- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
5 lutego 2015, 21:28
Sytuacja jest skomplikowana i smutna, opiszę w skrócie. Mam 24 lata. Kilka miesięcy temu umarł mój mąż. Było mi z tym ciężko, ale z czasem jakoś moje życie zaczęło stawać się coraz bardziej normalne, wróciłam do pracy... Niedługo po śmierci męża poznałam mężczyznę, był miły, troskliwy, znał moją sytuację. Mimo że miałam przed spotkaniem z nim straszne opory, jednak było mi przy nim jakoś tak lżej, łatwiej.. Zbliżyliśmy się do siebie, spotykamy się teraz, a ja czuję się jakbym zdradzała męża. Boję się, że ludzie pomyślą, że nigdy męża nie kochałam, a to nieprawda, kochałam Go bardzo, ale wiem, że już nigdy Go nie będzie... Nie wiem co mam robić, z jednej strony jest mi dobrze z tym, że ktoś chce się o mnie troszczyć, bo brakowało mi bliskości po śmierci męża, z drugiej strony myślę, że jest za wcześnie i nie powinnam, że robię źle. Pomóżcie, proszę.
5 lutego 2015, 21:34
dobrze, że masz kogoś, kto daje Ci oparcie, uczucie, obecność w tych cieżkich chwilach.....tylko zastanów się, czy aby...myślisz kategoriami co ludzie pomyślą....? Czy może Ty sama odczuwasz dysonans, że jest za wcześnie, że nie przeżyłaś jeszcze żałoby i w związku z tym nie jesteś gotowa psychicznie na nową relację...
5 lutego 2015, 21:34
W takich sytuacjach absolutnie nie powinnaś patrzeć na innych ludzi. Nikt nie wie, jakie relacje miałaś z mężem i nikt nie ma prawa podważać Twoich uczuć do niego. To okropne i nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak musisz się czuć, ale musisz żyć dalej. Łatwiej jest Ci mają u boku kogoś nowego - to bądź z nim. Założę się, że Twój mąż wolałby żebyś była szczęśliwa.
5 lutego 2015, 21:36
zaslugujesz na szczescie jak kazdy, kochałas meza wiadomo, odszedl i nie bedziesz cale zycie sama, nosisz zalobe w sercu ale trzeba zyc dalej. a jesli chodzi o czas, cóż jeden bedzie sam kilkanascie lat nim kogos pozna, inny kilka mies. Moze własnie maz Ci kogos znalazl zeby sie Toba zaopiekowal
5 lutego 2015, 21:36
dobrze, że masz kogoś, kto daje Ci oparcie, uczucie, obecność w tych cieżkich chwilach.....tylko zastanów się, czy aby...myślisz kategoriami co ludzie pomyślą....? Czy może Ty sama odczuwasz dysonans, że jest za wcześnie, że nie przeżyłaś jeszcze żałoby i w związku z tym nie jesteś gotowa psychicznie na nową relację...
Być może, wszystko potoczyło się tak szybko, nieoczekiwanie, najpierw ta śmierć, później nowa znajomość... Naprawdę już sama nie wiem co mam sama o sobie myśleć :(
5 lutego 2015, 21:46
To wspaniale, że w tak trudnej sytuacji masz kogoś kto Cię wspiera, jest przy Tobie i absolutnie nie powinnaś się przejmować tak błahymi sprawami jak "co sobie ktoś pomyśli".
Pytanie natomiast, czy czujesz coś do niego, czy spotykasz się z nim tylko po to, aby złagodzić cierpienie i wypełnić pustkę?
5 lutego 2015, 21:48
Dlatego właśnie faceci lubią grać pocieszycieli... nie napisałaś ile miesięcy dokładnie po śmierci męża. Ale ja uważam, że nie mogłabym tak szybko. Zresztą, po śmierci mojego kuzyna jego dziewczyna wg mnie bardzo szybko znalazła sobie nowego, a byli długo razem, tacy zakochani, a ona nagle już zapomniała o byłym, który zmarł i zajęła się nowym. To przykre... od tamtego czasu nie mam szacunku do niej
5 lutego 2015, 21:50
Zwolniłabym tempo tej znajomości i spokojnie patrzyła co dalej :) Myślę, że maż chciałby, żebyś była szczęśliwa :)
5 lutego 2015, 21:54
Dlatego właśnie faceci lubią grać pocieszycieli... nie napisałaś ile miesięcy dokładnie po śmierci męża. Ale ja uważam, że nie mogłabym tak szybko. Zresztą, po śmierci mojego kuzyna jego dziewczyna wg mnie bardzo szybko znalazła sobie nowego, a byli długo razem, tacy zakochani, a ona nagle już zapomniała o byłym, który zmarł i zajęła się nowym. To przykre... od tamtego czasu nie mam szacunku do niej
Właśnie o tym piszę... Dlatego tak mnie to męczy, bo wiem, że ludzie będą patrzeć na mnie jak na złą żonę, która zaraz po śmerci męża 'się pocieszyła' :(( co za życie...