9 lutego 2013, 13:01
Cześć dziewczyny!
Mam taki problem. W moim otoczeniu jest dwóch mężczyzn, którtka charakterystyka obu: K- facet za którym ogląda się masa kobiet, wysoki, przystojny, wysportowany, błyskotliwy, wszędzie go pełno, dokładnie zna przepis jak zawórocić w głowie dziewczynie. Byliśmy jakis czas w luźnym związku, mnie po pewnym czasie zaczęło na nim zależeć, ale widziałam, że z jego strony to tylko zabawa, nic poważnego, więc się wycofałam, ograniczyłam kontakt, gdy on zapytał co się stało, powiedziałam mu dlaczego, on się ze mną zgodził i powiedział, że tak jak jest jest dobrze.
Po jakimś czasie poznałam D. - chłopak zorganizowany, odpowiedzialny, grzeczny, znacznie bardziej spokojny od K., nie aż tak przystojny, ale wiem, że poszedł by za mną w ogień, mogę na niego liczyć o każdej porze dnia i nocy, na każdym kroku pokazuje mi, że gdyby mógł nieba by mi uchylił. Lubię go, traktuję go jak przyjaciela, tylko że nie ma z mojej strony takiego WOW jak na punkcie K.
Ostanio, D. zaczął dawać mi znaki, że chciałby przejść "o poziom wyżej", chodzi po prostu o stworzenie zwiazku, nie tylko przyjaźni. Chciałam dać nam szansę, tyle że znowu pojawił się K., chce się spotykać, znowu poświęca mi więcej uwagi niż komukolwiek innemu. Znowu zaczyna być pięknie.
Rozum mi mówi olej K. i daj szansę D. , a serce tęskni za tym roller costerem, który fundował mi D. Sama jestem na siebie wściekła, gdy planujemy czas z D. a pojawia się K. z jego "luźna propozycją", a ja potrafię wszystko rzucić, odwołać D. i biec do K.
Czy któraś z Was miała podobną sytuację, co wybrałyście?
- Dołączył: 2012-08-21
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 118
9 lutego 2013, 13:06
ja bym zostawiła jednego i drugie w 'spokoju'. Po pierwsze, z K. nigdy nie stworzysz stałego związku. Po drugie - to przykład klasycznego bawidamka. Jeżeli chodzi o D..... czy ja wiem, jest sens pakować się w związek z facetem do którego nie czujesz 'chemii'? Co z tego, że jest miły, uprzejmy i w ogóle - najlepszy, skoro serce nie bije szybciej? Dasz mu szansę, wpakujesz się w związek, on się zaangażuje, a Ty się będziesz męczyć.
9 lutego 2013, 13:10
Nie wybrałabym żadnego. Dla K. to tylko zabawa, a Ty chcesz czegoś więcej.
Natomiast z D. nie ma chemii, więc nie ma sensu pakować się w związek, bo i tak długo nie przetrwa.
9 lutego 2013, 13:11
wybrałabym D. prędzej czy później K znowu powie, że nie chce się angażować.
9 lutego 2013, 13:15
Miałam podobną sytuację... miałam przyjaciela, który był dokładnie jak Twój K. i chłopaka, który był jak Twój D. Tylko u mnie było odwrotnie. Przyjaciel zaczął mi pokazywać, że coś do mnie czuje. Ja go wtedy traktowałam jak przyjaciela, nie chciałam nic więcej, dlatego się wycofałam. Ze wszystkiego. Jak on znalazł sobie dziewczynę to zaczęło mnie skręcać w środku.. Ale przezwyciężyłam to. Teraz jak widzę jak traktuje swoją dziewczynę cieszę się, że zostałam z moim chłopakiem. Mimo tego, że spokojniejszy, może czasami bardziej ciapciowaty to zdecydowanie jest to lepszy kandydat na partnera na dłuższą metę.
U mnie jest ta różnica, że zawsze kochałam mojego chłopaka. W stosunku do przyjaciela było tylko zauroczenie, gdybanie... No i do niczego między nami nigdy nie doszło.
Edytowany przez gatitoo 9 lutego 2013, 13:15
- Dołączył: 2012-10-16
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1209
9 lutego 2013, 13:23
nie miałam podobnej sytuacji, ale ja bym dała sobie spokój z PANEM D., bo to nie ma sensu jeśli on cię nie pociąga i nie czujesz tej "mięty", po kilku tygodniach albo miesiącach znudzi ci się on i jego "zaangażowanie" i tylko namącisz temu chłopakowi w głowie i go zranisz, podkreślę, że w tej kwestii nie możesz być altruistką i tworzyć związek z kimś tylko dlatego, że mu już nie odpowiada wasza przyjaźń i chce czegoś więcej. Poza tym pozwoliłam sobie zerknąć do twojego pamiętnika i jeśli to prawda to masz 20 lat więc raczej nie szukasz jeszcze męża i chcesz się zabawić, dlatego baw się i korzystaj z tej luźnej relacji z PANEM K.
9 lutego 2013, 13:26
Problem w tym, że jakiś czas gdy nie było K. ja naprawdę zaczynałam czuć coś powoli do D. Stopniowo powoli, ale jednak, zaczynało to byc dla mnie problemem że nie ma go obok, że gdy robię coś ze znajomymi, że nie było go obok, bo ma masę swoich obowiązków. Po prostu zaczęło się rodzić przywiązanie i tęsknota. Tylko pojawił się K. i przypomniało mi się jak zwiarowane może być zycie.
Edytowany przez b09bb6afd1794eec30caff847ebfc8d3 9 lutego 2013, 13:28