- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 listopada 2014, 17:13
Byłam z facetem, jakieś 8 miesięcy. Rozstalismy się w gniewie i w kłótni...żadne z nas nie umiało ustąpić dwa trudne uparte charaktery...ja nie byłam fer (lecz nigdy go nie zdradziłam)...ale on tez mi nie ufał...był zazdrosny i zaborczy...nie mogliśmy się dogadać. Czasami miałam wrażenie ze nie dopasowalismy się w łożku przeszkadzał mi brak inicjatywy z jego strony. .a przecież każda kobieta pragnie być pożądana..a ja się czułam ze on mnie nie chce...ze ja musze inicjować każde zbliżenie...
po półtorej miesiąca spotkaliśmy się... i było inaczej.. już nie było JA ale...MY...a w łóżku tak jak zawsze chciałam...to było to. Nie wiem skąd ta zmiana...może poradzi się jakiejś madrej koleżanki. Rano rozstaliśmy się...pojechałam do domu...on napisał ze czuje się odrzucony i wykorzystany...ze jak ludziom zależy na sobie to chcą spędzać czas ze sobą... a ja chciałam pobyć sama..to jest pierwszy weekend od dawna gdzie mogę odpocząć...niezrozumial. zadzwonil powiedział ze czuje się wykorzystany..ze przespałam się z nim i zostawiłam..a przecież mowilam mu ze jesteśmy w kontakcie ze chce się z nim spotykać..zdaje sobie sprawę ze mogl to tak odczuc ale ja niechcialam go urazic...
hm...i znowu kłótnia( on ma skłonności do wykłócania się) ale staram się nie reagować pochopnie...odczekac i pogadać z nim...czy on wogole się zmieni? czy jest szansa żeby było inaczej? skoro po wspólnej nocy nastepna awantura.. nie wiem czy jest szansa..co możecie mi poradzić...
2 listopada 2014, 17:28
takie ala "włoskie małżeństwo" albo sex albo kłótnia - przynajmniej coś się dzieje. zależy czy to dla ciebie/was odpowiedni model związku. i to nie jest tak, że tylko on musi się zmienić
2 listopada 2014, 18:00
ja jestem z chłopakiem 3 lata i nigdy nie bylo tak samo, my się po prostu na wzajem wychowujemy. Na pewno u was potrzeba duzo czasu aby każde przyzwyczaiło się do bycia w związku, ale jak jestescie niecierpliwi to nic z tego nie wyjdzie
2 listopada 2014, 18:45
Trzeba pobyć razem żeby się siebie nauczyć nawzajem, każde przyzwyczajenie drugiej osoby to dla nas nowość. Na wszystko trzeba czasu. Ja się z moim też sprzeczałam, może nie aż tak ale kłótnie były a dzisiaj jesteśmy szczęśliwym małżeństwem.
Wytłumaczcie sobie wszystko, pogadajcie na spokojnie, niech on powie co jemu nie pasuje a ty wyrzuć z siebie czego ty oczekujesz. Rozmowa jest najlepsza na wszystko. Jak macie być razem to będziecie a jeśli nie, każdy pójdzie w swoją stronę.
3 listopada 2014, 03:41
Ja miałam burzliwe początki związku. Rozstania, powroty, szukanie innych osób, albo się kochaliśmy albo kłóciliśmy (mieliśmy wtedy po 16 lat i tak było przez 3-4 lata). Daliśmy sobie drugą (dziesiątą? ) szansę, bo uznaliśmy, że bez siebie nie możemy żyć i jesteśmy już 9 lat razem w tym 5-6 lat żyjemy w zgodzie, bo nauczyliśmy się żyć razem, dużo pomogło wspólne zamieszkanie. Zawsze tak było, że po wielkiej kłótni rozstanie, miesiąc nie widzenia się ale potem nagle się okazywało, że kolejny facet/kolejna dziewczyna to tylko słabe zastępstwo ukochanej osoby i jak się tylko spotkaliśmy to wszystko wybuchało na nowo. Moim zdaniem jak się kogoś kocha to zawsze warto dać drugą szansę, nawet jak mocno narozrabia (no chyba, że jakaś patologia w stylu używki i bicie to jasne, że nie).
Edytowany przez b579623742d605d4bd7ce974c9cd7788 3 listopada 2014, 03:42