Temat: popełniłam błąd?

Cześć dziewczyny! Muszę się wygadać, chyba popełniłam błąd, sama nie wiem :(
To ja - studentka, która stwierdziła, że może przyda się jej kurs pedagogiczny. Miałam długo praktyki, rozłożone na 3 miesiące ze względu na studia, to sporo czasu, poznałam dużą część szkoły i poznałam jego - uczeń klasy maturalnej, przystojny, mój typ, zabawny, super charakter, ale nie miałam z nim zajęć. Nie siedział mi w głowie, wiedziałam, że jest uczniem, jednak gadaliśmy, początkowo mówił mi na "pani", ale później zaczęliśmy stawać się kuplami, coraz częściej siedziałam na przerwach z nim, pomagałam mu z nauką. Praktyki się skończyły, a my zaczęliśmy razem wychodzić na imprezy i świetnie bawić się w swoim towarzystwie - na zasadzie przyjaźni. Wiedziałam o nim coraz więcej, on o mnie też, spotykaliśmy się po moich zajęciach na uczelni, czasami czekałam na niego obok szkoły i szliśmy na kawę albo zakupy. Oczywiście i jego i moi znajomi widywali nas nie raz.

Nie powiem - największe ciacho w szkole i ja szara myszka wśród 18-latek, które dla mnie były dużo ładniejsze i miały ciekawsze życie od mojego. To było dziwne. Niestety później dowiedziałam się, że podbija do niego właśnie jedna z tych dziewczyn, które uznałabym za ideał, ale oprócz wyglądu była dodatkowo bardzo inteligentna i jak dla mnie pasowałaby do niego.

Gdzie mój błąd? Ona któregoś dnia czekała na mnie przed uczelnią, był koniec roku, powiedziała mi, że bardzo jej należy na nim, że nigdy czegoś takiego nie czuła i czy wyobrażam sobie być z nim. A mnie wmurowało, powiedziałam coś w stylu, że przyjaźnimy się, a ona spytała czy mogłabym się trochę usunąć żeby zobaczyć czy w ogóle da jej szansę (oni znali się od dzieciaka). Wycofałam się, wróciłam do rodzinnego domu, powiedziałam mu, że muszę sobie wszystko ułożyć i zniknęłam z jego życia, minął miesiąc przez który on ciągle próbował się do mnie odzywać, wiedziałam, że to już nie jest etap "ja cię lubię", ale "ja coś do ciebie czuję", ale nie chciałam być nie fair. Po miesiącu odpuścił, ale ja wiedziałam, że myśl, że jest ode mnie młodszy była głupia.. Zależało mi, był moją bratnią duszą.. Odezwałam się do niej żeby być pewna, że mam wolną drogę, ale nie miałam - ona powiedziała, że między nimi jest coraz lepiej, widziałam na fb, że gdzieś razem byli, on coś do niej pisał.. Na magisterkę wybrałam więc miasto z daleka od poprzedniego, ale za tydzień zaczynają się studia, a mi jest cholernie przykro, że jego tam nie będzie.. Czuję się cholernie samotna i mam taką pustkę w sobie, odpuściłam, bo wiedziałam co ona czuje, wiedziałam, że jak byłam w jej wieku to bardzo cierpiałam jak chłopak na którym mi zależało znalazł sobie inną.

Czy to był błąd? Co byście zrobiły na moim miejscu?:(( Czy mam teraz coś robić czy zapomnieć?

cancri napisał(a):

Sorry ale jakby do mnie jakaś laska podbiła i powiedziała "Przeprasza, ale czy możesz się usunąć bo ja go kocham", to bym jej chyba w twarz prychnęła, bo serio, co mnie to obchodzi? Jak będziesz miała męża, i nagle zjawi się jakaś zafascynowana nim laska, to też weźmiesz z nim rozwód, żeby ona była szczęśliwa? No bez jaj Już nie wspominam o tym, że głupią wymówką jest "on nie był w mojej klasie i go nie uczyłam", bo nauczyciel nie powinien robić takich rzeczy, nawet przy małej różnicy wieku. Aczkolwiek kolega z klasy mojego faceta wziął ślub ze swoją katechetką z gimnazjum, mają trójkę dzieci ;P

teraz Ty idź jej to powiedz, ciekawe czy zrobi to samo :P a poważnie, odnów kontakt.

Opowiem Ci pewną anegdotę, którą usłyszałam na uczelni, na jakichś zajęciach dotyczących asertywności. Mama wybrała się ze swoją 6-cio letnią córką Gabrysią do koleżanki, ktora miała 4ro letnią córeczkę. Dziewczynka wzięła ze sobą swoją ulubioną lalkę. Gdy mamy zajęły się pogawędką dziewczynki zaczęły się razem bawić. Po pewnym czasie słychać było że jedna z nich płacze. Okazało się, że Gabrysia nie chce się podzielić swoją lalką. Mama Gabrysi powiedziła do niej: "oddaj lalkę dziewczynce, zobacz jak jej przykro, ty jestes starsza, a poza tym masz dużo zabawek w domu, nic się nie stanie jak jej tą oddasz". Gabrysia odpowiedziała: "nie, bo jak to zrobię to sama będę płakać". Są takie sytuacje, w których nigdy dwie osoby nie będą zadowolone, zawsze ktoś będzie pokrzywdzony. Asertywność polega na tym, że jeżeli na takie sytuacje mamy wpływ to wybieramy własne dobro. Nie chodzi o to, żeby być egoistą. Masz po prostu być dobra dla siebie, kochać siebie i nigdy nie robić niczego wbrew ani przeciw sobie. Jeszcze masz szansę to odkręcić. Napisz do tego chłopaka. Nie miej wyrzutów sumienia. Cierpisz bo sama tak zdecydowałaś, ale nie jest za późno żeby to wszystko odkręcić :)
według mnie teraz już powinnaś zostać tam, gdzie jesteś
gdybyś nic nie ogarniała żeby "oddać" go tej lasce byłoby okej
ale teraz? naprawdę już za późno. i wobec niej w tym momencie byłoby to bardzo głupie.. trzeba było wtedy działać
Mnie zastanawia,czemu tego młodego chłopaka z ambicją na Twojego mężczyznę potraktowałaś jak gówniarza i za niego zadecydowałaś? 
Odpowiem w punktach co mną kierowało, może będzie jaśniej:

1. Wmówiłam sobie, że te 3 lata różnicy (no prawie 4) to sporo, nigdy nie miałam młodszego od siebie faceta, przynajmniej 3 lata starszego.
2. Gdzieś tam w tle był mój eks, nie rozstaliśmy się z hukiem, byliśmy ze sobą kilka lat, mieliśmy do siebie szacunek w kwestii rozstania, nadal utrzymujemy jako taki kontakt i on chciał do mnie wrócić jak zobaczył, że ktoś się mną interesuje, a ja myślałam, że mój świat po rozstaniu się skończył. Nie umiem tak klin klinem, ja musiałam odpocząć, nabrać normalnego patrzenia na tą sytuację, nie chciałam w nowym chłopaku widzieć tylko mojego eks, porównywać ich do siebie, 'a bo on robił to inaczej' - nie chciałam rzucić się w nowy związek żeby to od razu spieprzyć.
3. Dla mnie związek zaczyna się od bycia znajomymi, poprzez bycie kolegami, przyjaźń i dopiero wtedy, czyli związek oparty mocno na przyjaźni - wtedy znam czyjś charakter, wady i zalety, on też wie jaka jestem.
4. On był moim uczniem - jakby na to nie patrzeć miałam myśli czy najprzystojniejszy chłopak ze szkoły, który może mieć każdą fajną dziewczynę nie chce czegoś ode mnie żeby:
a) zaliczyć starszą od siebie dziewczynę,
b) zaliczyć studentkę,
c) zaliczyć praktykantkę.
Tak więc wracamy do punktu 3 - koledzy, przyjaźń, ewentualnie coś więcej.
5. Kiedy rozmawiałam z tamtą dziewczyną byliśmy na etapie przyjaźni, ja ją znałam - ona już była moją uczennicą, co miałam jej powiedzieć? Myślałam, że podjęłam najlepszy wybór - byłam na detoksie od poprzedniego chłopaka, zaczynałam być szczęśliwa sama, a z tym chłopakiem ze szkoły byłam na etapie "świetnie spędzam z Tobą czas w kinie, sklepie, na imprezie, gdzie zachowujemy się bardziej jak rodzeństwo, a nie jak para". Odsunęłam się, bo prawda jest taka, że poświęcaliśmy sobie cały wolny czas i żadna dziewczyna nie miała okazji się do niego zbliżyć. Ona chciała zobaczyć czy coś się jej z nim uda i wiem, że teraz częściej ze sobą przebywają, więc nie będę teraz między nimi mieszała.
6. Tak wyszło, ja nie byłam gotowa na nowy związek, on o tym wiedział, więc nigdy nie mówił, że zależy mu na mnie jak na dziewczynie. Owszem, dzisiaj widzę niektóre jego zachowania, które mi to pokazywały, np. jak byliśmy razem z klubie i tańczyłam z kimś innym to później miał zły humor przez całą noc, jak ktoś mnie podrywał to było to samo, jak gdzieś szłam sama to pytał z kim i gdzie, ale jednocześnie jak bawiłam się jego tel to dostawał mnóstwo wiadomości od innych dziewczyn, no nie wierzę, że im nie odpisywał.
7. Między nami był flirt, ale nigdy do niczego nie doszło. Dobra, raz się całowaliśmy, między nami było to coś, co powoduje, że miękną kolana, ale to on powiedział żebym się nie przejmowała i żebyśmy zapomnieli o tym, że nas poniosło.
8. Nie mogłam go rozgryźć, nie wiedziałam co mu siedzi w głowie, strasznie skomplikowany jest, dopiero jak się odsunęłam to dał mi naprawdę do zrozumienia, że chciałby ze mną być, ale wtedy było już trochę późno - miałam problemy rodzinne, ze studiami, to wszystko tak głupio się złożyło i mnie przytłoczyło.

Pewnie gdybym miała jeszcze 2 miesiące wtedy, a nie był koniec roku akademickiego (odsunięcie się też było prostsze przez to, że musiałam wrócić do rodzinnego domu, czyli na drugi koniec Polski) to wszystko inaczej by się potoczyło, a było na bardzo dobrej drodze. No cóż, widocznie tak było nam pisane, teraz on wymagające studia, ja jeszcze bardziej wymagające studia i to prawie 600km od siebie, przenieść teraz się nie mogę, więc kiepsko nawet to wszystko by było gdybym się do niego odezwała.

myślę że za dużo analizujesz.

daj się czasem ponieść chwili i nie myśl o ograniczeniach.

to co przeczytałam powyżej, to jak dla mnie, problemy trochę wymyślone. tak, jakbyś bała się sięgnąć po szczęście i szukała powodów, dla których nie możesz tego zrobić. myślę, że z tym chłopakiem już ci raczej nie wyjdzie, pozostanie on twoim niezrealizowanym marzeniem i będziesz myśleć o nim przez resztę życia, zastanawiając się, co by było, gdyby... Ale mozesz też przy następnej podobnej sytuacji, kiedy szansa na szczęście będzie na wyciągnięcie ręki, przypomnieć sobie tę historię i już od tej szansy nie uciekać i nie wymyślać przeszkód... że wiek, że potrzebuję samotności, że problemy rodzinne, że nie wiem, co on myśli..itp. Szkoda życia na takie samoograniczanie.

dla mnie postapilas po prostu głupio! dlaczego jej szczescie podstawilas nad swoim? od poczatku on czul cos do ciebie. skoro oni znaja sie od lat a nic nie było miedzy nimi - widocznie ona mu sie tak nie podobała. Ja bym sie do niego odezwała, chociaz to tak naprawde teraz juz jest mniej w porzadku.. Trzeba było tej dziewczynie nic nie obiecywac, nie odsuwac sie po to by nagle wrocic. Mimo wszystko ona nadal z nim nie jest wiec ja bym napisała. Chocby po to by pogadac.
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.