Temat: faceci z internetów

Temat luźny, zainspirowany innym wątkiem, który niedawno pojawił się na forum ("Jak spotkałyście Waszego faceta", czy coś takiego). Sporo z Was napisało, że swojego partnera poznało w sieci. Zdziwiło mnie to, bo dotychczas myślałam, że coś takiego to rzadkość, i że ludzie szukający znajomości przez internet to tylko desperaci. 

Możecie opowiedzieć o tym, jak udało Wam się poznać w internecie swoją drugą połówkę? Sama nie mam zbyt wielu okazji do poznawania nowych ludzi, chociaż chciałabym, i tak myślę, czy by może jednak nie spróbować w sieci. Ma to w ogóle sens? ;)

Zapraszam do dzielenia się swoimi historiami :)

Pasek wagi

Ja właśnie wczoraj się spotkałam z chłopakiem z internetów :) Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

Ja poznalam swoich 4 bylych przez internet. jeden osiol, a trzech bylo fajnych ale nie pasowalismy do siebie na 100%. Najdluszy z tych zwiazkow trwal 3.5 roku. Sadze, ze internet to dobre miejsce na poznanie faceta. Ale uzbroj sie w cierpliwosc bo sa tez dekle. I czesto sie zdarza, ze facet jest bardzo fajny na papierze, a jak sie spotkacie to nie ma miety. Moje kolezanki maja teraz taki sposob, ze jezeli na necie wszystko wyglada ok to daza do spotkania na szybkiego drinka po pracy aby zobaczyc czy jest chemia. Nie ma co sobie tygodniami wypisywac i sie nakrecac bez potrzeby :P

Ja miałam w gimnazjum kolegę, z którym miałam bardzo dobry kontakt i założył sobie konto fikcyjne na facebooku, komentował dużo na kwejku i podobnych portalach. I jakimś cudem wpadł na niego (wtedy jeszcze nie) mój chłopak, trochę ze sobą pisali, zaprzyjaźnili się. A ja na tego dziwnego osobnika wpadłam jakoś w komentarzach na profilu mojego kolegi, sprawiał wrażenie bardzo chamskiego i chłodnego, momentami strach się bać. Jednak okazało się inaczej. Dla mnie zawsze był... inny, nie jeździł po mnie, prawił komplementy. Pisaliśmy kilka razy prywatnie, ale potem szybko kontakt się urwał. Jednak niedługo potem zaczął się psuć także kontakt mój i tego kolegi, i w tym momencie jakoś tak się stało, że znów zaczęłam rozmawiać z tym kolesiem z internetu (mój kolega z gimnazjum miał o nim złe zdanie i ciągle mi je wpierał, że taki, siaki i owaki, btw), on mi przekazał, co rozpowiada ten mój kumpel za moimi plecami, kontakt ze szkolnym znajomym praktycznie już zaniknął, a z moim (niedoszłym jeszcze) chłopakiem się zacieśniał. Okazało się, że jego dziadkowie mają ośrodek wypoczynkowy w moim mieście i że początkowo mój kolega miał się z nim spotkać w wakacje, a mnie może z nim poznać. Jednak stało się tak, że ich kontakt też się zepsuł, a koniec końców wiedząc, że mamy się ku sobie, mój internetowy przyjaciel postanowił zaryzykować i przyjechać na 2 tygodnie. Spotkaliśmy się, drugiego dnia zostaliśmy parą. Spędziliśmy świetny czas w wakacje, przeżyliśmy łzawe rozstanie, udało nam się wykombinować spotkanie w ferie - tym razem ja do niego do domu. Poznałam jego rodzinę, polubiłam ich i oni mnie chyba też, bo zostałam zaproszona już na kolejne wakacje. "Przyjaźń" z kolegą z gimnazjum została dość boleśnie zakończona, miałam przy tym jeszcze spore problemy psychiczne, ale jakimś cudem ten (niesamowicie ryzykowny) związek mi to zrekompensował i jest mi teraz milion razy lepiej, jestem szczęśliwa. Mimo odległości. Bo ona nie będzie trwała wiecznie. Gdyby miała trwać wiecznie i całe życie miałabym się widywać 3 razy w roku przez miesiąc, to bym się w to nie pakowała, nie dla mnie takie coś.

Ahh... dodam, że w ferie do domu odwoził mnie dziadek mojego chłopaka, bo akurat jechał do tego ośrodka. Jak się potem okazało, po to, aby dopełnić formalności i go sprzedać. Kto wie, może jakby sprzedali go rok wcześniej, to byśmy się nie spotkali. W każdym razie bardzo się cieszę, że zrobili to dopiero teraz, mimo, że raczej już na zawsze będzie dla mnie to pewien sentyment.

Bawi mnie jeszcze to, że ludzie go postrzegają za takiego zimnego chama, który szuka zaczepki i często są zaskoczeni, że z nim jestem, ale przy mnie się kompletnie rozkleja, mógłby pół dnia siedzieć wtulony we mnie i powtarzać, że jestem piękna i mnie kocha. Bardzo specyficzny egzemplarz mi się trafił.

Żeby nie było - do rodziny i na ogół do ludzi ma szacunek, drażni się raczej tylko z takimi typowymi pustakami.

Pasek wagi

Dlaczego nie podajecie nazw portali? Moze ktos skorzysta. Ja znam dwa zwiazki poznane na Edarling. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.