Temat: wypaczony gust?

Hej laski, muszę się Wam zwyczajnie, po babsku wygadać. Wszelki odzew z Waszej strony będzie balsamem dla mej zbolałej duszy. Serio.

Generalnie nie jestem typem dziewczyny rozpaczającej, że nie ma chłopaka - cóż, mam 19, no, prawie 20 lat i tak mi się wydaje, że mam jeszcze chwilę czasu na znalezienie sobie kogoś (nigdy z nikim nie byłam). Niby się podobam, niby "fajna ze mnie dziewczyna", ale wiecie, jak to jest. Jakoś ni trafiłam jeszcze na odpowiednią osobę. Było kilku fajnych, naprawdę sympatycznych, dobrych chłopaków, którzy smalili do mnie cholewy, ale z mojej strony - jak na złość-  ani razu nic nie zaiskrzyło.

Bo ja, na to wychodzi, lubię facetów, którzy w żaden sposób się dla mnie nie nadają.Albo raczej, dla których nie nadaje się ja. Poczynając od gimbazjalnych miłostek, przez jakieś zauroczenie w kleryku, aż do teraz, kiedy szalenie spodobał mi się starszy ode mnie o 13 lat facet. Nosz kurde. Niby nic w nim nadzwyczajnego... serio. Bez jakiejś szałowej aparycji, charakter też pozostawia wiele do życzenia. Ma za to tyle pewności siebie i jakiś taki kurwik w oczach, że wymiękam. I lubię sposób, w jaki się uśmiecha (jak już mu się zdarzy zrobić to szczerze). No po prostu brałabym.

Ja nie wiem, może na prawdę ja mam jakiś wypaczony gust? Jeszcze chyba ani razu nie zaimponował mi człowiek z mniej więcej mojego przedziału wiekowego - chociaż patrząc na sprawę miałam w swoim otoczeniu kilku dobrych chłopaków. Zawsze ktoś, kogo mieć nie mogę. Bo co ja, dziewczyna ledwo po liceum mogę zaoferować facetowi po 30? Poza zachwytem nad jego osobą? Czym ja go mogę zainteresować? Przecież ja w oczach takiej osoby jestem dzieciakiem. 

Że też choć raz nie może mi się spodobać ktoś normalny. Wolałabym już, żeby nikt mi się nie podobał, nikogo nie musiałabym wybijać sobie z głowy. Co Wy o tym wszystkim w ogóle sądzicie? Jest w ogóle sens myśleć o kimś tyle ode mnie starszym? Czy zacząć się lepiej leczyć?

Pasek wagi

JasmineFlower napisał(a):

Nyasu napisał(a):

JasmineFlower napisał(a):

Ja żyję obecnie w małym przerażeniu, albowiem najbardziej podobają mi się faceci, którzy z jakichś powodów nie są chyba specjalnie zauroczeni moją osobą. Nie chcę już 'brać, co jest', chciałabym umieć...zagadać to złe słowo, ZAINTRYGOWAĆ kogoś, kto w jakiś sposób wyda mi się nadzwyczaj czarującym dżentelmenem (nie tylko ze względu na wygląd, ale też zachowanie, styl mówienia, mowę ciała, same wiecie, różne rzeczy potrafią przyciągnąć naszą uwagę). Tym bardziej, że obracam się w takich kręgach (ech, zabrzmi jakbym miała baaardzo wysoką samoocenę, ale i tak to powiem), że pewne zainteresowanie wzbudzam, nawet nie najmniejsze, ale nigdy u kogoś takiego, kto owe zainteresowanie wzbudza u mnie.Chciałaś rad, a ja tutaj nawijam o sobie. Wybacz. Poczułam pewne ..pokrewieństwo tematyczne :D A więc. Czy jest sens myśleć o kimś tyle starszym... trudno mi ocenić, bo sam wiek nie jest jakimś ostatecznym kryterium. Możliwe też, że 'niebanalność' tych mężczyzn Cię w pewien sposób nakręca a tak naprawdę oszalałaś na punkcie wyobrażenia o nich (i tym, co kryje się za wspomnianymi powyżej kurwikami).
Dobrze dobrze, pisz to miała być taka babska pogaducha, wszelkie historie "pokrewne tematycznie" mile widziane ;)
Hmmm, to może powinnyśmy założyć jeszcze jeden wątek na forum, coś w stylu: 'JAK PODRYWAĆ'? :D Ta umiejętność chyba nie zaszkodziłaby w podobnej sytuacji (nie wiem jak Ty, ale osobiście rzadko umiem zaprezentować się potencjalnemu kandydatowi, prędzej wychodzę na idiotkę)

To samo xD. Z młodszym/ w moim wieku/ mniej charakternym nie ma problemu, bo czuję, że mam nad nim przewagą :D. I pewnie to też jest powodem, dla którego takie osobniki mnie nie kręcą. Za to ze starszym facetem już tak to nie działa, bo z kolei ja czuje się trochę przytłoczona. A że mężczyźni lubią podobno dziewczyny pewne siebie, cóż, koło się zamyka.

Pasek wagi

Ja mam taką teorie, że niektórzy faceci spojrzą na mnie i stwierdzają, że jestem głupia (w znaczeniu inteligencja równa temperaturze pokojowej). A nie każda sytuacja pozwala na wygłaszanie tez naukowych, więc nie bardzo mam szansę dowodzić innego stanu rzeczy. Za to nie przeszkadza to tym, którzy się do mnie zalecają. 

Czyli kłamliwym babiarzom :p

Ach, niewłaściwi faceci... skąd ja to znam :P Wprawdzie nie kręcą mnie dużo starsi, ale poznałam ostatnio takiego jednego, 3 lata starszy, kompletnie różny ode mnie. Serio, praktycznie zero punktów wspólnych, z wyglądu moim ideałem nie jest, do tego raz nie zdał i praktycznie nie zwraca na mnie uwagi, a jednak ciągnie mnie do niego przeokropnie :D Co ja poradzę, że lubię niegrzecznych i niedostępnych. Za to oznaki zainteresowania dwóch dobrych kumpli (ale jednak takich ciepłych kluch) załapałam po dwóch latach od całej historii. Także ten. Ja ci nie pomogę, ale nie jesteś sama ;)

Edit:

JasmineFlower"najbardziej podobają mi się faceci, którzy z jakichś powodów nie są chyba specjalnie zauroczeni moją osobą. Nie chcę już 'brać, co jest', chciałabym umieć...zagadać to złe słowo, ZAINTRYGOWAĆ kogoś


O, to, to! Tyle się mówi jak to faceci lubią gonić króliczka, a wychodzi na to że my baby nie lepsze ;D

Jasne. Jak facet podaje się na tacy cały czar pryska. Tylko czemu wokół mnie są tylko tacy, których albo mogę owinąć sobie wokół palca w kilku słowach, albo których nie zdobędę nigdy ;_;

Pasek wagi

nucleargirl napisał(a):

Ach, niewłaściwi faceci... skąd ja to znam :P Wprawdzie nie kręcą mnie dużo starsi, ale poznałam ostatnio takiego jednego, 3 lata starszy, kompletnie różny ode mnie. Serio, praktycznie zero punktów wspólnych, z wyglądu moim ideałem nie jest, do tego raz nie zdał i praktycznie nie zwraca na mnie uwagi, a jednak ciągnie mnie do niego przeokropnie :D Co ja poradzę, że lubię niegrzecznych i niedostępnych. Za to oznaki zainteresowania dwóch dobrych kumpli (ale jednak takich ciepłych kluch) załapałam po dwóch latach od całej historii. Także ten. Ja ci nie pomogę, ale nie jesteś sama ;)Edit:

JasmineFlower"najbardziej podobają mi się faceci, którzy z jakichś powodów nie są chyba specjalnie zauroczeni moją osobą. Nie chcę już 'brać, co jest', chciałabym umieć...zagadać to złe słowo, ZAINTRYGOWAĆ kogoś

O, to, to! Tyle się mówi jak to faceci lubią gonić króliczka, a wychodzi na to że my baby nie lepsze ;D


Nie tyle chodzi o urok króliczka, zwyczajnie mam wrażenie, że kręci ich nie to, co powinno :p

Moim zdaniem to takie zakochiwanie sie w kompletnie nie takich osobach wymika z glebszych problemow, np strachu przed zwiazkiem czy jakis problemow wczesniejszych (np w rodzinie). Jak mialam takie niefortunne okresy w moim zyciu to tez zaczynalam wzdychac a to do o wiele mlodszego, a to do zonatego, do 3 razy starszego, do takiego z ktorym w zadnym jezyku nie moglam sie dogadac (100% bariery jezykowej) etc. A jak czlowiek czuje sie naprawde gotowy i chetny do zbudowania trwalej wiezi to zaczyna dostrzegac bardziej sensowne osoby.

Też to znam. Albo starsi, albo wcale nie przystojni, albo z dziwnym charakterem. Byłam jak na razie raz zakochana w życiu (czy tam zauroczona) - w kompletnie aspołecznym typie, o dziwo tylko rok starszy ode mnie był. Oczywiście zakochanie nieszczęśliwe. Sarkastyczny i nieco zadufany w sobie, ale mnie ujął.  W każdym razie na nim skończyło się jakiekolwiek zainteresowanie do mężczyzn z mojego przedziału wiekowego (też 19/20 lat), a przecież normalnych, ułożonych, miłych chłopców nie brakuje - sama znam kilku. Co z tego, skoro to właśnie do narwańców mnie ciągnie. Przeżywałam też fascynację skrzypkiem z mojego miasta - gość jakoś po trzydziestce, długi niechlujny płaszcz, rozwiany szal, szał w oczach. Ale miał coś w sobie. I bądź tu mądra...

Coś w tym jest! Od zawsze lubiłam rozmawiać ze starszymi od siebie mężczyznami, ale to dlatego, że zwyczajnie imponowali mi czymś. Wiedzą na jakiś temat (kurcze! mi to jednak łatwo jest zaimponować), albo potrafili zaintrygować samym sobą. 

W pamięci zapadł mi mój nauczyciel. Dwa razy oczywiście starszy ode mnie. Niesamowite brązowe oczy, wysoki (mam hopla na punkcie wysokich mężczyzn), głęboki głos, ubierał się dość często na czarno, cudowny uśmiech, nauczyciel z powołania. Dla niego potrafiłam czytać książki całą noc, żeby mnie tylko o coś zapytał, albo uśmiechnął się gdy odpowiedziałam dobrze na jego pytanie. W 2 minuty przekonał  mnie do matury na poziomie rozszerzonym, chociaż nie była mi do niczego potrzebna. W 3 minuty pewnie przekonałby mnie do ucieczki z kraju i potajemny ślub. :D

Kolejny... Niedoszły zakonnik. Tylko jeden punkt wspólny i nic poza tym, ale był niesamowity. Roztaczał wokół siebie taką "aurę", że  potrafiłam zapomnieć języka w gębie. 

Ciężkie mnie czeka życie...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.