- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
22 maja 2015, 14:03
Hej,
Chciałabym dostać od Was konstruktywne rady w kwestii mojego 'problemu'.
Chciałabym opisać dwa przypadki.
1) studia rok- 0.5 roku temu
Na studiach złapałam lepszy język z chłopakami. Miałam też swoje życie ale zawsze wszyscy mogliśmy na sobie polegać. Jednak zbytnio się wkręciłam w znajomość z jednym kolegą- byłam dla niego zbyt miła, zbyt uprzejma, robiłam dla niego dużo - podobał mi się. Byliśmy przyjaciółmi- zwierzaliśmy się sobie. W pewnym momencie zmieniłam się, on miał problem ze związkiem- zaczął mi prawić komplementy, przybliżał się.. Zawsze to były takie końskie zaloty. Dodam, że on był prawie 2 lata ode mnie młodszy. Miałam go za brata, ale podbudowywało mnie to, że mnie komplementuje. Schudłam, wyładniałam. Później pojechałam na erazmusa, nie widzieliśmy się rok- po powrocie znowu się zmieniłam, on na mnie znowu 'leciał' ( tym razem pomyślałam czemu nie- wydorośleliśmy)- każdy się dziwił co się dzieje, podobałam mu się, znowu było to samo plus dochodziło przytulanie, łapanie za rękę- codziennie rozmowy na facebooku. Ludzie mówili, że widzą co się dzieje- ja chciałam jakoś wybadać sytuację, zaprasazłam go na jakieś imprezy, na jakieś dodatkowe koła naukowe- on nie chciał. Kiedy on ze mną flirtował, komplementował i był szarmancki ( jak nigdy) - ja chciałam dowiedzieć się co się dzieje, chciałam też się przybliżyć. On wtedy uciekał, peszył się, nic nie chciał.
W koncu zaczął chodzić z jakąś dziewczyną ( z którą flirtował wcześniej od dłuższego czasu, nic nie wiedziałam o tym), a w stosunku do mnie zaczął być opryskliwy, ignorować mnie, nie patrzeć mi się w oczy - czułam się dziwnie. Definitywnie coś się zmieniło. Z dnia na dzień on nawet w stosunku do mnie potrafił być rubaszny, obrażać mnie przy znajomych, tak jakby miał focha. Tak jakby zmienił się o 180 stopni. Zerwałam kontakt. Po kilku miesiącach na spotkaniach znowu nie patrzył się na mnie - ale też za mną ciągle latał. DO tej pory ma dziewczynę, nie mam z nim kontaktu praiwe żądnego- czasem, cześć cześć, Kiedy jest z dziewczyną ciągle ją przy mnie przytula, całuje, okazuje uczucie - nikt w gurpie tak nie okazuje.
O co chodzi? Czy teraz robi mi na złość? Czy po prostu ja sobie wkręciłam przyjaciela bo dawno nie miałam faceta? Ja już nie wiem... A teraz druga sytuacja.
2) kilka miesięcy temu. Wpadłam do pewnej grupy znajomych. Niby grupa imprezowa-ludzie żyjący lekko, są w związkach w większości. Oprócz jednego kolegi. Koleżanki wcześniej mi mówiły, że jest inny niż wszyscy. Że jest dość zamknięty w sobie, spięty, ma jakby fochy. Zajmuje isę muzyką - coś mu nie idzie. Ale życiowo jest oganrięty, jest ok. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych, podobne zainteresowania itp. Spodobał mi sie, ja mu też. Przespaliśmy się na jednej imprezie. Seks nie był jakiś super, trochę się zawiodłam- ale byłam strasznie spięta ( dawno tego nie robiłam), on starał się mnie pocieszać itp. Wyszłam z imprezy. On jakoś dziwnie się czuł, ciągle mi wypominał to,ż wyszłam.
Widzieliśmy się kilka razy na imprezach później. Ignorował mnie. Nie tańczył ze mną jako z jedyną kolezanką. Nie wygłupiał się jak z innymi znajomymi. Unikał mojego towarzystwa? Nie podchodził do grupy gdzie paliliśmy i ja stałam. Nie chciał obok mnie przebywać- odwracał się plecami. Kilka razy zachowywał się bardzo dziwnie- przy mnie był mega niemiły dla znajomych, krzyczał, jakby mu coś odbiło. Ignorował każdego- wpadał w jakiś szał. Obrażał wszystkich. Znajomi nie wiedzieli co mu odbija. Później mówił, że nie pamięta swojego zachowania.
Napisałam do niego waidomość, że ta sytuacja między nami wyszła dziwnie, że ja nie chciałam wychodzić ale się bałam, dawno nie byłam z nikim i nie chciałam nikogo urazić. Tak jakbym wzięla winę na siebie. On mnie zaczął pocieszać, mówić, że wszystko ok, - tak jakbym ja była poszkodowana po całym zajściu. Powiedział mi, że dla niego to nic nie znaczyło.I koniec.
Zastanawia mnie jedna rzeczy. DLACZEGO jesli coś się stanie pomiędzy mną a kimś to zawsze później chłopak się dziwnie zachowuje, obraża mnie, ignoruje, robi jakieś fochy przy ludziach. W przykładzie pierwszym było to ewidentne- znam człowieka od 5 lat i wiem jak się zachowywał wcześniej ipóźniej. Tego drugiego znałam o wiele mniej ale uderzyło mnie, że on jakby chciał mnie odstraszyć. Ja wiem, że to było jednorazowe, nie wkręciłam sobie go- a on się zachowywał tak jakby mnie odpychał od tego towarzystwa. Czy to jest możliwe?
Czy któraś z Was kiedykolwiek tak się czuła?
Pozdrawiam i proszę o szczere odpowiedzi. Bo to zdarzyło mi się już 2 razy w przeciągu pół roku.
23 maja 2015, 07:22
Tu nie chodzi o jak TRAFIASZ tylko jak WYBIERASZ. Przyjrzyj się temu:-) pozdrawiam
23 maja 2015, 12:19
hmm faktycznie. może coś w tym jest. od zawsze byłam osobą rozrywkową- ale nie jakimś człowiekiem imprezą- lubiłam po prostu muzykę, zabawę, pamiętam, że od zawsze rodzice mnie zabierali na koncerty, tata śpiewał w domu, pokazywał jak można się bawić przy różnej muzyce. kiedy np w liceum czy na studiach wpadałam w kręgi muzyczne zawsze pojawiał się ten alkohol- którego ogólnie na dłuższą metę nie lubię. wolę tańczyć do białego rana bez alkoholu niż się 'schlać' w trupa. tylko widzę, że osoby lubiące muzykę, związane z rozrywką są bardzo imprezowe- piją, palą, może czasem ćpają. i są tam takie 'okazy', chłopcy skoncentorwani na sobie, może niedojrzali, wertery? dlatego kiedy np idę na jakąś imprezę z muzyką, która mi się podoba i poznaję jakiś ludzi- domyślam się, że oni nie są ;grzeczni'. ale odpowiadają mi bo możemy porozmawiać o muzyce, kulturze, sztuce.
może to też wina studiów i tego, że studiowałam na politechnice, obok dużego 'męskiego ' wydziału i nawet na spotkaniach czy imprezach ludzie byli tylko 'ukierunkowani' na naukę, mieli specyficzne żarty. nie interesowali się taką muzyką, sztuką, filmami jak ja.
tak jakbym świadomie wybierała złe towarzystwo, bo akurat odpowiada mi to, że mogę z nimi pogadać na tematy, które mnie interesują. wydaje mi się, że nie mogę też tak generalizować, bo nie znam wszystkich.
23 maja 2015, 17:37
Moim zdaniem jesteś trochę przewrazliwiona na swoim punkcie, żyjesz w przekaonaniu o swojej wyjatkowosci i oryginalności bo z tymi nie grzeznymi możesz pogadać o sztuce, i muzyce...a z tymi zwykłymi juz nie...
Wiesz mi że z przeciętniakami też można posłuchać jazzu, czy pogadać o sztuce np. manierystycznej. Co to w ogóle znaczy. Przeciez wszyscy tak naprawdę jesteśmy przeciętni, i zwykli ludzie ( którzy nie cpają, nie pija) też mogą być atrakcyjni. Naprawde myślisz ze Ci wszyscy "wyjątkowo wyjątkowi" chodzą na imprezy żeby pogadać? Zapewniam ze ich nieobchodzi co myślisz o poezji Baudeaire'a (nie wiem czy dobrze napisałam)...troszkę jesteś odklejona od rzeczywistości. Śmieszą mnie te całe "wertery" i inne patetyczne historyjki. Ale młodość rzadzi się innymi prawami:-) pozdrawiam
25 maja 2015, 00:05
ja tam sadze, ze ten nr 1 to mogl byc poporstu typ faceta, ktory lubi sobie tu i tam poflirtowac aby sie dowartosciowac, ale wrecz wysyla mieszane znaki aby sie rajcowac potem ze laski na niego leca (niejednego takiego typka w zyciu widzialam). Ogolnie beznadziejny typ faceta. A ten nr 2 to co mial Ci powiedziec? Ostentacyjnie wyszlas z imprezy, zrobilas kwas. Nawet jezeli sie mu podobalas i nawet spotkalby sie z Toba na normalnej randce to sie do tego nie przyzna i powie ze to nic nie znaczylo skoro seks z nim skonczyl sie twoim wyjsciem... No sorry... co tu innego po takim zachowaniu powiedziec?
A poza tym to tez mnie zastanawia, ze zauwazasz zaleznosci pomiedzy uzywaniem narkotykow i piciem alkoholu a byciem ciekawszym w rozmowie?! Co ma piernik do wiatraka?
Moze sama poprostu boisz sie zaangazowac i nie jestes gotowa na zwiazek i sie pchasz w jakies glupie sytuacje.