Temat: Jak "uwieść" przyjaciela?

Przeglądałam właśnie różne wasze pytania i historie, niektóre z resztą bardzo ciekawe labo zabawne, dotyczące miłości, wiec stwierdziłam, że chyba też mogę się poradzić, prawda?

 

Jest masa poradników ułatwiających podryw osobników nieznanych albo słabo znanych, z resztą można zapytać przyjaciółki albo po prostu pójść na żywioł. Mam jednak trochę inne pytanie. Udało Wam się kiedyś uwieść (jak to brzmi…) przyjaciela?

 

Może któraś z Was ma podobny problem?

 

Wiem, że kiedyś mu się podobałam (sam mi to powiedział), ale miał wtedy dziewczynę, więc nic nie mogłam zrobić (teoretycznie mogłam, ale… cóż, nie umiem przeprowadzać takich akcji). Ona z nim zerwała pół roku temu, on mi się niestety nadal podoba, więc pomyślałam, że może warto spróbować… Z tym, że wszystkie inicjatywy dotyczące spotkania wychodzą ode mnie. Owszem, on się zawsze zgadza. Wydaje się być nawet bardzo zadowolony z tego, że się widzimy. Potrafimy spędzić ze sobą 5 godzin, tak jakby to było parę minut. Często łapię go na tym, że długo na mnie patrzy albo gdy powie coś zabawnego to upewnia się, że się śmieję. Zawsze mi pomaga, gdy coś mnie dręczy. Ale oprócz tego i jakiś mało znaczących insynuacji słownych raczej nic się nie dzieje… Dodam, że nie jestem zbyt dobra w braniu spraw w swoje ręce – już raz coś bardzo zawaliłam. W ogóle nie mam szczęścia w tych sprawach, jeszcze nie miałam chłopaka :)

 

Hmmm, macie jakieś pomysły? ;)

Wiem, że czasem ciężko się oprzeć jak ma się obok siebie super faceta, do tego wolnego, którego świetnie znasz.
Ale ja odradzam. Oczywiście rób co ci serce podpowiada, tylko żeby nie skończył się tak, że będziesz bez faceta i bez przyjaciela.

Ostatnio miałam taką drobną "akcję" z dobrym kumplem. Wypiliśmy więcej niż trochę. Następnego dnia ustaliliśmy, że wszystko jest ok i nie ma problemu. Niestety tak nie jest. Od tamtego czasu widzieliśmy się kilka razy i nie rozmawialiśmy normalnie od tego czasu.
Niby wszystko jest ok, a jednak żadne z nas nie ma ochoty nawet ze sobą pogadać. Sytuacja jest po prostu dziwna.
Miałam kiedyś odwrotną sytuacje. Byłam chłopakiem z którym coś ciężko się dogadywaliśmy. W końcu doszło do zerwania, 2 miesiące bez odzywania się do siebie i dopiero po tych 2 miesiącach (w święta), wysłał mi życzenia, ja mu oczywiście odpisałam i jakoś zaczęliśmy rozmawiac i to dużo lepiej niż podczas naszego związku. Oboje stwierdziliśmy, że pasujemy do siebie świetnie jako... przyjaciele I tak zostało, już od ładnych kilku lat się przyjaźnimy ja mam swojego faceta, on od miesiąca ma nową dziewczyne. Nie pociągamy siebie jako męźczyzna-kobieta, tylko czysta przyjaźń Uważam więc, że jednak przyjaźń (jeśli jest szczera z obu stron), jest często trwalsza niż te wszystkie miłości które przychodzą-odchodzą I może najpierw przemyśl sobie na spokojnie czy aby napewno zależy Ci na nim jako na facecie, czy po prostu tak bardzo go lubisz bo jest dla Ciebie przesympatyczny jak wymarzony materiał na chłopaka, co nie oznacza, że on jest tym "materiałem" Jeśli dojdziesz do wniosku, że jednak czujesz do niego coś więcej niż tylko przyjaźń, to zagadaj, np. "czytałam dziś na jednym forum o dziewczynie która zakochała się w swoim przyjacielu, co Ty o tym myślisz, co byś zrobił na jego miejscu?" 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.