- Dołączył: 2008-09-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4366
8 listopada 2010, 15:15
hej, czym dziewczynki kieruje się przy zawieraniu nowych znajomości (związków) serduchem czy rozumem?
chodzi mi o to że znam dwóch facetów do jednego serducho ciągnie ale wiem że nie zawsze będę mogła na nim polegać a drugi jest bardzo odpowiedzialny i ma super charakter ale serducho nie wali na jego widok. jak to jest u Was?
- Dołączył: 2006-05-22
- Miasto: Rejkiawik
- Liczba postów: 5003
8 listopada 2010, 19:48
nie kieruj się sercem, ale rozsądkiem...wiem łatwo mówić, ale z własnego doświadczenia wiem, że miłość jest ślepa.
- Dołączył: 2009-06-16
- Miasto: Mała Wieś
- Liczba postów: 1149
8 listopada 2010, 20:22
hmm ja kierowałam się sercem nawet jak rozmum podpowiadał bym dała sobie spokój.
Teraz bardzo przez to cierpie.
Powinno być i serce i rozum
8 listopada 2010, 22:10
Kierowanie się sercem... Jak to pięknie brzmi! Jednak moim zdaniem to nie jest do końca tak... Ja cały czas kierowałam się sercem, może nadal to robię pomimo tylu porażek z tym związanych. Właśnie! Gdy kierujemy się sercem bardzo często jesteśmy zaślepione i potem niestety cierpimy. Mówimy sobie "a jednak mogłam pomyśleć, kierować się rozumem i inaczej to rozegrać, wtedy bym tak nie cierpiała". Trzeba kierować się sercem jak najbardziej, nie mówię, że nie. Jednak musi być w Nas troszkę więcej tego rozumu niż serca. Życie to niestety nie bajka.
- Dołączył: 2008-09-01
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4366
8 listopada 2010, 22:36
"Ja przez kierowanie się rozumiem
przy budowaniu relacji międzyludzkich nie rozumiem "bilansu zysków i
strat" tylko uczucie pewnej koneksji na zasadzie: "dobrze nam się
rozmawia, to dobry człowiek, jest inteligentny (jak napisała autorka) ma
super charakter" itp. A przez serce to wszystko plus: "nie mogę
przestać o nim myśleć, marzę o jego ramionach, chcę go pocałować"..."
G.R.u. tą wypowiedzią trafiłaś w sedno sprawy, dokładnie u mnie tak jest
Edytowany przez nora21 8 listopada 2010, 22:37
- Dołączył: 2010-08-21
- Miasto: Częstochowa
- Liczba postów: 1211
8 listopada 2010, 22:45
Zdecydowanie rozum.
Sercem kierowałam sie kiedyś i nie były to najlepsze wybory.
Serce jest wazne, czasami podpowiada to co gdzieś w nas siedzi. Ale zaśpelie. Gdy ograną nas zbyt duze emocje, zpominamy o tym co jest naprawde ważne.
Rozum zaś pozwala spojrzec na pewne sprawy na tzreźwo. pozwala pzremyśleć "za" i "przeciw" .
Razem za to tworzą swietny duet: serce mówi mi to co czuje do kogoś, i to jest wazne, ale rozum pozwala mi dostzrec także pewne kwestie, choćby wady lub cechy charakteru które mogą kiedyś sprawić problem.
Osobiscie wole kierowac sie rozumem, a serce traktowac jako drogowskaz.
Edytowany przez Mistyca 8 listopada 2010, 22:51
8 listopada 2010, 22:52
tez zastanawialam sie nad tym pol roku temu i wybralam serce, jestem bardzo szczesliwa i nie widze zadnych wad a wszystkie problemy sa dla mnie malo znaczace i szybko sie rozwiazuje, jestem taka zakochana i ciesze sie ze nie wybralam tego drugiego bo szybko by to sie napewno skonczylo.
9 listopada 2010, 01:36
Byłam niedawno w związku z tzw "rozsądku". Mój facet był daleko w moim mieście rodzinnym, a ja tutaj, gdzie studiuję. Mieliśmy do siebie pełne zaufanie. Pozwalał mi cieszyć się studiami, życiem akademickim, chodzić na imprezy itd...No więc wychodziłam ze znajomymi do klubów. I na jednej takiej imprezie pewien miły i przystojny chłopak poprosił mnie do tańca. Oczywiście pomyślałam "taniec to nic takiego" i zatańczyliśmy...jedną piosenkę, drugą, trzecią i w pewnym momencie pomyślałam "czy nie tańczę z nim już zbyt dlugo?". Poprosiłam o chwilę przerwy i wróciłam do koleżanek, ale on potem znowu mnie znalazł i tańczyliśmy aż do końca. Przez tych kilka piosenek byłam tak szczęśliwa, że trudno mi to opisać. Czułam się królową parkietu, wyróżnioną przez wspaniałego i nienachalnego mężczyznę kobietą na którą wszyscy patrzą...i wiecie czemu o tym piszę? Bo zaprosił mnie na kawę a ja odmówiłam, bo nie wiedziałam co powiedziałby na to mój chłopak, z którym chciałam być w 100% szczera, nie oszukiwać go. A to było zaproszenie na zwykłą kawę. Tyle że tydzień później mój związek się rozpadł, a ja o tym chłopaku z którym tańczyłam - myślę codziennie i wiem, że prawdopodobnie już go nigdy nie spotkam...
Jaki z tego morał? Tylko kierowanie się sercem może uczynić nasze życie sensownym, szczęśliwym i barwnym.
- Dołączył: 2009-02-19
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2482
17 listopada 2010, 16:08
Najlepiej by było trafić tak, żeby rozum i serce mówiły jednym głosem. Jednak mi się to jeszcze nie zdarzyło. Obecnie mam wspaniałego chłopaka, który bardzo mnie kocha i traktuje, jak królową. Bardzo mi z tym dobrze i wygodnie. I myślę sobie, że byłby idealnym partnerem na życie. Nie wiem jednak, czy nim zostanie. Prawda jest taka, że któregoś dnia mogę się zwyczajnie, beznadziejnie i durnowato zakochać w kimś innym. Znając moje gusta będzie to prawdopodobnie drań. I wtedy, do diabła z rozumem- polecę za sercem na złamanie karku.
Miłość z każdego potrafi zrobić idiotę.
27 września 2011, 01:03
Raz miałam dylemat... Serce czy rozum... Pokierowałam się tym co mówiło serce..
Jestem szczęśliwa ! :*
27 września 2011, 01:09
Ja własciwie po raz pierwszy doświadczyłem tego dylematu na woodstocku: pod namiotem harekryszny stała całkiem niezła cizia, naprawdę niezła (a w kieszeni miałem już gotowe darmowe gumki, które rozdawali) - myślę, hajdu na zaganiacza ją zapodam, ale nagle - ogar: koncert Behemotha, grube taplanie się w błocie, zabawa z kolegami w bajorku - i wiecie co? myślę se, a kij w oko policji i takie takie: poszedlem w koncu na tego Behemotha, a on wziela jakies ulotki od tych krysznów i poszła. Rozum zwyciężył.