Temat: Jak się zaczęła Wasza miłość?

Hej ;) tak sobie myśle,że może warto założyć taki wątek. Jak się zaczęła Wasza miłosc ? Opisujemy początki znajomości, pierwsze wyznania ;)

A więc.... Z moim poprzednim chlopakiem byłam półtora roku. Nie wiem czemu z nim byłam, był strasznie głupi, taki idiota. Często grał w różne gry, wkurzało mnie to. Postanowilam,że wejdę sobie też na tą grę. Zrobiłam sobie nick Dziewczyna18 ii wiadomo, jak tacy kolesie mogą zareagować. Co chwile ktoś do mnie pisał, czy naprawdę jestem dziewczyną itd. Wchodziłam na tą grę tylko po to,aby pisać na ogólnym czcie. I zaczęłam też pisać z NIM ;) Od lutego do maja ciągle pisaliśmy na gadu.. potem zaczęliśmy długie nocne rozmowy. Cały czas byłam z poprzednim chłopakiem. 10.05 sptkaliśmy się pierwszy raz. Dodam jeszcze ,że ON mieszkał wtedy 250km odemnie. Po tym spotkaniu rozstałam się z poprzednim ii 17.05 zaczęliśmy byc razem.  Teraz w maju będzie rok. Bardzo lubię swpominać te pierwsze spotkania ... jeszcze takie niesmiałe. ON jest cudownym facetem , starszy odemnie o 6 lat. Dla mnie sie przeprowadził i z 250 km zrobiło się 40 ;))

 

A jak to było z Wami ?

Z Nami to bylo tak...ze .....komputerow nie bylo.....wiec tarzalismy sie w blocie i poznawalismy teren:)........az pewnego dnia byla wolna chata " perfekt" w tle i poznalan co to sex.....:)
Pasek wagi
Mój mąż poznał mnie w dyskotece. Zatańczył może 2 tańce i ja musiałam wracać (jak kopciuszek ) Na kolejnej dyskotece znów bawiliśmy się razem, wtedy oficjalnie nas ze sobą zapoznano. Wiedział jak mam na imię i na jakim przestanku wysiąść gdyby chciał mnie znaleźć (mieszkałam w małej wsi). Więcej na tę dyskotekę nie pojechałam. On znalazł kierowce, wybadał jaka to miejscowość (jechał specjalnie żeby się dowiedzieć) później od wspólnego znajomego dowiedział się jak mam na nazwisko. Wyszukał mój numer w książce telefonicznej  i umówiła się że przyjedzie. Wtedy zabrał mnie na 1 dyskotekę razem. Od tej pory jesteśmy razem 11,5 roku!!! Nastarał się. Poszukiwania trwały jakieś 5 miesięcy. W tym  czasie zakończył poprzedni związek.

Jestem bardzo szczęśliwa że go mam
 

lola7777 napisał(a):

Z Nami to bylo tak...ze .....komputerow nie bylo.....wiec tarzalismy sie w blocie i poznawalismy teren:)........az pewnego dnia byla wolna chata " perfekt" w tle i poznalan co to sex.....:)
kocham cie za to lol:)jest mooooooooooooooc:)trzymaj sie stefanska milosci:)
Ja Go poderwałam ;) moja koleżanka z którą byłam na imprezie spotkała swojego kumpla z uczelni który bawił się w tym klubie ze swoimi znajomymi. Wśród nich był ON Wymiana spojrzeń, nieśmiałe uśmiechy i ... nic...Musiałam wziąć sprawę w swoje ręce a raczej moja koleżanka...zadzwoniła do tego swojego znajomego żeby podał mi JEGO numer:)
I tak się zaczęło :) To była miłość od pierwszego wejrzenia....jak GO zobaczyłam....rozstąpiło się niebo, błyskawice, zawał serca i ciach! Trafiła mnie strzała amora...:) To było 3 lata temu, jesteśmy 2 lata po ślubie i mamy 1.5 rocznego ślicznego synka...:)

zoykaa napisał(a):

lola7777 napisał(a):

Z Nami to bylo tak...ze .....komputerow nie bylo.....wiec tarzalismy sie w blocie i poznawalismy teren:)........az pewnego dnia byla wolna chata " perfekt" w tle i poznalan co to sex.....:)
kocham cie za to lol:)jest mooooooooooooooc:)trzymaj sie stefanska milosci:)
noooo ale psalam tu o pierwszej milosci..... Chociaz z ta ostatnia podobnie bylo morze ,plarza,wino i wstydz sie dziewczyno:)..... Laaaata temu a we lbie sie kreci tak samo:)
Pasek wagi
Poznaliśmy się na dyskotece. Potem mój kumpel przyprowadził A do mnie na sylwestra  - nie wiedzieć czemu. Próbowałam go swatać z przyjaciółką, aż dobitnie mi powiedział, że kocha mnie ... potem jakieś 20 razy się rozstawaliśmy, bo ja nie byłam pewna, ale co byłam z innym tęskniłam za nim. Teraz jesteśmy ze sobą ponad 15 lat :) Jest super :)
Pasek wagi
Zerwał ze mną chłopak, nie byłam z nim długo, niecałe 3 miesiące, ale zrobił to tak nagle i tak po chamsku że bardzo mocno to przeżyłam, na drugi dzień mieliśmy iść razem na koncert mojego ulubionego zespołu, ale niestety został mi jeden wolny bilet, wzięłam koleżankę i dowiedziałam się, że dobra koleżanka z klasy również wybiera się ze swoim, więc oni we 3 się dobrze bawili a ja stałam przy barze i piłam jedno piwo za drugim wspominając, że to nie z koleżanką a z byłym powinnam tam być... Przy bodajże 5 piwie ( ) podszedł do mnie chłopak mojej koleżanki, duszkiem dokończył moje piwo i powiedział, że natychmiast mam iść tańczyć, bo szczerze to psuję im wieczór bo się o mnie martwią.
No i poszłam w pogo... I wtedy kilka razy wpadł na mnie chłopak który przy 4 odbiciu się ode mnie wpadł mi w oko... Przy spokojniejszej piosence obgadałam go z koleżankami one potwierdziły, że facet ewidentnie w moim stylu, że jak chce to mam coś robić. Gdy koncert się kończył ośmielona tymi piwami staranowałam kilka osób odnalazłam go w tłumie i wypaliłam "Może chciałbyś się kiedyś ze mną umówić na kawę?"
W niedziele mija 2 rocznica koncertu, ja ciągle mam przy sobie tego przystojniaka i uśmiech na twarzy. I do tej pory nie mogę uwierzyć, że ja nieśmiała myszka zagadałam do faceta...
jeju:) to urocze:) wspaniala historia:)
ja poprzedniego chlopaka poznalam w akademiku na jakiejs imprezie i tak zaczal do mnie przychodzic, uczyc sie ze mna... rozstalismy sie na poczatku tego roku:P
obecnie poznalam sie z chlopakiem przez internet (dla jaj odpisalam na jego ogloszenie "jak zagadac do dziewczyny w tramwaju"), umowilismy sie na zapiekanke po 2 dniach wymieniania maili, ale ze nie mielismy swoich nr tel a jedyne co wiedzielismy o swoim wygladzie to to ze ja-rozowa kurtka, granatowy plecak, aparat na zebach, on-czarny plaszcz, szara torba. no i niestety spoznilam  sie na spotkanie, w dodatku jak juz bylam na miejscu to zorientowalam sie ze miejsce bylo zle sprecyzowane, zaczelam biegac, szukac... ale (przyjechalam ok 14:25, bylismy umowieni 14-14:15) o 14:38 napisalam mu maila z tel ze ide sama skoro go nie ma...potem pisalismy i okazalo sie ze on sie bardziej spoznil i byl 14:40 :) umowilismy sie na piatek ale juz wyslalam mu swoja fotke, on mi tez swoja, zaryzykowalam nawet podnanie mu nr telefonu... dalej nie bede zdradzac mimo pozniej pory:) (+18)
Był koniec września 2008 roku. Przyjechałam na studia do miasta, w którym niewiele osób znałam. Ze względu na przygody z mieszkaniem, wylądowałam bardzo daleko od centrum, z połączeniem jednym autobusem. Mój przyjaciel spóźnił się na przydział pokojów w akademiku i miał współlokatorów z totalnego przypadku (też się spóźnili). 
Wieczorem sobie pojechałam do przyjaciela, był jeszcze jeden nasz kumpel i jeden współlokator, którego calkowicie zdominowaliśmy (siedzieliśmy na jego łóżku, a on biedny przy biureczku puszczał nam filmiki z yt). Po jakimś czasie przyszedł drugi współlokator usiadł u siebie i się do nas nie odzywał tylko się na mnie patrzył. Zaczęłam go zagadywać, bo mnie denerwował tym patrzeniem a poza tym miał cudowny uśmiech. Rozmawialiśmy już tylko ze sobą. 
Zostałam wtedy u nich na noc, spałam z przyjacielem (w sensie na jednym tapczanie, ale bez żadnych podtekstów). Rano się wykradałam a P. się już do mnie uśmiechał ze swojego łóżka, uśmiechnęłam się i pomachałam - ponoć w tym momencie się we mnie zakochał. 

Później się spotkaliśmy jakoś 2 dni później na mieście, on przyszedł z totalnie piękną dziewczyną. Jejku jak mi przykro było. My z przyjacielem i tym drugim współlokatorem poszliśmy do pizza hut a on odprowadzić tę laskę na tramwaj. Nie wracał chyba z godzinę! Wrócił i znów ciągle się patrzył. W końcu nie wytrzymałam: dlaczego Ty się tak na mnie patrzysz? - bo mam naprzeciwko. 
Później wracaliśmy i coraz bardziej zostawaliśmy z tyłu. Towarzystwo poszło do przodu a my sobie opowiadaliśmy niestworzone historie. 

Później jak wychodziłam z akademika zawsze mówił: to jadę z Tobą, na grunwald do biedronki. Zaczęłam się śmiać, że na tym moim zapupiu też jest biedra... I tak mnie odwiózł (zarzuciło autobusem, wpadłam mu w ramiona i z burakiem na twarzy: sorry, wykorzystałam okazję). 
Później się nie mogliśmy rozstać, wieczorem się pocałowaliśmy i pierwszy raz złapaliśmy za ręce. 
Pocałunek o smaku chrupek orzechowych z biedronki, na przystanku linii 131. 

Pamiętam też, że w tym pierwszym tygodniu nie wiedząc jak się z nim spotkać pisałam coś w stylu: wypożyczyłbyś mi skrypt od Was z wydziału? Bo u nas się już wszystkie wypożyczone...
i co wariat zrobił? poleciał do księgarni i kupił, żeby tylko się ze mną zobaczyć ;) Chyba myślał, że mi tylko o tę książkę chodzi.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.