- Dołączył: 2010-12-03
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 52
17 stycznia 2011, 19:27
Witam. Nie bardzo wiedziałam gdzie mam napisać swój temat - zasadniczo nie chodzi mi o związki z facetami ...Moim problemem jest inna samotność... Brakuje mi znajomych, ale może od początku. Chyba jestem sama spobie winna...
Od dziecka , od kąd poszłam do szkoły podstawowej , byłam pulchnym , wręcz tłustym dzieciakiem - nie wnikając w szczegóły pewnie wiele z was ma podobne doświadczenia. Oczywiście dzieciaki mnie odrzuciły , niektóre ignorowały , inne dokuczały. Byłam nieśmiałym z natury i nerwowym dzieckiem - więc można sobie wyobrazić że zamknęłam się jeszcz ebardziej w sobie i bałam się szukać kontaktu z rówieśnikami, moje poczucie własnej wartości równe było zera i oczywiście byłam sama... siedziałam sama, nie wychodziłam na podwórko po szkole etc. Dziewczynki z klasy mnie wykorzystywały , ja zrobiłabym wszystko żeby mnie lubiły więc robiłam co chciały. Kupowałam im słodycze w sklepiku jak chcia.ły, pozwalałm się z siebie śmiać i rzuczać swoim piórnikiem. W gimnazjum było tak samo, o ile nie gorzej. Zwłaszcza chłopcy znęcali się na demną słownie, niszcząc totalnie poczucie wartości rodzącej się we mnie kobiety. Na domiar złego zaczeły sie problemy ze szkołą. nie możność odpowiadania na lekcji, wagary , zmyślałam też przed koleezankiami niestworzone histroie - żeby zaistnieć. Kłamałm . to było żałosne ,Wiem.Zawodziłam koleżanki podczas zajęc grupowych i zadań w grupach. Były coraz bardziej niechętne w stosunku do mnie . nie dziwie im się. Potem szkoła średnia. Liceum > cieszyłam się. Miałam nadzieję ze ja się zmienię. że ludzie mnie zaakceptują. a ja się otworzę. Nic z tego Blokada i strach były te same. Ludzie mnie ignorowali- pewnie wysyłałam niezachęcające sygnały. bałam się nawet mowić bo zdarzało mi się jąkać etc i dawać nieodpowiednie słowa do sytuacji z nerwów. Klasa traktowała mnie jak powietrze. Tak do zakończenia szkoły i zdania matury. Od kad poszłam na studia., moja nerwica przybrała na sile. ciaglę leczę się z natręctw , jestem na lekach. Niestety nasiliły się moje motania i kłamstwa w stosunku do ludzi. Już na studiach chciałam zeby sie ktoś mną zainteresował- wiec znowu zmyslałam - to było silniejsze, jak cos nie wyszło wykręcałam sie, zapomniałam czegos etc - wymyslałam kłamstwo i motałam się. Na drugim roku poznałam jedną dziewczyną, znalazłysmy wspolny język , ona była tancerką. pewna siebie , wesoła , atrakcyjna, miała super powodzenie u płci przeciwnej- oczywiście zawiść i zazdrrośc z mojej strony zepsuły te relacjie. Ona to odkryła i sie przestała odzywac. nie robiłam nic wbre niej - tylko po prostu byłam smutna i gasłam. czułam sie nikim. Na kolejnym roku miałam dwie kolezanki, jednak mieszkały daleko ode mnie i widywałysmy sie tylko na zajęciach.jakoś nie umiałam na tyle przykuc ich uwagi i zbobyc zaufania zeby chciały sie zaprzyjaznic>Jestem po prostu nudna i ponura, nieżyciowa. to chyba to . Nie okłamywałam ich.Teraz skonczyłam studia i nie mam z nikim z roku kontaktu. zreszta sama nie mam ochoty do nich pisac. ciale czuje ze sie tylko wszystkim narzuca., ze gadają ze mna z litości> Z facetami było to samo. Mój pierwszy związek rozpadł się przez moje klamstwa. Drugi bo zdradzałam i kreciłam. Jestem okropna wiem, proboje z tym walczyc. ale mnie to przerasta ... wiem że jestem samotna z własnej winy. Dlaczego jestem taka beznadziejna? taki śmieć ze mnie:( Co ja mam robic? jak zmienic podejscie do siebie i uznac się za wartosciowa skoro tyle głupot i złego narobiłam?nie da sie> z mamą też się ciagle kłoce , ona uwaza mnie za debilke i smiecia i ma racje. Mam 25 lat i jestem nikim. ...
17 stycznia 2011, 23:36
Jesteś dla siebie za bardzo surowa i ostra. Na pewno wielu z nas było w podobnej sytuacji, w szkole tak to już jest, inni lubią się nad kimś znęcać. Źle robiłaś, że tak kłamałaś a jak już znalazłaś bratnią duszę zazdrościłaś jej ale w sumie nie dziwię Ci się ani nie krytykuje. Taki przybrałaś system obronny i myślałaś, że tym polepszysz sytuację. Problem tkwi na pewno nie w tym jak wyglądasz tylko w Twojej psychice. Masz blokadę i od razu zakładasz, że będzie źle. Nie potrafisz się otworzyć... Musisz to w sobie przezwyciężyć! Powiedzieć sobie, że w końcu chcesz normalnie żyć i mieć znajomych cieszyć się życiem, próbować nadrobić jakoś to wszystko:-) Może nie od razu skacz na głęboką wodę. Rób wszystko powoli, zacznij od napisania do kogoś kogo znasz, znałaś. Spróbuj nie patrzyć na innych jak na lepszych od siebie i nie zazdrościć im. A jak już wpadniesz w ten rytm i targniesz do ludzi to zobaczysz sama staniesz się rozrywkowa, zabawna i ciekawa a wiesz dlaczego? bo będziesz szczęśliwa!
- Dołączył: 2010-12-03
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 52
18 stycznia 2011, 13:28
Dziewczyny , tutaj nie chodzi o mój wygląd ... ok byłam gruba , teraz próbóję się pozbyć zbędnych kilogramów, nie uważam się też za brzudką i NA PEWNO nie uważam że ludzie nie lubią mnie przez mój wygląd. Zdaję sprawę że w kontaktach międzyludzkich co innego się liczy - charakter, zachowanie, lojalnośc. sposób bycia , podejście. Wiem że człowiek powinien mieć jakieś poczucie własnej wartości... ale ... moim problemem jest to że nie potrafie zapomnięc błedów ktore robiłam i mam beznadziejny charakter , zero podejścia do ludzi , jestem nudna i mało bystra eh ... ;(
18 stycznia 2011, 19:51
hm.. ja mam za sobą taką próbe.. nie radze. uraz na całe życie. musisz z nim zerwac.. a ja ze swoim. damy rade. nie przejmuj sie znajomymi. zacznij usmiechac sie do innych, a znajdziesz innych, wartosciowych i na zawsze. nie mozesz calego swojego żzcie podporzadkowywac jemu. i jego znajomym.. jesliby tak zrobili tak jak on mowi, to jest ten sam typ ludzi i nie masz czego żałowac!
- Dołączył: 2011-01-03
- Miasto: Münster
- Liczba postów: 437
18 stycznia 2011, 21:24
Mogę Ci coś zaproponować? Wyobraź sobie swoje kłamstw i całą resztę z przeszłości jako wielki wór. Następnie go zawiąż i wyrzuć do śmieci.Niech zniknie. Potem zobacz swoje poczucie wartości.Z pewnością jest malutkie. Wyobraź sobie ,że rośnie. Wiem,że brzmi to banalnie,ale to się nazywa regresja i naprawdę działa.
Ps. Jestem z facetem 10 lat.Wciąż tym samym.
I to przy nim "rozkwitłam".Nie mam przyjaciół.On jest jedynym prawdziwym przyjacielem.Znajomych -owszem. Sory,ale gdyby raz do mnie powiedział jak ten Twój, to kopnęłabym go w j...a i do widzenia. "Tego kwiatu jak pół światu."