Temat: Nie wiem co robić...

No właśnie... Zacznę od tego, że mam 24 lata, od paru tygodni jestem z facetem, którego znam od około 2 lat, zawsze wydawał mi się bardzo niedostępny, świetny facet, mądry, opiekuńczy, szczery, mogłabym tak wymieniać bez końca... Można by powiedzieć, że jest idealny, wiadomo, że nie we wszystkim się zgadzamy, ale zawsze tak jest. W każdym razie, od kiedy jesteśmy razem on dosłownie oszalał na moim punkcie od pierwszego dnia, najchętniej biegał by po ulicy i krzyczał każdemu, że mnie kocha, nie wspominając o tym, że najchętniej już brałby ślub... Mówiłam mu, żeby zwolnił, najgorsze jest to, że ja WIEM, że on na prawdę ma do mnie gigantyczne uczucia a ja do niego nie... Nie wiem dlaczego... Czy to dlatego, że już od 1 dnia wszystko robił w takim szybkim tempie? Nie wiem o co chodzi... Nie chcę go zranić, mam do niego uczucia, ale on... On dosłownie oszalał, ja tego w ten sposób nie czuję... Widzę, że momentami go to boli, a momentami on wcale tego nie widzi i nawet gdy powtarzam mu "zwolnij ze wszystkim" on mówi, że nie może... Dużo w życiu przeszłam, głównie z rodziną, tragedie i dramaty, które doprowadziły do depresji i nerwicy pare lat temu... Zawsze wiedziałam, że będę "kochać" trochę inaczej, ale to cholernie boli kiedy widzę, jaki jest szczęśliwy, a ja jedyne co robie to sztucznie się uśmiecham a w myślach ciągle krąży mi to "on kocha bardziej niż ja" nigdy nie czułam czegoś takiego... Zawsze to właśnie ja bardziej zabiegałam o facetów, zakochania itd... Mam wrażenie, że z każdym dniem swojego życia czuję coraz mniej i mniej, i wiem, że to zabrzmi banalnie, ale ja na prawdę myślę, że on zasługuje na więcej niż ja... Chciałabym "poczuć moment" będąc z nim, ale nie mogę, mam wieczną walkę myśli, którą zasłaniam uśmiechem. Nie wiem o co chodzi, przecież ten facet zawsze strasznie mi się podobał i z charakteru i z wyglądu... Czuje się jak zimna suka. Dodam jeszcze, że ja nie jestem gotowa na takie tempo, a wiem, że drugiego takiego faceta nigdy nie spotkam, bo jest na prawdę niepowtarzalnym człowiekiem, ale wcale nie czuję się szczęśliwa, ani trochę, chyba mi odbiło...

Powiem tak - słuchaj siebie, swoich uczuć. Wszystko co przyspieszone jest podejrzane, obserwuj faceta.

zawsze jest tak, że jedna strona kocha bardziej i o ile to jest facet to jest bardzo dobrze. poza tym sama wiesz, że nie możesz tak się poczuć przez problemy rodzinne a fakt, że to zawsze ty "biegałaś" za facetami sprawia, że to zrobiło się twoją strefą komfortu i jak jest inaczej to zwyczajnie źle się czujesz... cóż - poczujesz, że go kochasz jak z nim zerwiesz zapewne ale będzie już za późno. życie

ps - nie uważam, żeby po 2 latach znajomości (pewnie podkochiwaliście się w sobie potajemnie) było teraz wszystko na chybcika. nie liczyłabym czasu od "bycia w związku" tylko od poznania faceta. 

Dramatyzujesz. Z tego co piszesz facet ewidentnie ma na Twoim punkcie bzika. Ty zamiast się cieszyć takim stanem rzeczy,   przejmujesz się jego zainteresowaniem w stosunku do Ciebie?? Ok, miałaś trudną przeszłość ale los postawił na Twojej drodze, kogoś cudownego. Pomyśl sobie co by było jakby on nie istniał, jakbyś przy swoim boku nie miała kogoś takiego jak on. Wtedy dopiero byś narzekała jaka to jesteś samotna i nieszczęśliwa. Wiele dziewczyn dałoby sie pokroić za to co masz Ty. Doceń to!!! Znam dziewczynę będącą w związku gdzie facet traktował ją jak księżniczkę, ona tego nie doceniała. A był to naprawdę wartościowy człowiek - mój dobry przyjaciel, zakochany po uszy. Dopiero kiedy zerwali ( z jej winy) uświadomiła sobie,  co straciła. Ale było już po ptokach. Facet zraniony do głębi jej zachowaniem znalazł sobie taką dziewczynę która potrafiła docenić jego starania. Wtedy dopiero tamta przejrzała na oczy, ale było już za późno. 

No chyba, że nie czujesz do niego tego, co on do Ciebie. Wtedy zakończ to jak najszybciej bo to droga donikąd. 

SoonYouWillDie...AndThanWhat -

Niby tak, ale przez ten czas nie rozmawialiśmy ze sobą dużo, on mi się podobał jako facet, a on nie wydaje mi się, żeby zwracał na mnie jakoś specjalnie uwagę, ale na pewno nie określiłabym tego co czułam "podkochiwaniem się", ale może masz rację, może to kwestia tego, że to dla mnie totalnie inna sytuacja niż zazwyczaj... Masz jakieś rady?

nie ma rad. albo przetrzymasz to do momentu, w którym poczujesz się dobrze w takiej sytuacji albo zerwiesz i nauczysz się na przyszłość, jak przyjmować miłość. rozmawiałaś z nim w ogóle na tyle, żeby on wiedział skąd u ciebie taka trudność? samo "zwolnij" to marny komunikat...

Wiem, że marny, ale on przy każdej próbie poważnej rozmowy bierze wszystko głęboko do siebie i mówi, że rani go to co mówię, wiem, że on tego nie rozumie... Całe życie miał bardzo bezproblemowe a moje "beztroskie" życie skończyło się w wieku 15 lat i szczerze mówiąc boję się wielu rzeczy, boję się też, że go mocno zranie... Może to co mówię jest dziecinne, ale ta sytuacja jest dla mnie na prawdę ciężka, chciałabym czuć to co on zamiast natłoku myśli w głowie.

Ja mam cudownego faceta, (ale może doceniłam go, bo sama jestem po przejściach) kłócimy się, mamy złe dni, jak chyba każdy związek, ale jest naprawde fajnym facetem.
Spotykał się kiedyś z dziewczyną, która właśnie go nie doceniła, nie byli ze sobą dlugo- zostawiła go. Znalazła sobie jakiegoś innego, który zrobił jej dziecko i zwiał. Minęło trochę czasu, poznał mnie, zamieszkaliśmy razem, jestem w ciąży.. a ona bezczelnie wystaje pod naszym blokiem, zaczepia go na ulicy, pisze do niego na fb.
Ale już za późno..
On nie jest ideałem, brak mu romantyzmu, czasem potrafimy się mocno pokłócić, ma wady jak i zalety.
Nie mówię, że masz być z tym swoim "bo tak", "bo jest dobry a potem będziesz płakać, jak trafisz na dziada", ale przemyśl sobie dokładnie co masz i czy aby na pewno chcesz z tego zrezygnować.
A on pewnie taki jest, bo Cie kocha, bo Cię zdobył, bo to takie jeszcze świeże..  przejdzie mu.. :) To dopiero parę tygodni, na początku wszystko jest bardziej intensywne, mocniejsze, bardziej uczuciowe.. potem człowiek zaczyna się uspokajać trochę, związek się rozwija ale przychodzi też codzienność :)
Mój na drugiej randce powiedział mi "Jesteś tą jedyną, to się wie, pierwszy raz tak się poczułem "  :) 
Daj wam czas :) I powodzenia w życiowych wyborach :)

babom nie dogodzisz. Sama sobie stwarzasz problem . Zaraz bedziesz beczec na forum ze cie taki swietny facet zostawil..

Chyba nie jestes gotowa na powazny związek

helpiamalive napisał(a):

Czuje się jak zimna suka.

Nie przejmuj się, po prostu nią jesteś, potrzebujesz damskiego-boksera. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.