- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
6 listopada 2013, 22:33
7 listopada 2013, 15:49
a moze po prostu nie jestes urodziwa
7 listopada 2013, 18:16
no wiem że nie jestem, ale bez przesady :)Moje powodzenie za granicą jest takie samo jak tutaj, więc to raczej nie jest kwestia nieśmiałości facetów :Pa moze po prostu nie jestes urodziwa
7 listopada 2013, 18:21
Juliuszatko, to co wg ciebie jest przyczyną? Bo przesz w kierunku udowodnienia nam, że jakaś niezwykła magia sprawia, że mężczyźni cię nie widzą. Czegoś takiego nie ma, cos musi być nie tak i albo niejestes tego świadoma, albo to wypierasz.Jak ty na to patrzysz?no wiem że nie jestem, ale bez przesady :)Moje powodzenie za granicą jest takie samo jak tutaj, więc to raczej nie jest kwestia nieśmiałości facetów :Pa moze po prostu nie jestes urodziwa
7 listopada 2013, 21:16
W zasadzie to już powiedziałam - uważam że to wina wygląduJuliuszatko, to co wg ciebie jest przyczyną? Bo przesz w kierunku udowodnienia nam, że jakaś niezwykła magia sprawia, że mężczyźni cię nie widzą. Czegoś takiego nie ma, cos musi być nie tak i albo niejestes tego świadoma, albo to wypierasz.Jak ty na to patrzysz?no wiem że nie jestem, ale bez przesady :)Moje powodzenie za granicą jest takie samo jak tutaj, więc to raczej nie jest kwestia nieśmiałości facetów :Pa moze po prostu nie jestes urodziwa
8 listopada 2013, 00:13
Myślę, że sobie to wmawiasz, bo tak ci wygodnie. Widzałam twoją figurę, masz piękne włosy, ubrana byłaś ok, nie wiem jak szpetną musiałabyś mieć twarz, żeby to zepsuć. Zrzucasz wszystko na wygląd, bo tak ci wygodnie (oczywiście nie znam cię, więc mogę tylko zgadywać). Lepiej sobie tłumaczyć niepowodzenia jakimś genetycznym defektem, z którym nic się nie da zrobić, niż zaakceptować fakt, że to z osobowością / zachowaniem, czyli esencją tego, kim jesteśmy, coś jest nie teges.Może u ciebie tak nie jest, ale trochę tak to działało u mnie. Dobrych kilka lat zajęło mi zaakceptowanie, że zrzucanie winy na defekty urody, to po prostu uciekanie od problemu (oh, jestem brzydka, nikt mnie nie kocha, biedna ja - popłaczę sobie w poduszkę).Moje powodzenie MOMENTALNIE się zmieniło (wyjechałam na staż za granicę - carte blanche), w momencie kiedy zaczęłam pracować nad relacjami międzyludzkimi, otwartością, koleżeńskością. Z zera adoratorów skoczyłam do 3 jednocześnie :) A potem przyszła dieta, aparat na zęby itd i teraz nie mogę narzekać. Mam fajnego chłopka i cieszę się sobą.Tyle, że pierwszy krok, to właśnie znalezienie przyczyny tego wszystkiego. Ja na 90% po zobaczeniu twoich zdjęć, mogę powiedzieć, że to nie twój wygląd jest problemem.W zasadzie to już powiedziałam - uważam że to wina wygląduJuliuszatko, to co wg ciebie jest przyczyną? Bo przesz w kierunku udowodnienia nam, że jakaś niezwykła magia sprawia, że mężczyźni cię nie widzą. Czegoś takiego nie ma, cos musi być nie tak i albo niejestes tego świadoma, albo to wypierasz.Jak ty na to patrzysz?no wiem że nie jestem, ale bez przesady :)Moje powodzenie za granicą jest takie samo jak tutaj, więc to raczej nie jest kwestia nieśmiałości facetów :Pa moze po prostu nie jestes urodziwa
8 listopada 2013, 01:33
Dzięki za miłe słowa ;) A co do dalszej części wypowiedzi to chyba w większości masz rację. Staram się pracować nad charakterem (właśnie w tym roku poszłam na studia, to teoretycznie miałam pustą kartę) - starałam się być otwarta, a miła i koleżeńska jestem zawsze :P A rezultatów nie ma żadnychMyślę, że sobie to wmawiasz, bo tak ci wygodnie. Widzałam twoją figurę, masz piękne włosy, ubrana byłaś ok, nie wiem jak szpetną musiałabyś mieć twarz, żeby to zepsuć. Zrzucasz wszystko na wygląd, bo tak ci wygodnie (oczywiście nie znam cię, więc mogę tylko zgadywać). Lepiej sobie tłumaczyć niepowodzenia jakimś genetycznym defektem, z którym nic się nie da zrobić, niż zaakceptować fakt, że to z osobowością / zachowaniem, czyli esencją tego, kim jesteśmy, coś jest nie teges.Może u ciebie tak nie jest, ale trochę tak to działało u mnie. Dobrych kilka lat zajęło mi zaakceptowanie, że zrzucanie winy na defekty urody, to po prostu uciekanie od problemu (oh, jestem brzydka, nikt mnie nie kocha, biedna ja - popłaczę sobie w poduszkę).Moje powodzenie MOMENTALNIE się zmieniło (wyjechałam na staż za granicę - carte blanche), w momencie kiedy zaczęłam pracować nad relacjami międzyludzkimi, otwartością, koleżeńskością. Z zera adoratorów skoczyłam do 3 jednocześnie :) A potem przyszła dieta, aparat na zęby itd i teraz nie mogę narzekać. Mam fajnego chłopka i cieszę się sobą.Tyle, że pierwszy krok, to właśnie znalezienie przyczyny tego wszystkiego. Ja na 90% po zobaczeniu twoich zdjęć, mogę powiedzieć, że to nie twój wygląd jest problemem.W zasadzie to już powiedziałam - uważam że to wina wygląduJuliuszatko, to co wg ciebie jest przyczyną? Bo przesz w kierunku udowodnienia nam, że jakaś niezwykła magia sprawia, że mężczyźni cię nie widzą. Czegoś takiego nie ma, cos musi być nie tak i albo niejestes tego świadoma, albo to wypierasz.Jak ty na to patrzysz?no wiem że nie jestem, ale bez przesady :)Moje powodzenie za granicą jest takie samo jak tutaj, więc to raczej nie jest kwestia nieśmiałości facetów :Pa moze po prostu nie jestes urodziwa
8 listopada 2013, 21:57
8 listopada 2013, 22:33
9 listopada 2013, 11:40