeszli i nikt nawet sobie nie gratulował.Nawet zdjęcia symbolicznego sobie nie zrobiliśmy. Ale nie o to chodzi. Pogodziłam się z tym ok roku temu i wpadłam w jakieś inne towarzystwa. Towarzystwa moich dwóch koleżanek. Bo one też cierpiały na niedosyt ludzi, bo też całe dnie spędzały jak ja na uczelni i myślałyśmy, że Ci ludzie z uczelni ( jeśli tyle z nimi przebywamy) okażą się naszymi znajomymi-bliższymi kolegami. A to nieprawda. Nie wiem co się działo nie tak przez te lata ale mam więcej powierzchownych znajomych z innych wydziałów...
Obecnie siedzę sama w domu, mam pracę- robię zdalnie zlecenia, ale siedzę w domu. I kontaktuję się z max 2 osobami. Mieszkam z siostrą młodszą która studiuje ten sam kierunek ale niżej- jej znajomi ze studiów są inni. Bardziej ludzcy i otwarci. Też z nimi przebywam, ale ciągle w rodzinnej atmosferze nie chcę być. Chcę oddzielać znajomych swoich i jej jeśli i tak nadal mieszkamy razem......Co za dużo to niezdrowo.
Nawet zarejestrowałam się na badoo by poznać jakiś chłopaków. Bo też widzę deficyt. Wiem, że u mnie potrzebą jest poznanie innego środowiska, wepchnięcie się w nowe towarzystwo. Ale jak ja mam je obecnie znaleźć? Co ja mam robić aby nie czuć się sama jak palec? Jeszcze do tego nie mam chłopaka, który może miałby jakiś kumpli i koleżanki. Nawet nie wiem jak ja mam spędzać czas. Mam znajomych starszych, ale oni pracują i mogą się spotykać tylko w weekendy albo w piątki. A ja jestem od nich młodsza i chciałabym np wyskończyć we wtorek czy czwartek na piwo wieczorem z osobą w moim wieku, też studentem. Nie wiem dlaczego wychodząc wieczorami widzę pełno grupek wieloosobowych. Ciekawi mnie dlaczego np ja takiej nie mam, mimo że mam pełno znajomych. Mówimy sobie 'cześć cześć', ale nikt mnie nigdy nigdzie nie zaprosi? Albo jak ja zapraszam to ludzie nie mogą.
Nie wiem o co chodzi, jestem otwarta i miła. Za każdym razem kiedy kogoś poznaje ludzie dziwią się,że jestem sama, że nie mam chłopaka. Ja im mówię, że studiowałam taki kierunek na którym był deficyt mężczyzn i że naprawdę trudno było mi kogoś znaleźć. Poza tym u mnie na kierunku w grupie było 5 chłopaków z czego każdy zajęty.
Nie wiem co jest nie tak- czasem najchętniej poszłabym gdzieś na miasto upiła się i podeszła do obcych ludzi i z nimi zaczęła się kolegować.
Moja koleżanka poszła do pracy ma nowe towarzystwo. Ale będzie pracowała tam ok 1.5 miesiąca.
Ja dostałam zlecenia do domu na dłuższy okres czasu i może za większą stawkę- ale np przez to siedzę w domu i sama muszę się ogarniać.
Więc coś za coś.
Wiem, że od października będę zdawać na 2 stopień studiów, ale znowu zastanawiam się co jeśli w grupie znowu będą ci sami ludzie ( ode mnie większość się rekrutuje, mamy pierwszeństwo, mało miejsc)- z innych miast ludzie są na 2 pozycji na liście.
Nawet kiedy chciałabym iść do pracy w innym charakterze i tak zawsze jestem otoczona osobami starszymi. Brakuje mi w otoczeniu ludzi w moim wieku. Nie chodzi nawet o pasję, ale o całe otoczenie. Nie wiem czy powinnam się wyprowadzić, zamieszkać z ludźmi w moim wieku, może to mi pomoże? Czy po prostu iść do pracy w jakiejś większej firmie, a nuż będą jacyś ludzie w moim wieku?
Nie wiem co robić, bo widzę, że ludzie tworzą grupki, imprezują, zapraszają się na domówki, a np ja jestem pomijana- jeśli już to kogoś spotykam 'oficjalnie' na imprezie wieczorem w mieście w klubokawiarni. A nie nieoficjalnie u kogoś w domu...
Czuję, że coś mnie omija, że niby ok studiuję , pracuję ale coś jest nie tak?
Mówię tu przez pryzmat pewnego towarzystwa. Widzę, że mój zawód ogólnie będzie polegał na pracy w grupie. Przez całe studia nie pracowaliśmy w grupie więc powstał taki paradoks. Inni znajomi studiowali i ich studia przygotowywały do pracy w grupie. Robili razem projekty, wyjeżdżali na seminaria i na sesje. Nie wiem czy to wina mojego rocznika, czy po prostu takich ludzi którzy nie chcieli się integrować? Naprawdę porównując do innych znajomych z innych kierunków, nikt nas nigdy nie znał, to ja zawsze sama musiałam wchodzić w jakieś nowe towarzystwa,mimo, że jestem osobą niesmiałą i strachliwą- musiałam się otwierać.
A teraz? już nawet mi się nie chce. Koleżanka codziennie spędza czas z ludźmi z pracy- ok jest ich 3-4 osoby, ALE są to nowe twarze, nowi ludzie, do których ona może buzie otworzyć.
Już nawet chciałam iść na jakieś darmowe praktyki, nawet nie w swoim zawodzie aby chociaż do kogoś się odezwać. Bo teraz to tylko przez komunikatory rozmawiam i z rodziną w domu...
Poradzicie mi co mogłabym zrobić?
Pozdrawiam
25 czerwca 2015, 18:36
Jestem praktycznie w identycznej sytuacji, co Ty - też tuż po studiach 1 stopnia, z pracą zdalną, mieszkająca u rodziców i brakiem życia towarzyskiego. Z doświadczenia powiem Ci, że portale internetowe typu Badoo nic nie dają. Pełno tam desperatów - chyba ze wsi, bo po jednej rozmowie się oświadczać chcą.
W każdym razie, jeśli szukasz znajomych, to ja chętnie nawiążę z Tobą znajomość :) Internetową bądź zwykłą (zależy ile km nas dzieli :P). W każdym razie, jeśli chcesz to się odezwij ;>
25 czerwca 2015, 19:21
jasne, napisz do mnie :)
1 lipca 2015, 09:14
Studia za mną już dawno i jakoś też nie zostały mi z tego czasu znajomości. Bywa. Natomiast praca przyniosła mi głębokie przyjaźnie. Fakt, zmieniałam miejsca pracy, zatem też środowisko i dzięki temu poznawałam nowe osoby. Jest także kolejne źródło - zainteresowania. Zapisujesz się gdzieś - no i krąg nowych osób do poznania się pojawia. Możliwości Internetu, szczególnie jeśli chodzi o poznawanie "randkowe" są nie do pominięcia. Znam udane przypadki "z mojej półki", choć zdrowy rozsądek wszędzie obowiązuje.
Co w tym wszystkim jest najważniejsze wg mnie?Chęć zainwestowania własnego czasu w drugiego człowieka i chęć podjęcia ryzyka, że może on być stracony, bo nie od pierwszego dnia pojawią się rezultaty. I bardzo ważna sprawa - jeśli nie iskrzy w danej grupie - jak w Twojej na studiach (nie dziwota skoro ludzie dojeżdżali i mieli swoich partnerów) trzeba się szybko i bez żalu wycofywać, żeby nie tracić niepotrzebnie czasu.
Pogoda ładna, komputer pod ręką. Świetny czas na randkę. Powodzenia!
17 kwietnia 2016, 12:28
Myśle ze ważna jest pasja,hobby.Jak masz cos takiego,to jest łatwiej.Mozna wyjsć z domu-na zumbe,fitnes,spotkanie np o tematyce podróżniczej czy historycznej i juz są ludzie z którymi można wymienić opinie bo lubią to co ty.Nawet w małych miastach czasem dużo się dzieje,są kolka malarskie,fanów literatury,rajdy rowerowe...wspólna pasja łączy ludzi.A po zajęciach można iść na kawę czy piwo i kontynuować tematy które z czasem mogą się zmieniać,a relacje mogą być głębsze.
18 kwietnia 2016, 22:44
Myśle ze ważna jest pasja,hobby.Jak masz cos takiego,to jest łatwiej.Mozna wyjsć z domu-na zumbe,fitnes,spotkanie np o tematyce podróżniczej czy historycznej i juz są ludzie z którymi można wymienić opinie bo lubią to co ty.Nawet w małych miastach czasem dużo się dzieje,są kolka malarskie,fanów literatury,rajdy rowerowe...wspólna pasja łączy ludzi.A po zajęciach można iść na kawę czy piwo i kontynuować tematy które z czasem mogą się zmieniać,a relacje mogą być głębsze.
Z całą pewnością właśnie pasja będzie najlepszym rozwiązaniem. To znacznie zbliża. A w dodatku można połączyć przyjemne z pożytecznym :)
21 kwietnia 2016, 09:01
jak jestes wierzaca to moze przeznaczeni.pl?
poza tym ludzi poznasz w pracy, mozesz tez udzielac sie w jakiejs organizacji (stowarzyszenie, partia, wolontariat, kosciół) i tak tez znajdziesz ciekawych rowiesników z którymi na star cie bedziecie miec jeden wspolny temat.
Na pewno na imprezie lub portalu randkowym ciezko bedzie kogos poznać, bo to jednak pokaz mody i gra, kto sie lepiej sprzeda. Fajnie tez byc w jakiejs grupie tematycznej np na facebooku (rybki akwariowe, zdrowe odżywianie, bieganie, milosnicy kotów,. słubice/katowice police czy z jakiej tam miejscowosci jesteś :) i takie tam) bo zawsze znajdzie sie ktos z okolicy (im liczniejsza grupa tym łatwiej).